Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Nie wysyłamy psów do laboratoriów - zapewnia fundacja

Nie wysyłamy psów do laboratoriów - zapewnia fundacja

Niemcy, którzy zaadoptowali psy ze schroniska w Mielcu przez fundację Dobermann Nothilfe, są poruszeni podejrzeniami rzucanymi na tę fundację. Wysyłają e-maile ze zdjęciami tych psów jako dowód, że zwierzęta nie trafiły do laboratoriów badawczych
Obawy, że taki los spotka kilkadziesiąt psów z Mielca, zostały zawarte w liście otwartym skierowanym m.in. do prezydenta Mielca. Osoby podpisane pod tym listem domagają się wstrzymania transportu zaplanowanego na początek października. List znalazł się także na forum internetowym Dogomania i wywołał tam sporą dyskusję. Ton wypowiedzi jest nieprzychylny dla niemieckiej fundacji. Choć nikt nie podał konkretnych dowodów, że fundacja skazuje polskie psy na męczarnie w laboratoriach, to w internecie pod listem podpisało się ponad 200 osób. Argumenty podawane przez forumowiczów są m.in. takie, że skoro niemieckie schroniska są przepełnione, to polskie psy na pewno nie trafiają do adopcji. Gdy ktoś napisał, że do schroniska w Mielcu przesyłano zdjęcia psów w ich nowych domach, zaraz pojawiły się wpisy, że zdjęciami łatwo manipulować. Ktoś inny dodał, że nawet jeśli są to zdjęcia psów, nie ma na nich właścicieli.

Dalszy ciąg ma także korespondencja między sygnatariuszami listu a urzędami i stowarzyszeniem prowadzącym schronisko. Agnieszka Wypych z Krakowa, która zainicjowała akcję, zwróciła się do MTOZ o udostępnienie m.in. treści wszystkich umów i aneksów, na podstawie których mieleckie schronisko wysyłało psy do Niemiec w latach 2007-2011; dokumentacji dotyczącej poszczególnych transportów zwierząt, w tym kompletnych list psów wysyłanych do Niemiec w latach 2007-2011; wykazu imion, nazwisk i adresów osób, które zaadoptowały w Niemczech psy wywiezione ze schroniska w latach 2007-2011; szczegółowego wykazu obejmującego losy i adresy pobytu wszystkich psów wywiezionych w latach 2007-2011, które nie zostały adoptowane w Niemczech; pełnej dokumentacji na temat stosowanych przez schronisko procedur i wyników kontroli wobec dalszych losów psów wywiezionych do Niemiec w latach 2007-2011.

- Przygotowujemy informację na temat umów i transportów psów, ale na pewno nie możemy udostępnić danych osób, które zaadoptowały nasze psy - mówi Izabela Janus, kierowniczka schroniska i prezes Mieleckiego Towarzystwa Opieki na Zwierzętami.

Prezentację dokładnych danych przygotowuje także niemiecka fundacja Dobermann Nothilfe. Jej prezeska Simone Lippert w przesłanym oświadczeniu napisała: "Od lat jeździmy do schroniska w Mielcu i pomagamy w adopcji. To schronisko leży nam szczególnie na sercu, gdyż jest tam bardzo dużo cierpiących zwierząt. Przy odjeździe leją się łzy, gdyż wiele psów musi pozostać.

Zabieramy psy, które od lat spędzają swoje życie w schronisku, psy z problemami zdrowotnymi i te, które w Polsce mają niewielkie szanse na adopcję. Wydaliśmy na nie bardzo duże sumy pieniędzy, na co posiadamy rachunki od lekarzy weterynarii. Naturalnie te rachunki będą do wglądu dla zarządu schroniska, prezydenta, urzędu weterynarii oraz kierowniczki schroniska w Mielcu. Podejrzenie, że zarabiamy na pomocy zwierzętom, jest bezczelnością; niestety, dokładamy do tej pomocy i każdy, kto podobną działalność prowadzi, wie o tym dokładnie".

Simone Lippert napisała także, że to, co się ukazało na forum Dogomania, to oszczerstwa. Przyznała, że informacje o tym, co się dzieje w Polsce wokół psich adopcji, dotarły do nowych właścicieli psów. - Są oburzeni. Wysyłają e-maile wraz z tekstami i opisami domów, w których obecnie żyją psy przewiezione ze schroniska w Mielcu do Niemiec. Czy jest to obraz psów zamkniętych w laboratorium? - pyta Lippert.

Dziesiątki zdjęć psów z Mielca z listami od ich nowych właścicieli trafiło w ostatnich dniach m.in. do "Gazety" i do Urzędu Miejskiego w Mielcu.

Zapytana wcześniej przez nas o to, jak weryfikowane są osoby, które chcą adoptować psy z Polski, Simone Lippert odpowiedziała, że zanim pies trafi do nowego domu, przedstawiciele fundacji wizytują każdego potencjalnego właściciela. Sprawdzają każdy dom i mieszkanie, oceniają, czy ludzie, którzy zadeklarowali chęć zaadoptowania psa, są naprawdę odpowiedni. Po kilku tygodniach przedstawiciele fundacji znów kontrolują warunki, w jakich psy przebywają, jak traktują je nowi właściciele, to, czy zwierzęta są zdrowe.

- Simone przyjedzie do Mielca i pokaże całą dokumentację. Jest zaskoczona i zdziwiona tym, co się u nas dzieje. Nie może zrozumieć, skąd taki atak na prowadzoną przez nią fundację - mówi Katarzyna Kosińska z fundacji Nadzieja Dobermana, która od lat współpracuje z niemiecką fundacją.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10380387,Nie_wysylamy_psow_do_laboratoriow___zapewnia_fundacja.html
Dodano: 30-09-2011 12:00
Odsłon: 141

Skomentuj: