Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Senator PiS po wyborach: konkurencją była moja partia

Senator PiS po wyborach: konkurencją była moja partia

- Zmagałem się z niełatwym konkurentem. Niestety, również z własnym ugrupowaniem - skarży się nowo wybrany senator Kazimierz Jaworski. Część działaczy PiS miała nadzieję, że fotel senatorski zdobędzie Tadeusz Ferenc. Już widzieli w rzeszowskim ratuszu Jerzego Cyprysia, a na stanowisku wiceprezydenta Waldemara Pijara.
Kazimierz Jaworski wygrał z Tadeuszem Ferencem o włos. - O ćwierć procentu - wylicza Jaworski.

Rywali dzieliło zaledwie 637 głosów: zwycięzca zebrał 69 484 głosy, przegrany - 68 847. To była zażarta walka, także partyjna. Ferenc wystartował wprawdzie jako kandydat niezależny, ale zyskał poparcie SLD i PSL. Jaworski jest politykiem PiS.

Choć niepokornym, co udowodnił, pisząc swoje ostatnie oświadczenie już po wyborach: "Dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos. Szczególnie tym, którzy czynniej włączali się w kampanię na wszelkie sposoby. Były to chyba najtrudniejsze wybory, w jakich dotychczas uczestniczyłem. Zmagałem się z niełatwym konkurentem, prezydentem Rzeszowa Tadeuszem Ferencem. Jednak również niestety z własnym ugrupowaniem, gdyż aż nazbyt wyraźnie pewne środowiska artykułowały interes partyjny polegający rzekomo na tym, by zapewniając Tadeuszowi Ferencowi elekcję, otworzyć drogę do wyborów w mieście, gdzie liczono na sukces".

- Część PiS widziała w tym sens, ażeby uwolnić Rzeszów od urzędującego prezydenta. Wiem, że głosowała za tym - tłumaczy nam Jaworski.

Kim są ci działacze PiS? - dopytujemy.

Jaworski nabiera wody w usta. - To były rozmowy prywatne, nie będę teraz wymieniał nazwisk. Ale to osoby znaczące w PiS. Prowadziły taką kampanię, aby pan prezydent uwolnił stołek - odpowiada i snuje refleksje: - Jakaś logika w tym była. Ja nawet rozumiem ten plan, przyjąłem go do wiadomości. Nie gorszę się nim i nie mam żalu. Po prostu informuję o tym społeczeństwo. A w ogóle po wyborach jestem szczęśliwy i zadowolony ze swojego wyniku.

Jaworski może mieć rację. Rzeczywiście, jeszcze podczas kampanii wyborczej pojawiały się takie nieoficjalne informacje, że PiS wolałby, żeby to Ferenc wygrał mandat senatorski w okręgu rzeszowskim. Głównie dlatego, że to otworzyłoby drogę do przedterminowych wyborów prezydenta Rzeszowa. A PiS ma żelaznego kandydata - Jerzego Cyprysia, który w ubiegłorocznych wyborach samorządowych walczył o prezydenturę i zakończył ją dobrym, prawie 35-proc. wynikiem.

W tych wyborach parlamentarnych także walczył - o mandat posła. Wystartował z ostatniego miejsca rzeszowskiej listy i dostał prawie 7,9 tys. głosów. To jednak nie wystarczyło, żeby dostać się do Sejmu. W poniedziałek rano Cypryś musiał z uwagą spoglądać nie tylko na swój wynik, lecz także na wyniki w wyborach senackich.

A był moment, w którym szala przechylała się na korzyść Ferenca. Cząstkowe wyniki PKW zebrane na podstawie 88 proc. protokołów dawały mu większe niż Jaworskiemu szanse na zdobycie mandatu senackiego.

Politycy PiS, do których od razu zadzwoniliśmy, nie ukrywali zapału.

- Będą wybory na prezydenta Rzeszowa. Mamy już kandydata - zapewniali.

Wymieniali właśnie nazwisko Cyprysia. Co więcej, padało też nazwisko jego przyszłego zastępcy, który miał odpowiadać za inwestycje i fundusze unijne. Miał nim być Waldemar Pijar, były prezes Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, dziś pracownik starostwa rzeszowskiego.

Sam Cypryś twierdzi, że cieszy się z wyniku Jaworskiego, a pozostanie Ferenca w ratuszu go zasmuca. Ale broni nie składa i wierzy, że do przedterminowych wyborów jeszcze w Rzeszowie może dojść.

- Są różne na to sposoby. Po pierwsze, może dojść do jego rezygnacji. Przecież startując do Senatu, dał jasny sygnał, że nie chce już być prezydentem. Po drugie, jest inicjatywa rozpisania referendum w sprawie jego odwołania - wylicza Cypryś. Przypomnijmy, że do takiego referendum dąży stowarzyszenie Prawica Podkarpacka.

- W każdym razie zakładałem, że jeśli Ferenc dostałby się do Senatu, to ja wystartowałbym w wyborach przedterminowych - przyznaje. - Ale o ewentualnych zastępcach nic nie wiem - zapewnia.

Pijar był koordynatorem wyborczym PiS w okręgu rzeszowskim.

Dziś o spekulacjach na temat przedterminowych wyborów Pijar mówi tak: - Byliśmy oczywiście na nie przygotowani. Pod względem sposobu prowadzenia kampanii i zaproponowania kandydata na prezydenta. Ale dywagacje na temat ewentualnego zastępcy są zdecydowanie przedwczesne. Jeśli się obudzimy w takiej rzeczywistości, że takie wybory staną się faktem, pokażemy cały zespół, który będzie zdolny do nowoczesnego zarządzania miastem.

On jest zwolennikiem przedterminowych wyborów. - Przez osiem lat w Rzeszowie nie powstała żadna znacząca inwestycja poza połączeniem Przemysłowej z Podkarpacką, unijny program transportowy leży, nie ma rozsądnych założeń urbanistycznych, które sprzyjałyby rozwojowi miasta. To się wszystko kupy nie trzyma - wylicza Pijar.

Zaś sam Ferenc o rezygnacji nie wspomina. W poniedziałek powyborczy mówił "Gazecie", że w jego sytuacji nic się nie zmienia i "robota musi iść do przodu". Właśnie szykował się do podróży do stolicy po pieniądze na inwestycje.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10460275,Senator_PiS_po_wyborach__konkurencja_byla_moja_partia.html
Dodano: 13-10-2011 12:00
Odsłon: 183

Skomentuj: