Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Katowice »

Wolnoć Tomku na balkonie

Wolnoć Tomku na balkonie

Na balkonach osiedlowych bloków lubimy zapalić papierosa albo dokarmiać gołębie. Przyczyną sąsiedzkich konfliktów bywa też estetyka balkonów, a dokładniej przetrzymywanie na nich wszystkiego, co w domach i piwnicach się nie mieści.
Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa "Nowe Miasto" zakazała niedawno palenia papierosów na balkonach. Głośny w Polsce zakaz władze spółdzielni tłumaczą skargami na dym wpadający do mieszkań. Było ich tak wiele, że zakaz dotyczy nie tylko balkonów, ale i palenia przy otwartych oknach. Rzecz jasna podobne problemy mają nie tylko mieszkańcy Rzeszowa, ale i wszystkich innych miast. Anna Duźniak, która często odwiedza rodziców mieszkających na osiedlu Karpackim w Bielsku-Białej, mówi, że ich sąsiad kopci na balkonie jak lokomotywa. - Rodzice zamykają okna w pokoju, ale to nie pomaga - dodaje.

Marek Drwiła, zastępca prezesa bielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Strzecha", mówi, że i u nich mieszkańcy skarżyli się na balkonowych palaczy. Do wprowadzenia zakazu po wielu dyskusjach jednak nie doszło. - Zdaniem naszych prawników wprowadzenie takiego zakazu byłoby niekonstytucyjne - wyjaśnia Drwiła.

Pracownicy spółdzielni przyznają, że palenie to wierzchołek listy przewinień, których dopuszczamy się na balkonach. Szczęśliwie problem z grillowaniem pomału odchodzi do lamusa, bo ludzie zrozumieli, że to także niebezpieczne. Ale zdarza się, na przykładzie bielskiego osiedla Złote Łany, że lokatorzy po umyciu balkonu brudną wodę z wiadra wylewają na zewnątrz. I nie zwracają uwagi, że zalewają balkony sąsiadom. - Mnie w ten sposób regularnie zalewa sąsiadka, która uprawia na balkonie rośliny. Woda z kwiatków kapie mi na pranie - mówi mieszkanka katowickiego osiedla Tysiąclecia. Ludzie narzekają też, że ich sąsiedzi trzymają na balkonach śmierdzące rzeczy, choćby kiszoną kapustę czy przepocone buty.

Innym zarzewiem konfliktów są gołębie. Jedni na balkonach je dokarmiają, drudzy siłą rzeczy skarżą się, że ptasie odchody brudzą im okna i parapety. Drwiła opowiada, że najgorzej, gdy lokator zostawi mieszkanie i wyjedzie za granicę. Jeśli nie zabezpieczy balkonu przed gołębiami, ptaki budują tam gniazda. - Wtedy trzeba wynająć osobę, który spuści się z dachu na linie i przepłoszy ptaki - mówi Drwiła.

Przyczyną konfliktów bywa estetyka balkonów, a właściwie przetrzymywanie na nich wszystkiego, co w domach i piwnicach się nie mieści. Drażniące mogą być także jaskrawe kolory, którymi co niektórzy lokatorzy potrafią upstrzyć przestrzeń, nie zważając, że w żaden sposób nie pasują do otoczenia. Co bardziej pracowici, jak na jednym z bielskich osiedli, wykładają całe balkony kafelkami. Kwestia gustu? Być może, na szczęście nieszkodliwa dla zdrowia.

Skoro balkony przysparzają tylu problemów, to może w ogóle są niepotrzebne? Maciej Bursa, prezes katowickiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich, mówi, że balkony na wielu osiedlach często są jak kość ogonowa: są, ale nie merdają. - 70-centymetrowy balkon, na którym mieści się tylko taboret i na który można co najwyżej wyjść, by zapalić papierosa, faktycznie jest bez sensu - dodaje.


Źródło: Gazeta Wyborcza Bielsko-Biała
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10392219,Wolnoc_Tomku_na_balkonie.html
Dodano: 02-10-2011 13:00
Odsłon: 345

Skomentuj: