Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Klaus Bachmann: Moje wnioski po ogłoszeniu raportu MAK

Klaus Bachmann: Moje wnioski po ogłoszeniu raportu MAK

Polska to niesamowicie wytrzymały i stabilny kraj. Taka katastrofa jak Smoleńsk absolutnie nic nie zmienia. Nawet języka polityków.
Tydzień upłynął pod znakiem raportu MAK i cały kraj się dziwi, że instytucje rosyjskie opracowały analizę katastrofy pod Smoleńskiem, która jest wygodna dla instytucji rosyjskich. Siedząc przed telewizorem, zapatrzony w wypowiedzi ekspertów, w pewnym momencie odszedłem na drugi krąg i zacząłem sobie wyobrażać, o czym doniosłaby telewizja, gdyby nikt w ten feralny dzień nie popełnił żadnego błędu. Nikt nie wszedłby do kabiny pilotów. Nikt nie wywierałby na nich nacisku, a gdyby próbował, piloci daliby mu twardy, stanowczy odpór. Piloci zdecydowaliby, że warunki nie pozwalają na lądowanie i lecieliby na inne lotnisko - albo na wypadek gdyby chcieli ryzykować, wieża zakazałaby im lądowania. Samolot lądowałby na innym lotnisku. Prezydent i inni pasażerowie lotu dotarliby za późno na uroczystości w Katyniu. Oskarżaliby albo pilota o nieudolność, żądając od ministra obrony, aby go przykładnie ukarał (czego minister pewnie by nie zrobił, bo prezydenta nie lubił) i Rosjan o świadome bojkotowanie podróży prezydenta. Pewnie prezydent zażądałby od ministra spraw zagranicznych wezwania ambasadora Rosji w trybie nadzwyczajnym i złożenia oficjalnego protestu (czego minister spraw zagranicznych pewnie by nie zrobił, bo nie lubił prezydenta). Być może, kontrolerzy na lotnisku w Smoleńsku zostaliby ukarani za spowodowanie problemów dyplomatycznych z Polską. Dziś zamiast słuchać teorii spiskowych o rzekomym zamachu, sztucznej mgle albo pijanych pasażerach, w telewizji oglądałbym rzecznika pałacu prezydenckiego, tłumaczącego dziennikarzom, że prezydent nie zamierza się udać z wizytą do Moskwy, "bo nie wiadomo, czy Rosjanie i sprzymierzone z nim polskie ministerstwo obrony pozwolą mu lądować." Potem pewnie usłyszałbym jakiś tekst o "niebywałej uległości tego rządu wobec Rosjan", "służalczości polskich pseudo-elit" i konieczności "twardej obrony polskich interesów". Potem dziennikarze zapytaliby o losy prezydenckiej inicjatywy ustawodawczej, zgodnie z którą prezydentowi ma przysługiwać własny samolot z własną załogą, która nie podlega ministerstwu obrony.

W tym momencie mój wewnętrzny lider odezwał się, przywołał mnie do porządku i kazał lądować na prawdziwej ziemi. Na ekranie wystąpił polityk opozycji, który właśnie mówił o "niebywałej uległości tego rządu wobec Rosjan", o "twardej obronie polskich interesów" i jakieś zdanie, w którym znalazły się określenia "służalczość", "pseudo-elity" i "ukrywanie prawdy". Kiedy chciałem przełączyć na inny program, zauważyłem że ten, który oglądałem, to nie bieżące wiadomości, lecz reportaż dotyczący sytuacji w Polsce przed katastrofą w Smoleńsku. Zobacz, pomyślałem sobie, ta Polska to niesamowicie wytrzymały i stabilny kraj. Nawet taka katastrofa jak Smoleńsk absolutnie nic nie zmienia. Nawet języka.






Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8954912,Klaus_Bachmann__Moje_wnioski_po_ogloszeniu_raportu.html
Dodano: 16-01-2011 13:37
Odsłon: 199

Skomentuj: