Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Gospodarka »

Biznes mają w jednym palcu. Dodajmy - sztucznym palcu

Biznes mają w jednym palcu. Dodajmy - sztucznym palcu

Jeszcze trzy lata temu nad protezą dłoni pracowali w kole naukowym. Dzisiaj sprzedają je osobom niepełnosprawnym. Pomoc innym udaje im się połączyć z prowadzeniem biznesu.
Michał Wasielewski, Michał Turów i Wojciech Jopek poznali się na Politechnice Wrocławskiej. Jopek i Turów studiowali na Wydziale Mechanicznym. Wybrali specjalizację z inżynierii biomedycznej. Wasielewski był studentem na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki. Pierwszy raz spotkali się u prof. Romualda Będzińskiego w Międzywydziałowym Kole Naukowym Biomechaników. Tam prowadzili prace nad protezą dłoni.

Po obronieniu dyplomów ich drogi się rozeszły. Jopek został na uczelni i robił doktorat, pracując jednocześnie dla przemysłu farmaceutycznego. Jego koledzy poszli do biznesu. Turów pracował w branży motoryzacyjnej, a Wasielewski - w firmie zajmującej się implantami sercowymi. Po dwóch latach przy okazji towarzyskiego spotkania postanowili wrócić do pomysłu stworzenia protezy ręki. Lepszej, tańszej i takiej, która stałaby się sukcesem komercyjnym.

Decyzja o porzuceniu dobrze płatnych etatów nie przyszła im łatwo. - Było ryzyko. Ale zdawaliśmy sobie sprawę, że to ostatni moment, kiedy możemy je podjąć. Byliśmy jeszcze młodzi, więc nawet jeśli projekt by nie wyszedł, zawsze była alternatywa powrotu do przemysłu - wspomina Turów.

Proteza to nie był dla nich nowy temat. Ale dotąd zajmowali się tylko rozwiązaniami studyjnymi.

W sierpniu 2010 roku założyli firmę ProManus, ale zgłoszenia patentowe przygotowali dużo wcześniej. - To rozwiązanie unikalne na skalę świata. Dlatego musieliśmy je chronić - tłumaczy Wasielewski. Po roku produkt był gotowy. Największym problemem byli podwykonawcy. Proteza składa się z bardzo małych precyzyjnych detali i w Polsce trudno było znaleźć firmy, które potrafią je wykonać. Co jest w niej wyjątkowego? - Cały układ napędowy mieści się w palcu. Nie ma na świecie takiego rozwiązania. Każdy palec jest niezależnym bytem i można je między sobą wymieniać - tłumaczy Turów.

Proteza waży około pół kilograma, czyli tyle, ile ręka dorosłego człowieka. Wykonana jest z tworzywa sztucznego. Palce są naturalnych rozmiarów. Każdy ma dwa przeguby. Na razie produkowane są w dwóch rozmiarach.

Konstruktorzy podkreślają, że najważniejsza w ich pomyśle jest możliwość wymieniania palców. - Używając protezy na co dzień, czasem się nią w coś uderzy. Może się coś uszkodzić. Dostępne na rynku urządzenia po takim wypadku całe są do naprawy. To trwa bardzo długo. U nas wymiana modułu przez serwisanta zajmuje około 10 minut - zapewnia Turów.

Cały układ zasilania i napędowy zamknięte są w dłoni. Nie wystają z niej żadne kable. Akumulator ładuje się jak telefon komórkowy. Jest bardzo wydajny. - Ładowanie trwa pół godziny. Wystarczy na cały dzień pracy normalnego użytkowania, czyli około czterech godzin ciągłej pracy - tłumaczy Wasielewski.

Sterowanie protezą jest proste. Odpowiadają za nie dwie elektrody, które zbierają sygnały elektryczne pochodzące z mięśni. Działaniem przypomina to używanie myszki komputerowej. Kombinacja kliknięć i ich długości powoduje różne ruchy protezy. Mogą to być ruchy pojedynczych palców, ale i chwyty. Użytkownik czuje się, jakby miał do dyspozycji myszkę i za jej pomocą sterował protezą. Spięcie jednego mięśnia to naciśnięcie jednego klawisza myszki, spięcie drugiego mięśnia to naciśnięcie drugiego klawisza myszki. Odpowiednie kombinacje kliknięć odpowiadają za poszczególne ruchy. - Na przykład żeby wykonać chwyt szczypcowy, trzeba dwa razy krótko napiąć jeden mięsień. Tak jakby ktoś miał dwa razy kliknąć myszką - tłumaczy Turów.

Nauczenie się wszystkich kombinacji nie jest trudne. Największą przeszkodą jest rozruszanie mięśni, które po amputacji nie były używane. W ProManus zapewniają, że jest to dobra zabawa, bo konstruktorzy stworzyli komputerowy symulator protezy. Zanim się ją założy, można wirtualnie nauczyć się obsługi. - Pacjent dostaje elektrody i opaskę, takie same jak w protezie. Podłącza się je do komputera, a program symuluje zachowanie protezy na ekranie. Użytkownik najpierw ćwiczy ruchy na monitorze, a dopiero kiedy nabierze wprawy, dostaje protezę. Może też regulować poziom czułości i wzmocnienia, czyli jak mocno trzeba zaciskać mięsień, żeby poruszyć ręką - tłumaczą konstruktorzy.

Koszt kompletnej protezy wraz z lejem protezowym będzie dwu-, trzykrotnie tańszy w porównaniu z podobnymi rozwiązaniami obecnymi na rynku. - To nie są tanie urządzenia. Konkurencyjne produkty o podobnej funkcjonalności kosztują nawet 200 tys. - mówi Turów. Produkt jest już w sprzedaży. Spółka ProManus zarejestrowała go w Urzędzie Rejestracji Leków i Wyrobów Medycznych. Firma ma już pierwszych pacjentów. - To dość niszowy rynek. Nie ma bardzo wielu klientów, choć każdego roku około 1,5 tys. osób ma poważne urazy dłoni w wyniku wypadków przy pracy. Barierą są koszty - uważa Wasielewski. Mimo to w interes zdecydował się zainwestować fundusz inwestycyjny. Kupił udziały w firmie za 200 tys. euro. To wystarczyło na badania i przygotowanie produktu do sprzedaży. Teraz konstruktorzy będą rozwijać kolejne wersje produktu. - Teraz chcemy pomóc osobom, które utraciły pojedyncze palce. Myślimy też o protezie stawu łokciowego - zdradza Wasielewski.

Polska proteza jest dużo tańsza niż zagraniczne odpowiedniki. Dlatego firma chce też wejść na rynki zagraniczne. Przygotowuje dokumentacje w języku angielskim i szuka partnerów w Europie. - Mamy też kontakt z jednym z dystrybutorów w Stanach Zjednoczonych - mówi Wasielewski.

Przemysł protetyczny rozwija się bardzo dynamicznie, dając nadzieję osobom niepełnosprawnym na powrót do normalnego życia. Protezy coraz lepiej zastępują utracone kończyny, a czasem są nawet lepsze od oryginału. Dyskusję na ten temat spowodował przypadek Oscara Pistoriusa, południowoafrykańskiego niepełnosprawnego biegacza. 15 lipca 2007 r. na mityngu lekkoatletycznym, biegnąc na protezach z włókna węglowego, Pistorius wystąpił jako pierwszy niepełnosprawny biegacz razem ze sprawnymi zawodnikami. Po przeprowadzonych badaniach biomechanicznych naukowcy orzekli, że używane przez biegacza protezy dają mu dużą przewagę nad w pełni sprawnymi zawodnikami. Czy tak samo może stać się z protezami dłoni? - Ludzka ręka to niesamowicie skomplikowane urządzenie i w najbliższym czasie technika nie będzie w stanie prześcignąć natury. Ale powoli zbliżamy się do oryginału - uważają wrocławscy konstruktorzy z ProManus.


Źródło:
http://gospodarka.gazeta.pl/firma/1,31560,10863824,Biznes_maja_w_jednym_palcu__Dodajmy___sztucznym_palcu.html
Dodano: 23-12-2011 12:00
Odsłon: 331

Skomentuj: