Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »
Debiuty, komplety, czyli Stal po gorzowsku. Po takim meczu derbowa klęska boli mniej
Debiuty, komplety, czyli Stal po gorzowsku. Po takim meczu derbowa klęska boli mniej
- Ulżyło mi, zawodnikom także. Gdybyśmy znów zawiedli to pozostałoby zapaść się pod ziemię. Brąz jest o włos, ale w Toruniu nie wolno niczego zaniedbać - mówił po wygranej 60:30 z Unibaksem Piotr Paluch.Środowa nędzna jazda i klęska w Zielonej Górze będą bolały jeszcze długo. Finał mieliśmy na wyciągnięcie ręki, ale pięknie wysiłek całego sezonu, na własne życzenie schrzaniliśmy. Mimo wszystko stalowcy, po serii szóstych miejsc, nareszcie zakończą sezon na plusie, bo pierwszy raz po 11. latach staną na podium. Jeśli w najbliższą niedzielę na stadionie Unibaksu (początek meczu o godz. 17) roztrwoniliby 30-pkt zaliczkę, to ustanowiliby ważny, negatywny, żużlowy rekord świata. - Wiem, że jeszcze kilkadziesiąt godzin temu nie o tym marzyliśmy, ale to zwycięstwo choć trochę osłodziło nam wcześniejszą, ważną porażkę - trafnie określił stan ducha gorzowskich kibiców kierownik Stali Krzysztof Orzeł. Cel był inny. Gdybyśmy mierzyli w brąz to pracy na pewno nie straciłby Czesław Czernicki.
Żołądek trenera
Następca "Mourinho" skorzystał z jego sposobów na przeciwników na domowym torze - w tym roku na stadionie im. Edwarda Jancarza nikt do nas nawet się nie zbliżył. Piotr Paluch razem z toromistrzem Jarosławem Gałą przygotowali taką nawierzchnię, na jakiej do burzy wygrywaliśmy w pierwszym półfinale z Falubazem. Potwierdził to Duńczyk Niels Kristian Iversen, który poprawił swój własny rekord toru. - Miałem na te mecze specjalny silnik, śmigał aż miło - stwierdził żużlowiec Stali. - To mnie cieszy, ale ciągle siedzi mi w głowie Zielona Góra. Cały sezon udany, tylko ten jeden mecz. Jak o nim pomyślę, to trudno opanować nerwy.
Co więc Paluch zmienił? Wyszedł z zespołem do prezentacji, potem szybko wycofał z meczu beznadziejnego Hansa Andersena, postawił na młodzież i tylko na tym skorzystał. Po pojedynku, razem z żużlowcami - brakowało tylko Andersena - zrobił rundę wkoło toru, były także specjalne podziękowania dla Gały. A jak walczył z tremą? - Trochę ściskało mnie w żołądku, ale bez żadnej paniki, wiedziałem, że sobie poradzę - opowiadał Paluch. - Wypada podziękować zawodnikom, że pojechali z taką determinacją. Ten wynik i pościgi na torze to wyłącznie ich zasługa. Weszliśmy na najlepszą drogę do wspięcia się na podium. Nie wolno nam jednak w Toruniu niczego przegapić.
Od gości nowy szkoleniowiec Stali odebrał też gratulacje za przygotowanie toru, który był równy dla wszystkich i przede wszystkim do ścigania.
Komplet Bartka
Wyczynem 16-latka Barka Zmarzlika - 14+1 pkt w pięciu startach - zachwycaliśmy się już we wczorajszej "Gazecie". Pogrzebaliśmy też trochę w historii jak zaczynali w lidze inni stalowcy. Piotr Świst jako 17-latek wywalczył na swoim torze 10+4 pkt, a pierwszy czysty komplet zabrał rok później. A trener Paluch? On akurat trafił do Stali w momencie, gdy wychowankowie pchali się do składu drzwiami i oknami. Swój pierwszy komplet przywiózł w wieku 22 lat z toru rywala - w spadającej z ekstraklasy Częstochowie zdobył 12+3 pkt. A w Gorzowie? To był rok 1994. I mecz przeciwko Morawskiemu Zielona Góra, który też opuszczał elitę. "Bolo" Paluch do dziś wie jak ważne są derby i jak w takim spotkaniu trzeba się ścigać. Wtedy zdobył 14+1 pkt, a gorzowianie zwyciężyli 58:32.
Bartkowi na razie te najważniejsze derby w bardzo krótkiej, półrocznej karierze nie wyszły. - Jeszcze jestem trochę gapa jeśli chodzi o ustawienia na obcym torze - opowiadał lubiany przez wszystkich 16-latek. - Porażkę z Falubazem strasznie przeżyłem, ale za chwilę wstałem z mocnym postanowieniem, że muszę pracować dalej.
Ciekawy obrazek można było zobaczyć w parkingu, gdzie trener Paluch gratulował Zmarzlikowi kompletu, ale za chwilę tonował, aby "nie odbiła mu sodówka". Co odpowiedział młodzian? - O to nie ma obawy, nikt mnie nie zepsuje. Komplet cieszy, ale ja marzę o czym znacznie większym. O mistrzu świata no i o złocie ze Stalą. Gdybym dorzucił ten komplet z Zieloną Górą, to dziś jeździlibyśmy w finale z Unią Leszno.
Bartek zdradził też dlaczego w niedzielę był za szybki nawet dla żużlowców z Grand Prix. - Męczyła mnie choroba i myślałem tylko o tym jak tu się wzmocnić przed meczem, niczym innym się nie przejmowałem, to pewnie pomogło - stwierdził ze śmiechem. - To wszystko dzięki tacie, który znów grzebał przy moich maszynach, zrobiliśmy mały eksperyment w sprzęgle i pięknie to zadziałało. I tyle. Nie ma co już gadać, trzeba brać się dalej do roboty.
Adrian ze średnią jeden
Niedziela 25 września była też wielkim dniem dla trzeciego gorzowianina - Adriana Cyfera. 16-latek decyzją Palucha zadebiutował w ekstralidze. Jechał na silnikach, z których wcześniej korzystał Łukasz Cyran. I trzy razy przyjeżdżał na trzecim miejscu. Szkoleniowiec przyznał, że zaliczył lepszy debiut od niego, bo o dziwo zupełnie się nie denerwował. - Wręcz poczułem ulgę, że już dłużej nie muszę czekać, bo właśnie w tak ważnym momencie sezonu nadszedł mój czas - dzielił się wrażeniami Cyfer. - Trener cały czas powtarzał, że ma być jak na treningu, a więc było. Koncentracja, zamiast nerwów i stresu. I chyba to wyszło zupełnie nieźle. Będę dalej walczył, aby moja kariera w Stali rozwijała się jak najlepiej.
Źródło:
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10361567,Debiuty__komplety__czyli_Stal_po_gorzowsku__Po_takim.htmlDodano: 27-09-2011 13:00Odsłon: 238
Dodano: 27-09-2011 13:00
Odsłon: 238