Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Miasto to nie spółka z o.o. Czy ustawa coś zmieni?

Miasto to nie spółka z o.o. Czy ustawa coś zmieni?

Mieszkasz w domku jednorodzinnym a po sąsiedzku buduje się kilkukondygnacyjny blok? Denerwują cię reklamy, które szpecą elewacje kamienic? Uważasz, że twoje podatki są źle wydawane? Rozwiązaniem takich problemów mogą zająć się nowi parlamentarzyści
Chodzi o trzy projekty ustaw, które mogą być kluczowe dla dobrego rozwoju miast i zarządzania nimi przy udziale mieszkańców. Te ustawy to: rewitalizacyjna, o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz o zwiększeniu udziału mieszkańców w samorządzie terytorialnym. O ich uchwalenie zabiega Kongres Ruchów Miejskich. To ok. 50 organizacji pozarządowych, sąsiedzkich i społecznych z całej Polski.

Ustawa rewitalizacyjna ma zakładać m. in. dodatkowe rządowe fundusze na rewitalizację zaniedbanych obszarów oraz zamrożenie tam potem czynszów na określony czas, np. 10 lat. Dziś często jest tak, że miasto rewitalizuje dzielnicę, właściciele kamienic podnoszą czynsze, bo rośnie atrakcyjność ich lokali, starzy mieszkańcy muszą się wyprowadzać, a ich miejsce zajmują nowi, bogatsi. Ten negatywny proces nazywa się gentryfikacją, a nowa ustawa ma mu przeciwdziałać.

- Jeśli pojawiłyby się dodatkowe środki na pewno byśmy z nich skorzystali. Dotychczas udało nam się zrewitalizować Rynek, przydałyby się pieniądze na pozostałą część śródmieścia, a także na rzeszowskie parki - słyszymy w rzeszowskim ratuszu.

Planowanie przestrzenne kłania się z kolei przy okazji problemu powstawania wysokich budynków na osiedlach domków jednorodzinnych. Weźmy osiedle Miłocin - willowa dzielnica w północnej części Rzeszowa, z zabytkowym dworem i parkiem w centralnym miejscu. Dwa lata temu obok dworu rozpoczęła się budowa bloku. Ludzie narzekali, że będzie getto, że nikt ich o zdanie nie pytał.

Mimo interwencji w rzeszowskim ratuszu, nic nie wskórali. Inny przykład to osiedle Słocina, dzielnica uważana dotąd za sypialnię Rzeszowa - są tu jednorodzinne domki i nie ma miejscowego planu. Brak tego dokumentu przyczynił się do tego, że w otoczeniu domów zaczęło powstawać osiedle kilkunastu bloków. Protestujący mieszkańcy wywalczyli jedynie, że kilka bloków będzie obniżonych o jedną kondygnację.

- Jeśli chodzi o wysokość zabudowy, to możemy ją regulować tylko poprzez plany zagospodarowania. Jeśli obszar nie jest objęty planem, nasz wpływ jest niewielki. Owszem, zasada sąsiedztwa mówi, że nowe budynki nie powinny być zdecydowanie wyższe od istniejących, ale przy odpowiednim uzasadnieniu architektów często nie mamy podstaw do niewydawania pozwolenia na budowę obiektu, który jest wyższy od istniejącej na danym terenie zabudowy - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym mogłaby także pomóc w ograniczeniu chaosu reklamowego. - Dziś mamy niewielki wpływ na to, co znajduje się na elewacjach prywatnych kamienic. Możemy jedynie apelować o uporządkowanie reklamowego bałaganu. Owszem, powstające obecnie plany zagospodarowania przestrzennego regulują takie sprawy jak reklamy, ale te uchwalone kilka lat temu nie mają tego typu zapisów - mówi rzecznik Chłodnicki.

Ustawa o zwiększeniu udziału mieszkańców w samorządzie terytorialnym dawałaby im inicjatywę wnoszenia projektów uchwał do rady miasta, którymi radni musieli by się zająć, inicjowania referendów w ważnych dla miasta sprawach (np. lokalizacji spalarni śmieci itd.).

Ważnym jej elementem byłoby wprowadzenie budżetu partycypacyjnego, czyli części budżetu uchwalanego przez samych mieszkańców. W Rzeszowie mieszkańcy mają możliwość wniesienia projektu uchwały do rady miasta. Wystarczy 500 podpisów pod projektem. Mieszkańcy z tej możliwości korzystają rzadko. Projekty, które powstały z inicjatywy mieszkańców można policzyć na palcach jednej ręki. Dotyczyły m. in. sprzeciwu wobec oddania części szkolnego boiska pod budowę kaplicy pomocniczej rzeszowskiej katedry.

Rzeszowianie mogą także, ale tylko pośrednio, decydować o podziale pieniędzy z budżetu miasta. Od 8 lat odbywają się spotkania z mieszkańcami. Prezydent i jego służby odwiedzają wszystkie osiedla i rozmawiają z mieszkańcami o kształcie budżetu miasta. - Podczas tych spotkań zbierane są propozycje inwestycji, które zgłaszają mieszkańcy. I wiele z nich zapisywanych w projekcie budżetu. Prawo nie pozwala, by pewną część pieniędzy zarezerwować np. na inwestycje na danym osiedlu i by o tym, na co będą wydawane te środki decydowali sami mieszkańcy - mówi Chłodnicki


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10395643,Miasto_to_nie_spolka_z_o_o__Czy_ustawa_cos_zmieni_.html
Dodano: 03-10-2011 12:00
Odsłon: 143

Skomentuj: