Wiadomości » Rzeszów »
Miasto nie zrobiło zapisu i nie ma nic do gadania
Miasto nie zrobiło zapisu i nie ma nic do gadania
Parking podziemny przy Filharmonii Podkarpackiej znowu jest zamknięty dla kierowców. Filharmonia znów tłumaczy to dobrem swoich pracowników. Miasto zmieniło zdanie i w zamknięciu parkingu nie widzi problemu
Parking podziemny został po raz pierwszy zamknięty dla ogółu kierowców od 9 do 14 na początku września. - Musieliśmy tak postąpić, bo zdarzało się, że nasi artyści, którzy przyjeżdżali na próby, czyli do pracy, nie mieli gdzie zaparkować. A przecież parking należy do nas - argumentowała wówczas Marta Wierzbieniec, dyrektorka filharmonii.
Sytuacją zaniepokojeni byli urzędnicy miejscy, bo magistrat dał na remont filharmonii podlegającej marszałkowi województwa milion złotych. Wtedy marszałek i władze miasta deklarowali, że parkingi będą dostępne dla wszystkich. I do końca sierpnia tak było. Wyjątek stanowiły dni, kiedy w filharmonii odbywały się duże imprezy i parking rezerwowano dla gości.
- Miasto dołożyło do remontu filharmonii i parkingów. Oczywiście jednym z ważniejszych argumentów były parkingi dla wszystkich - mówił "Gazecie" Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Przyznał jednak, że nie ma żadnej umowy pomiędzy marszałkiem a miastem co do zasad korzystania z parkingów. - To nigdy nie było sformalizowane, bo nie ma takiego zwyczaju. Była umowa, że parking będzie dostępny, i do niedawna tak było - wyjaśniał wówczas Chłodnicki.
Po tekście w "Gazecie" parking podziemny został otwarty dla mieszkańców. Ale na krótko. Dyrekcja filharmonii wykorzystała fakt, że w umowie nie ma zapisu o udostępnianiu parkingu ogółowi, i ponownie go zamknęła.
W tej sprawie otrzymaliśmy od czytelników telefony i listy. "Chciałbym, za Państwa pośrednictwem, jako kolejna osoba, zaprotestować przeciwko zamknięciu parkingu podziemnego obok filharmonii. (...) Parking wybudowany w 100 procentach dzięki podatnikom miejskim, krajowym i europejskim, służy tylko pracownikom filharmonii. Jeszcze niedawno dyrektor serdecznie zapraszał mieszkańców, ciesząc się z naiwnego, bez umowy, dofinansowania miasta. Teraz serdecznie mieszkańców wyprosił, żeby parkować w podziemiach samemu. Przez zamknięcie parkingu plac przed filharmonią i dojazd do niej jest całkowicie nieprzejezdny, a okoliczne bloki są obstawiane samochodami z całego województwa po ostatni trawnik. Przypominam, że filharmonia nie jest prywatną firmą. Założę się, że dofinansowanie remontu, z funduszy europejskich, zakładało funkcjonowanie parkingu na zasadach otwartych i non profit. Oby nie trzeba było tych pieniędzy zwracać" - pisze "Meloman".
- Parking podziemny jest otwierany od godziny 14. Do tej pory mogą z niego korzystać tylko muzycy i pracownicy filharmonii i szkoły muzycznej. To jest decyzja dyrekcji filharmonii. Z nikim jej nie konsultowaliśmy. Nie mamy zresztą żadnych umów, które by nas do tego zobowiązywały. Podkreślam, zwolniliśmy dla wszystkich kierowców całą górną płytę parkingu i przypominam, że nasi pracownicy to także obywatele i podatnicy. Poza tym nie może być tak, że na terenie, który w 80 proc. należy do filharmonii, nie byłoby miejsca do parkowania dla naszych pracowników. Poprzedniej zimy niektórzy mieszkańcy okolicznych bloków urządzili sobie tu darmowy garaż i pozostawiali samochody na noc - mówi Paweł Stochmal, dyrektor filharmonii ds. administracyjno-technicznych.
Dziś problemu nie widzi już urząd miasta. - W umowie ustnej nie warunkowaliśmy konkretnej liczby miejsc dla mieszkańców ani miejsca, gdzie miałyby się znajdować. To jest obiekt filharmonii i nie możemy jej nakazywać, jak ma gospodarować miejscami na parkingu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pracownicy nie mieliby tam dla siebie miejsca. Jeżeli całą górną płytę pozostawiono dla mieszkańców, to nie widzimy problemu - mówi Chłodnicki.
Komentarz
Pracownicy filharmonii to także podatnicy i miejsce do parkowania na publicznym parkingu im się należy. Trudno się także dziwić działaniom dyrekcji placówki, która chce, by jej pracownicy mieli codziennie miejsce na placu należącym do pracodawcy. W tej sprawie denerwuje co innego - krótkowzroczność i lekkomyślność miasta w wydawaniu publicznych pieniędzy. Bo jak inaczej można nazwać sytuację, kiedy miasto wydaje milion złotych, przekonując do tego radnych głównie obietnicą dodatkowych miejsc parkingowych, ale nie podpisuje z marszałkiem stosownych umów? Początkiem września rzecznik prezydenta był zaskoczony i oburzony działaniami filharmonii, w połowie października nie widzi już w tych działaniach niczego niepokojącego. Co powie miasto, jeśli za kilka tygodni filharmonia zamknie także górny parking? Nic, bo nie zagwarantowało miejsc dla mieszkańców stosowną umową na piśmie.
Marek Kruczek
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10474758,Miasto_nie_zrobilo_zapisu_i_nie_ma_nic_do_gadania.htmlDodano: 15-10-2011 12:00Odsłon: 282
Dodano: 15-10-2011 12:00
Odsłon: 282