Wiadomości » Warszawa »
Z Warszawy łodzią do Paryża? To możliwe. Czekamy na port
Z Warszawy łodzią do Paryża? To możliwe. Czekamy na port
- Z Warszawy Wisłą, innymi rzekami i kanałami można dopłynąć do Hanoweru czy Paryża. Tylko nikt tego nie robi, bo brakuje infrastruktury. Dlatego trzeba inwestować w Port Czerniakowski, który może się stać naszym oknem na świat jak Okęcie - twierdzi architekt Tomasz Olszewski. Przeczytaj Rozmowę na piątekMiasto zorganizowało konkurs na koncepcję zagospodarowania portu i Cypla Czerniakowskiego. W czasie dyskusji publicznej padło wiele głosów krytyki, że projekty ładne i zapowiada się atrakcyjne miejsce, ale nie dla wodniaków, bo np. most pieszo-rowerowy tnie port w poprzek i trzeba będzie maszty kłaść, bo marinę można między bajki włożyć, nikt do niej nie przypłynie, Wisła bowiem płytka, a dobre jachty są za drogie, by ryzykować szorowanie kadłubem po kamieniach.
Szef zespołu projektantów nagrodzonych pierwszą nagrodą w konkursie postanowił wszystko wyjaśnić i odnieść się do uwag krytycznych.
Dariusz Bartoszewicz: "Maszty kłaść" - takie będzie powitanie w Porcie Czerniakowskim "nie dla wodniaków"?
Tomasz Olszewski, architekt: Maszty i tak trzeba położyć, bo przed wejściem do portu jest brama przeciwpowodziowa. Na co dzień otwarta, zamyka się ją, kiedy poziom wody w Wiśle robi się na tyle wysoki, że zagraża portowi. Nad drzwiami bramy jest kładka z przejściem, jak w wielu podobnych tego typu urządzeniach hydrotechnicznych, czyli "przeszkoda" dla masztów.
Pański zespół projektuje kolejną - mostek pieszo-rowerowy w poprzek portu.
- Organizator konkursu - miasto - chciał, żeby powstała taka przeprawa nad kanałem, a my się z tym postulatem w pełni zgadzamy. Do 2008 r. w tym miejscu istniał drewniany mostek, który został rozebrany ze względu na fatalny stan techniczny. Proponujemy jego odtworzenie, choć o nieco innym przebiegu i oczywiście w nowoczesnej formie.
Zaraz za mostkiem pieszo-rowerowym maszt można postawić z powrotem i wygodnie dopłynąć do mariny projektowanej w południowej części portu, w rejonie dzisiejszych baraków straży miejskiej. Te prowizoryczne budynki należy usunąć.
Marina dla bogatych, ale i kajaki
Marina to tylko marzenie, bo strach na płytką Wisłę z mieliznami wypłynąć jachtem. Prawda?
- Rozmawiałem o tym z Waldemarem Heflichem, redaktorem naczelnym miesięcznika "Żagle". Przekonał mnie, że z Warszawy Wisłą, a dalej innymi rzekami i kanałami można dopłynąć do Hanoweru czy Paryża. Nikt tego nie robi, bo brakuje infrastruktury. Port Czerniakowski może i powinien stać się dla wodniaków tym, czym dla podróżujących samolotami jest Okęcie. Musi mieć swoją rangę i standard, powinien promować Wisłę, Warszawę i Polskę, połączyć ją ze światem.
Polski wodniak jest biedny, potrzebuje pola namiotowego, miejsca do mycia garów i wygódki. Taki głos padł w czasie debaty pokonkursowej.
- Powinniśmy myśleć o marinie z prawdziwego zdarzenia, a nie o prowizorce. To przecież samo centrum miasta! Chodzi o to, by do Portu Czerniakowskiego wpływały nie tylko kajaki, ale też łodzie i barki turystyczne za setki tysięcy euro z całej Europy.
Proponuje pan miejsce tylko dla bogatych?
- Zdecydowanie nie! Chcemy, by port i cypel stały się terenem wypoczynku i rekreacji dla wszystkich. To nie będzie tylko klub dla wybranych. Boiska do gier, tereny rekreacyjne, plażowe, basen pływający Maristo, park, tereny ZHP, wieża widokowa i wiele innych atrakcji składają się na szeroką ofertę skierowaną do ludzi o różnych zainteresowaniach i o różnej zasobności portfela. Żeglarze, kajakarze, wędkarze, cykliści, rodziny z dziećmi, osoby niepełnosprawne - to tylko niektóre grupy potencjalnych użytkowników.
Wodniak Tomasz Janiszewski żalił się, że z portu musiał zabrać swoją łódkę typu Orion, bo drastycznie wzrósł tzw. podatek denny: 1750 zł rocznie minus 50 proc. rabatu z racji braku jakiejkolwiek infrastruktury portowej. Kiedy przybędzie supermarina, będzie drożej.
- Ludzie oczekują coraz wyższego standardu, zarazem się dziwią, że ceny rosną, przecież to nielogiczne. Po inwestycjach port nie będzie już oferować tylko kawałka trawnika. W budynkach pojawią się wygodne podziemne parkingi, nabrzeża zostaną odrestaurowane z poszanowaniem reliktów przeszłości, pojawią się ciągi piesze, ścieżki rowerowe, publiczny plac na przedłużeniu Osi Stanisławowskiej, marina z pełną infrastrukturą i wygodnym slipem do dokowania łodzi...
Niech pozytywnym przykładem, jak należy myśleć o Porcie Czerniakowskim, będą dawne londyńskie doki, w których zorganizowano nowoczesne kompleksy mieszkaniowe z ekskluzywnymi portami jachtowymi, lub porty skandynawskie, np. w Trondheim w Norwegii.
Port Czerniakowski nie powinien być miejscem do trzymania czy remontowania łódek przez wiele miesięcy. Jest przecież Zalew Zegrzyński. Warto pomyśleć o zimowaniu większych łodzi w innych częściach miasta nad Wisłą. Ale uważamy też, że oprócz mariny na europejskim poziomie w porcie powinna się pojawić oferta rekreacyjna na każdą kieszeń - od niedrogiej kafejki, toru krosowego, boiska do gry w siatkówkę plażową po squasha w klimatyzowanej sali i ekskluzywne spa.
Wąż w częściach prawie kilometrowy
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8945302,Z_Warszawy_lodzia_do_Paryza__To_mozliwe__Czekamy_na.htmlDodano: 14-01-2011 14:00Odsłon: 261
Dodano: 14-01-2011 14:00
Odsłon: 261