Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Panie przodem? Na listach wyborczych niekoniecznie

Panie przodem? Na listach wyborczych niekoniecznie

Codziennie muszę zdobywać jakiś Mount Everest, w kampanii też dostałam Everest - mówi o swoim trzecim miejscu na liście rzeszowskiej SLD Marta Niewczas. Tylko jednej kobiecie w okręgu rzeszowskim udało się dostać pierwsze miejsce na liście - taki gest zrobił PiS. W okręgu południowym kobiety na jedynkach są na połowie list
W okręgu krośnieńsko-przemyskim jedynkę paniom dało aż pięć ugrupowań. Ale poza PO (wojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz) zrobiły to tylko te mniejsze formacje: PJN (Ewelina Szymczakowska), Ruch Palikota (Małgorzata Marcinkiewicz), Polska Partia Pracy - Sierpień '80 (Bernadeta Jasion) oraz Nasz Dom Polska - Samoobrona Andrzeja Leppera (Alicja Lis).

W rzeszowskim okręgu na 10 list jedynkę ma tylko jedna kobieta - prof. socjologii Józefa Hrynkiewicz. To była duża niespodzianka, właściwie jeszcze na kilka dni przed rejestracją list murowanym liderem rzeszowskiej listy PiS miał być szef, poseł Stanisław Ożóg. O tym, że ma nastąpić taka zmiana, zdecydowały władze centralne partii, z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele. To wywołało mały wstrząs, bo pani profesor jest spoza Podkarpacia; jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warszawskiego. Jej obecność wpisuje się w wizerunek partii w kampanii: stawianie na ekspertów i politykę społeczną.

Ale już cztery kolejne miejsca na liście PiS w Rzeszowie zajęli parlamentarzyści ostatniej kadencji. Dopiero szóste miejsce ma kolejna pani. To Krystyna Wróblewska, dyrektorka Podkarpackiego Centrum Edukacji Nauczycieli i rzeszowska radna.

- Ale proszę zauważyć, że szóstka to najwyższa ocena szkolna - żartuje Wróblewska, która wierzy, że zdobędzie mandat. - No i za mną jest aż pięciu innych posłów - podkreśla. Opowiada, że w kampanii panie z listy PiS się wspierają. - Jeżdżę na spotkania razem z panią profesor Hrynkiewicz, spotykamy się ze środowiskami naukowymi, studenckimi. Współpracuję też z paniami z Mielca - wylicza. Sama prowadzi kampanię intensywną: na deptakach, targach, rozmawia z ludźmi. Była gościem Radia Maryja, często występowała w lokalnym katolickim Radiu Via.

Dwoi się i troi także Krystyna Skowrońska, nr 2 na liście PO. Najpierw musiała ostro walczyć o dwójkę na liście. Partyjni koledzy z Podkarpacia dali jej miejsce czwarte, dwa "oczka" do góry podskoczyła po interwencji centrali partii. Dziś walczy nie tylko o wejście do Sejmu, ale także o powtórzenie sukcesu sprzed czterech lat: wtedy też startowała z drugiego miejsca, a zdobyła najwięcej głosów na liście.

- Kobiecie w kampanii jest łatwiej rozmawiać z ludźmi o problemach rodzinnych, wychowywania dzieci, o ich problemach w szkole. Ludzie mówią nam o tych sprawach, licząc na nasze takie matczyne serce - mówi Skowrońska. - Choć też musimy odpowiadać na pytania o budowę dróg, mostów czy wałów przeciwpowodziowych.

SLD jedynkę w okręgu rzeszowskim dał swojemu liderowi w regionie, ale dwójkę i trójkę oddał paniom. Numer dwa to Joanna Grobel-Proszowska ze Stalowej Woli, a numer 3 Marta Niewczas, rzeszowska radna. Kampanię wizerunkową prowadzi oryginalnie - jej kilka billboardów obok siebie stanęło przed mostem Zamkowym w Rzeszowie. Partia chce w tych wyborach zdobyć dwa mandaty w okręgu rzeszowskim (w ostatniej kadencji miała tylko jeden). Czy uda się kandydatce z trzeciej pozycji? - Ja codziennie muszę zdobywać Everest. Tutaj też dostałam Everest, muszę się więc na niego wspiąć. Ale ja myślę tak: nie jest wielką zasługą dostać mandat z pierwszego miejsca, ale już z drugiego czy trzeciego to trudniejsza sztuka. Mam trzy razy trudniej, ale walczę - komentuje Niewczas.

Zaprezentowała w poniedziałek własny komitet honorowy. Na jego czele stanął dawno niewidziany były baron podkarpacki SLD - Wiesław Ciesielski. Od pięciu lat nie działa w polityce, zajął się hodowlą krów na terenach na styku Beskidu z Bieszczadami. Teraz postanowił wspomóc Niewczas. Po to, by - jak mówi - SLD zdobył drugi mandat.

Żadna z partii nie mogłaby zarejestrować swojej listy, gdyby nazwiska kobiet nie stanowiły na niej co najmniej 35 proc. Obowiązek ten spełnił także PSL, choć kobiety mogły tu liczyć najwyżej na trzecie miejsce - tak się stało na liście krośnieńskiej. Na rzeszowskiej kobieta ma dopiero czwarte miejsce - to lekarka z Łańcuta Jolanta Kluz-Zawadzka.

- My, panie, byłybyśmy pewnie bardziej usatysfakcjonowane, gdyby to były miejsca wyższe, ale wiele zależy od samych kobiet. Powiedzmy sobie szczerze: wciąż brakuje pań, których nazwiska byłyby znane, które byłyby doświadczone. Bo przecież nie sztuka sztucznie windować nazwiska pań - mówi Alicja Wosik, nr 3 na krośnieńskiej liście PSL. Ludowcy w ostatniej kadencji mieli w południowym okręgu tylko jednego posła. Teraz liczą na dwa mandaty. - Sądzę, że jest realna szansa na to, i walczę, by zdobyć ten mandat - deklaruje Alicja Wosik.

Na Podkarpaciu w wyborach startuje w sumie 448 osób. W tym kobiet jest 179. Większy odsetek jest w okręgu krośnieńskim - 41,1 proc. W okręgu rzeszowskim panie na listach stanowią 39 procent.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10402555,Panie_przodem__Na_listach_wyborczych_niekoniecznie.html
Dodano: 04-10-2011 12:00
Odsłon: 132

Skomentuj: