Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Zrujnowała je powódź, uratował babski krąg wsparcia

Zrujnowała je powódź, uratował babski krąg wsparcia

- Jestem urodzoną optymistką, ale wtedy ręce mi opadły. Nie wiadomo było, od czego zacząć i jak rozładować potworne napięcie. Na kogo miałam krzyczeć? Na wodę? - mówi Alicja Tobiasz ze stowarzyszenia Silne Kobiety Bogatyni. Powódź zniszczyła ich firmy, ale w poniedziałek Grażyna Kulczyk przekazała im milion złotych pomocy
Aneta Augustyn: Skąd się wzięły Silne Kobiety Bogatyni?

Alicja Tobiasz, wiceprezes stowarzyszenia Silne Kobiety Bogatyni: Z przekonania, że trzeba się zjednoczyć, bo w grupie siła. Łatwiej wtedy pozyskać środki, pokonać formalności, przekonać filantropów. Wszystkie prowadzimy małe i średnie firmy od kilkunastu lat, żyło nam się w Bogatyni spokojnie. W jednej chwili powódź wywróciła nam życie.

Co zdarzyło się 7 sierpnia?

- Od 12 lat mam sklep meblowy w centrum miasta. To rodzinna firma, zatrudniam 10 osób, w tym córkę i zięcia.

Sklep od rzeki dzieli ulica, która tamtego dnia też zamieniła się w rzekę. Na co dzień Miedzianka jest właściwie strugą, można ją przejść bez obaw. W sobotę 7 sierpnia podwyższyła się, ale rano budziła raczej sensację niż strach. Nigdy nie była groźna, więc do głowy nikomu nie przyszło, że może zamienić się w żywioł. Tym razem jednak przybierała tak szybko, że wpadłam w panikę. Uszczelniłam drzwi pianką, ale woda wdarła się przez okno i kotłownię. Zdążyłam tylko postawić komputery na biurka i wynieść dokumenty na piętro; sama uciekłam na górę. Momentalnie wszystkie meble na parterze zostały zupełnie zalane.

Tego samego dnia do wody runęła część domu, w którym mieszkała córka z rodziną. Własnościowe mieszkanie, 160 metry kwadratowe, po prostu znikło w jednym momencie. Córka została z trójką dzieci bez niczego, zupełnie nic, nawet szczoteczki do zębów czy bielizny na zmianę.

Kiedy otworzyła pani sklep?

- Po kilkunastu dniach, nie mogłam sobie pozwolić na dłuższy przestój. Do tej pory to wygląda raczej jak skład niż jak salon meblowy. Musiałam zerwać podłogi, wciąż jest goły beton. Na początku nie było najgorzej. Ludzie kupowali sporo sprzętów do spania, zwłaszcza tanich wersalek. Mój główny dostawca mebli odłożył spłatę należności o 90 dni. Urząd Skarbowy i ZUS również odroczyli płatności. Schody zaczęły się pod koniec roku, kiedy to wszystko trzeba było uregulować. Bardzo dużo pomocy spłynęło do miasta, ale przede wszystkim dla osób indywidualnych, ale nie firm. Córka dostała sześć tysięcy oraz po tysiącu na dziecko, ale my, przedsiębiorcy, nie otrzymaliśmy nic. Żadna z kobiet ze stowarzyszenia.

Co straciły?

- Swoje firmy, niektóre w połowie, inne w całości. Właścicielka sklepu Modny Pan straciła dosłownie wszystko i ledwie sama uszła z życiem. Do ostatniej chwili przerzucała garnitury na górne półki, kiedy nagle płynący konar uderzył w okno, woda wpadła do wnętrza, powstał silny wir. Potem wojskowi wyrzucali stamtąd jedną breję, garnitury zmieszane z błotem. Popłynęły sklepy z firankami, spożywcze, zakłady kosmetyczne, fryzjerskie. W sumie zostało mocno poszkodowanych 38 przedsiębiorczych kobiet, które prowadziły własną działalność, utrzymywały rodziny i dawały pracę innym.

W waszym stowarzyszeniu jest tylko 15.

- Bo reszta zawiesiła działalność, zwątpiła, przeszła na rentę. Dzwoniłyśmy do nich, żeby je zachęcić, ale niektóre poddały się.

Nasza piętnastka najpierw wspólnie się popłakała, ale zaraz potem przyszło pytanie - co i jak możemy dalej robić. Wielkie ukłony w stronę pani wicewojewody Ilony Antoniszyn-Klik, która przysłała nam prawników, psychologów, ekspertów od wyburzania.

Długo dyskutowałyśmy nad nazwą i logo. Od września spotykamy się regularnie. W szkolnej świetlicy albo u mnie po zamknięciu sklepu. W końcu mam dużo krzeseł (śmiech).

Babski krąg wsparcia?

- To również. Zawsze jest domowe ciasto, sernik najczęściej, kawa i mnóstwo rad, nawet takich drobnych, np. jak sobie poradzić z otarciami nóg od mułu. Najważniejsza jednak jest oczywiście wymiana informacji dotycząca prowadzenia firm. Najpierw było o tym, czy sprzątać, czy rozwalać ściany, czy dalej prowadzić biznes, o problemach z ubezpieczycielami, o źle zawartych umowach o odszkodowanie.

Pojawiła się nowa energia?

- Wszystkim nam udało się wznowić działalność oprócz właścicielki Modnego Pana, która wciąż szuka lokalu na dzierżawę.

Jesteśmy mocniejsze. To, że z tego wyszłyśmy, dodało nam nowej energii, motywuje do dalszych działań. Zależy nam, żeby inne kobiety też odzyskały wiarę w siebie.

Nasze stowarzyszenie planuje także w przyszłości pomóc kobietom z różnych środowisk, o różnym statusie zawodowym i w różnym wieku w poszukiwaniu i utrzymaniu pracy. Generalnie stawiamy na przedsiębiorczość.

Jaka pomoc jest teraz najbardziej potrzebna?

- Każdego rodzaju, materialna i psychologiczna. Jestem urodzoną optymistką, ale wtedy ręce mi opadły. Nie wiadomo było, od czego zacząć i jak rozładować potworne napięcie. Na kogo miałam krzyczeć? Na wodę?

Problemy zaczęły nas przerastać: ubezpieczenia, zaległości, czy zawieszać, czy działać dalej... Czuję, że zaniedbałyśmy się, nerwówki przenosimy do domu. Na zewnątrz uśmiechamy się, ale w środku tamto siedzi. Obrazy wracają, jakby wszystko zdarzyło się wczoraj.

Kiedy jechałyśmy w poniedziałek z panią Grażyną Kulczyk przez Bogatynię, nie dawała wiary zniszczeniom. Potem siadła z nami przy cieście i opowiadała nam, że trzeba być silną, niezależnie od okoliczności. Razem z nią przyjechał do Bogatyni Jacek Santorski, który tłumaczył, jak dawać sobie radę w ekstremalnych warunkach i jak potem z tym żyć. Żadna z nas nie przeszła wcześniej takiego kataklizmu.

Na co pójdzie milion od Grażyny Kulczyk?

- O tym, że chce nam pomóc, słyszałyśmy jesienią, ale nie wiedziałyśmy jak. Przyznaję że milion, o którym się teraz dowiedziałyśmy, zaskoczył nas. Jeszcze nie ustaliłyśmy, jak go rozdzielimy; na pewno musi to być w zgodzie z naszym statutem. Na pewno część zostanie przeznaczona na uporanie się z płatnościami, część na zakup towarów, które popłynęły, na wyposażenie sklepów... Po prostu na to, żebyśmy mogły dalej normalnie żyć.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8938213,Zrujnowala_je_powodz__uratowal_babski_krag_wsparcia.html
Dodano: 13-01-2011 00:00
Odsłon: 244

Skomentuj: