Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »

Koszykówka: Nasze dziewczyny nie dadzą o sobie zapomnieć. Dziś grają z Artego Bydgoszcz

Koszykówka: Nasze dziewczyny nie dadzą o sobie zapomnieć. Dziś grają z Artego Bydgoszcz

Biedniej miało znaczyć gorzej. Do tego przeszkadzają nam kontuzje. I co? Z gorącego Pruszkowa gorzowskie akademiczki przywożą niespodziewane, ale zasłużone zwycięstwo. Czy to nie będzie tak zły sezon jak go malowali? Dziś o 18 u nas mecz z Artego Bydgoszcz.
Zespół KSSSE AZS PWSZ pokonał na wyjeździe Lidera Pruszków 74:70. Mimo naprawdę sporego sukcesu nasz szkoleniowiec mocno tonuje nastroje. Twierdzi, że w tym roku po prostu nie wypada rozbudzać nadziei na następny sukces, a wziąć z rozpoczynających się rozgrywek wszystko, co miłe. Wie już jednak, że znów mamy drużynę walczaków.

Ireneusz Klimczak: Przed rokiem, też w październiku, przegrywaliśmy w pruszkowskiej hali w teoretycznie znacznie silniejszym składzie. Pewnie dlatego sobotnia wygrana smakuje tak dobrze i mimo wszystko jest sporym zaskoczeniem.

Dariusz Maciejewski: Przyznaję, że też przed tym pojedynkiem miałem sporo wątpliwości. Przecież brakowało nam tylu ważnych ogniw, a i te, które wsiadły do autobusu, nie były w komplecie zdrowe. Wnikliwi zauważą, że nawet nasza rozgrywająca Kasia Dźwigalska, w niektórych fragmentach ataku, z konieczności wykonywała ruchy centra, aby jedyna środkowa, którą mieliśmy w Pruszkowa, mogła choć chwilę odpocząć. Całe przygotowania mieliśmy pod górę, ale przez to, na koniec zdarzyła się towarzyska gra w Polkowicach ze słowackim Rużomberokiem, gdzie przećwiczyliśmy wszystkie, wymuszone warianty. To nam bardzo w meczu z Liderem pomogło.

Obok zwycięstwa cieszy, że to na pewno nie była koszykówka dla ubogich. Kibice obejrzeli bardzo dobry pojedynek.

- Na wysoką ocenę widowiska wpłynęła postawa obu zespołów. Przecież Laurie Koehn [8/13 za 3 pkt] było po prostu niesamowita. Jak żyję, gracza z taką ręką nie widziałem. Przecież ona nie miała dużo miejsca, a trafiała nawet z półobrotu. Pod koszami gnębiła nas Ola Chomać. Szczęście, że w końcówce umarła fizycznie.

Z naszej stronie biła pewność siebie. Gorzowianki przez większość spotkania grały jak profesorki.

- I pokazały, że mają niesamowity charakter. Bez tego, przy tylu problemach zdrowotnych, na pewno tego byśmy nie wygrali. Zespół przypomniał mi i kibicom, że przecież zimą, mimo wielkich kłopotów, w podobnym składzie wyszarpał brąz. Te dziewczyny nie patrzą na przeciwności, bo uwielbiają wygrywać. Takiego zwycięstwo należało się ludziom, którzy zdecydowali się nadal nam pomagać i samym koszykarkom. To taki zastrzyk z optymizmu na trudne czasy, zachęta do dalszej pracy.

Kluczowy moment meczu?

- Gdy Lyndra Weaver wzbudziła we mnie przerażenie, zrywając zabezpieczenia ze złamanego palca. Nie słuchała mnie, że to może jej zaszkodzić, bo opatrunek przeszkadzał jej w rzutach. Przecież ona jeszcze przez dziesięć dni miała prawo nie wychodzić na boisko! Walczyła tak zajadle, że po jednej akcji nawet zwróciłem jej uwagę, dlaczego nie poszła na przechwyt piłki. Po prostu zapomniałem o kontuzji, a atak musiałby być wykonany właśnie ręką z chorym palcem. Lyndra uśmiechnęła się i stwierdziła, że aż tak szarżować nie będzie. Potem jeszcze naciągnęła mięsień nogi. Usłyszałem tylko: "Coach, ja chcę dalej grać". Robert Brałko ją reanimował i oczywiście wróciła na boisko.

Wracaliście z Pruszkowa do piątej rano, ale jak przyznały nowe koszykarki zagraniczne, powrót wcale się nie dłużył, bo w tym czasie usłyszały wiele ciekawych historii. To oznacza, że znów w Gorzowie rodzi się fajna, zgrana, koszykarska paczka?

- Mądrość Paris Johnson pod koszami, która wiedziała, że nie może zostać wygwizdana, bo nie ma zmienniczki. Ważne punkty Alli Smalley, spokojne prowadzenie gry przez Kasię Dźwigalską, wreszcie fantastyczna końcówki Agnieszki Skobel i jej rzadkiej urody blok na Annie Wielebnowskiej... O każdej zawodniczce mogę powiedzieć wiele dobrego, bo coś ważnego w sobotę dała do zwycięstwa. I gdy obserwuję je z boku, widzę jak dobrze czują się ze sobą. To dlatego stwierdziłem, że rok temu o tej porze mieliśmy zespół bogatszy, ale może wcale nie o niebo lepszy, bo dziś, od początku sezonu jesteśmy drużyną z prawdziwego zdarzenia.

A więc spoglądamy w przyszłość z większym optymizmem?

- Cały czas będę powtarzał, że to jest sezon przejściowy, w którym musimy poczyścić długi i mamy tylko jedną trzecią budżetu na płace z poprzednich rozgrywek. Na pewno trójka z Euroligi, czyli Kraków, Polkowice i Gdynia będą nadawać ton rozgrywkom, a my postaramy się być jak najczęściej groźni dla najlepszych i konkurować o miejsce w czołówce. Takie same ambicje ma jednak na pewno również Pruszków i jeszcze kilka zespołów. Rywalizacja grupy pościgowej zapowiada się ciekawie. A nas niech już nie doświadczają problemy ze zdrowiem. Liczę też, że w końcu dotrze do nas ostatnie wzmocnienie pod kosz. Kibiców zapraszam na środę na mecz z Artego Bydgoszcz. Dziewczyny z charakterem bardzo na was liczą.

*Dariusz Maciejewski - 47-letni trener gorzowskich koszykarek, w poprzednich czterech sezonach zdobył z KSSSE AZS PWSZ w ekstraklasie dwa srebrne i dwa brązowe medale



Z Artego o 18

Dziś gorzowianki zapraszają na pierwsze spotkanie sezonu 2011/12 w naszej hali przy ul. Chopina. O godz. 18 zagramy z Artego Bydgoszczy. Rywalki na początek przegrały u siebie z ROW Rybnik 70:71. W okresie transferowym wzbogaciły się przede wszystkim o doświadczone Polki - doszły Martyna Koc, Agnieszka Kułaga, Joanna Górzyńska-Szymczak oraz kadrowiczka Elżbieta Mowlik. W Artego nowa jest również środkowa z USA Lauren Jimenez (192 cm), jedyna koszykarka zagraniczna. Gra także nasza wychowanka - Agnieszka Szott. Bilety kosztują 20 i 10 zł.


Źródło:
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10411227,Koszykowka__Nasze_dziewczyny_nie_dadza_o_sobie_zapomniec_.html
Dodano: 05-10-2011 13:00
Odsłon: 274

Skomentuj: