Wiadomości » Rzeszów »
Dzieła Ryszarda Ziemby są w internecie! [ZDJĘCIA]
Dzieła Ryszarda Ziemby są w internecie! [ZDJĘCIA]
Mała część kolekcji książek oprawionych artystycznie przez Ryszarda Ziembę doczekała się stałej wystawy. Nie pomogli w tym ani marszałek, ani miasto, a wystawa nie mieści się pod żadnym rzeszowskim adresem, tylko na www.oprawyartystyczne.blogspot.com. To wciąż zbyt mało dla cennego dorobku rzeszowskiego twórcyO potrzebie utworzenia prawdziwego muzeum książki w Rzeszowie na bazie bogatej kolekcji Ryszarda Ziemby pisaliśmy przed dwoma laty. Na wykupienie imponującego dzieła życia artysty i stworzenie nowej placówki nie chcieli się jednak zdecydować ani marszałek, ani miasto, choć ówczesne władze wojewódzkie deklarowały przynajmniej chęć podjęcia rozmów z miastem o wspólnym wykupie kolekcji.
- Kolekcja byłaby znakomitą i wyjątkową atrakcją Rzeszowa, takich cudów nie ma nigdzie indziej. Nie wolno dopuścić, aby rozproszyła się po świecie - apelował do władz Kazimierz Drzewuszewski, rzeszowski specjalista od poligrafii, emeryt, który walczy o zainteresowanie dorobkiem Ziemby.
Teksty "Gazety" odbiły się szerokim echem na naszym internetowym forum. Rzeszowianie gorąco popierali pomysł utworzenia takiego muzeum. Miasto pozostawało głuche.
- Nie kusiło pana nigdy, aby sprzedać książki prywatnym kolekcjonerom i żyć dostatnio? - pytałam Ziembę. - A czy pani sprzedałaby swoje dzieci? - odpowiadał. Zrobiłby wyjątek jedynie dla muzeum, ale tak naprawdę nigdy nie wierzył, że kiedykolwiek ekspozycja powstanie. - Prezydent Ferenc był kiedyś u mnie, zachwycał się książkami, ale potem już się nie odezwał - mówi Ziemba. Prezydent Rzeszowa nie miał pieniędzy na unikatowe w skali kraju muzeum książki, bo marzył o innej miejskiej atrakcji - fontannie multimedialnej, na którą gotów był wydać z miejskiej kasy co najmniej 5 mln zł.
Kazimierz Drzewuszewski nie złożył broni. Wpadł na kapitalny pomysł, jak pokazać dorobek Ziemby, który do tej pory mogli oglądać tylko nieliczni. - Gdy zobaczyłem, że władze nie mają chęci, żeby stworzyć muzeum książki, wpadłem na to, żeby pokazać prace Ziemby w internecie - mówi.
Miał pomysł, ale nie bardzo wiedział, jak go zrealizować. Zaczął więc fotografować kolekcję oprawionych przez Ziembę dzieł. - Kupiłem dyktafon, próbowałem nagrywać Ryszarda Ziembę, kiedy opowiadał o swoich książkach, ale denerwował się. Nie pozwalał - opowiada.
Ziemba nie należy do osób łatwych w kontaktach, jest pamiętliwy, obraża się. Drzewuszewski jednak się uparł. Przed kilkoma tygodniami uruchomił pierwszą odsłonę kolekcji Ziemby w internecie.
- Chciałem, żeby miał własną stronę WWW, którą przygotowałby profesjonalny grafik. Byłoby cudownie, gdyby można było wykorzystać technikę fotografii 3D - to mogłoby być takie wirtualne muzeum książki. Niestety, nie udało mi się znaleźć nikogo, kto zechciałby udostępnić stronę za darmo i ją przygotować. Stworzyłem więc stronę na moim prywatnym blogu - mówi.
Sukces jest połowiczny, bo stronę trudno znaleźć. Nie wystarczy wpisać w wyszukiwarce nazwisko Ryszarda Ziemby, bo autor nie zgodził się na umieszczenie go ani w tytule, ani w treści strony. - Nie chcę się chwalić, że ja to zrobiłem. Chciałem uszanować Miłosza, to jest najważniejsze - wyjaśnia.
Pierwszą internetową odsłonę małego wycinka kolekcji Ziemby Drzewuszewski zatytułował: "2011. Rok Miłosza" i wybrał tylko jego książki. Jest ich na stronie ponad 120, jest też "apoteoza Miłosza" ze skóry kozłowej, pergaminu i srebra. Oprawy są opisane krótko - z jakich materiałów zostały wykonane i jakimi technikami. Choć strona nie jest bogata, to już sam widok okładek i te opisy robią ogromne wrażenie, bo pokazują bogactwo wyobraźni autora, a także stosowanych przez niego technik i materiałów.
Interpretacja książkowych dzieł sztuki pozostawiona jest widzowi. To prawdziwe gry skojarzeń i intelektualne zagadki, często prowokujące, bo Ziemba lubi wsadzać kij w mrowisko. Przykład: książkę "Nieobjęta ziemio" Miłosza Ziemba oprawił w czarną marszczoną skórę, a jako klamrę wykorzystał pozłacane kajdanki. - Bo ziemia jest zniewolona - tłumaczył mi. W skórę wtłoczone są symbole tego zniewolenia: swastyka, flagi radziecka i amerykańska, naga kobieta, pieniądz, krzyż harcerski i znaczek "Solidarności", krzyż z orłem, czyli symbol Polaka katolika.
Wystawa istnieje na razie tylko w prywatnym blogu. Trzeba znać dokładny adres, żeby tam trafić. Skoro Rzeszów nie dojrzał do stworzenia placówki muzealnej, to może miasto mogłoby chociaż szczycić się twórczością Ziemby w internecie. Pomysł Drzewuszewskiego jest świetny, jego cierpliwość i konsekwencja - godne podziwu, ale realizacja daleka od doskonałości. Kto mógłby pomóc w stworzeniu profesjonalnej strony WWW poświęconej kolekcji Ziemby?
Może Biblioteka Uniwersytetu Rzeszowskiego, która przed kilkoma tygodniami uruchomiła udoskonalony portal Podkarpackiej Biblioteki Cyfrowej. "Jesteśmy otwarci na nowych uczestników projektu - (...) instytucje posiadające księgozbiory, które warto digitalizować i udostępniać on-line" - zachęcona tekstem na stronie internetowej, dzwonię do dyrektorki biblioteki.
- To będzie dla nas zaszczyt - odpowiada Bożena Jaskowska na propozycję stworzenia profesjonalnej wirtualnej wystawy prac Ziemby na stronie biblioteki. - Projekt PBC się rozwija, mamy dużo miejsca na serwerach. Redaktorzy PBC mogliby się zająć przygotowaniem opisów prac. Wszystko oczywiście za darmo, bo jesteśmy instytucją publiczną - obiecuje.
Drzewuszewski się cieszy: - Zadzwonię i umówię się z panią dyrektor, omówimy szczegóły.
Chętnie udostępni cały materiał zdjęciowy. Planuje fotografować dalej, kolejne kolekcje Ziemby, zwłaszcza historyczne formy książki i narzędzia pisarskie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10408826,Dziela_Ryszarda_Ziemby_sa_w_internecie___ZDJECIA_.htmlDodano: 05-10-2011 12:00Odsłon: 158
Dodano: 05-10-2011 12:00
Odsłon: 158