Wiadomości » Warszawa »
Dyplom dla generała: przeprosił za cierpienia w 1944
Dyplom dla generała: przeprosił za cierpienia w 1944
Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, nominowany do nagrody "Stołka", otrzymał w środę nasz dyplom. Wyróżniliśmy generała za niecodzienny akt odwagi - 3 października przeprosił on ludność stolicy za cierpienia doznane w wyniku Powstania WarszawskiegoNikt z powstańców nie zdobył się wcześniej na takie słowa. Gen. Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich, wypowiedział je podczas odsłonięcia pomnika ku czci cywilnych ofiar zrywu z 1944 r. Nie mógł odebrać dyplomu na poniedziałkowej gali nagrody "Stołka" w budynku "Gazety Wyborczej". Tłumaczył, że wiek ma swoje prawa. W marcu ukończy 94 lata. Dyplom wręczyliśmy generałowi wczoraj w siedzibie Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, której jest członkiem.
Tomasz Urzykowski: Pana przemówienie z 3 października wywołało gorące dyskusje. Nie żałuje pan tych słów?
Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich: Wypowiedziałem je z potrzeby serca. Jestem szczęśliwy, bo wiele osób oceniło to przemówienie z uznaniem, gratulowało mi.
Na przykład kto?
- Przede wszystkim rodziny wypędzone z Warszawy w czasie Powstania. Również sami powstańcy, koleżanki łączniczki. Ładny list napisała do mnie pani Maria Dmochowska, wiceprezes IPN. Myślę, że wszyscy, którzy przeżyli tę tragedię i widzieli cierpienia ludności cywilnej, czują podobnie jak ja.
Widział pan bardzo dużo. Jako żołnierz Batalionu "Czata 49" w Zgrupowaniu "Radosław" przeszedł pan z nim cały szlak bojowy od Woli, przez Muranów, Stare Miasto, Czerniaków, Mokotów, do Śródmieścia.
- Próbowaliśmy jeszcze przebić się kanałami ze Starego Miasta na plac Bankowy. Ja prowadziłem ten desant. Akcja skończyła się tragicznie. Zginęła cała drużyna oprócz dwóch żołnierzy. Taka jest wojna, byliśmy żołnierzami. Walczyliśmy, wykonywaliśmy rozkazy. Co innego ludność cywilna. Ona była bezbronna.
Które momenty Powstania były najbardziej dramatyczne dla cywili?
- Już w pierwszych dniach Powstania tysiące warszawiaków zginęło na Woli. Stacjonowaliśmy wtedy przy Żytniej i Karolkowej. Wiedzieliśmy, że Niemcy niedaleko od nas rozstrzeliwują ludzi. Nasze czujki tam docierały i widziały egzekucje. Jednak nie zdawaliśmy sobie sprawy z ogromu tej masakry. Innym strasznym wydarzeniem było gnanie ludności cywilnej przed czołgami jako żywych tarcz. Niemcy pędzili tak tłum warszawiaków pod mostem Poniatowskiego w kierunku na północ i dalej do Pruszkowa. Mnie najbardziej poruszył widok biednych ludzi gnieżdżących się w piwnicach, matek z malutkimi dziećmi. Kiedy opuszczaliśmy Stare Miasto, musieliśmy ich zostawić, bo kanałami mogło przechodzić tylko wojsko. Wiem, że większość tych ludzi została potem zamordowana. Gehennę ludności cywilnej widziałem na Czerniakowie i w obozie przejściowym w Pruszkowie, do którego trafiłem z grupą rannych żołnierzy.
Znane są przypadki, że cywile mieli pretensję do powstańców. Czy pan się z tym zetknął?
- Osobiście tego nie przeżyłem, ale niektórzy moi koledzy opowiadali o takich sytuacjach. Na początku Powstania panował powszechny entuzjazm. Mieszkańcy Warszawy bardzo nam pomagali, gotowali dla nas pluj-zupki. Ale wytrzymałość ludzka ma swoje granice. Co mogła powiedzieć matka, która dla kilkumiesięcznego dziecka nie miała jedzenia ani mleka? Pod koniec Powstania warszawiacy reagowali różnie.
Powstańcy nie mieli wtedy poczucia winy?
- Żołnierz inaczej podchodzi do takich rzeczy. Dostaje rozkaz i walczy. Byliśmy święcie przekonani, że walczymy o słuszną sprawę, o wolną Polskę, wierzyliśmy w zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że nie ma wojny bez ofiar. Ofiara Powstania była jednak straszna. Po wielu latach widzimy to trochę inaczej niż kiedyś. Dlatego Związek Powstańców Warszawskich zabiegał o upamiętnienie ludności cywilnej. Jej tragiczny los od początku chcieliśmy wyeksponować w Muzeum Powstania. Udało się to dopiero dzięki pomocy pani prezydent Warszawy i pani przewodniczącej Rady Warszawy. W zeszłym roku odsłoniliśmy przy muzeum obelisk.
Nie wszystkim podobały się pańskie przeprosiny. Krytycy - wśród nich redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Paweł Lisicki - zwracali uwagę, że to przecież Niemcy byli oprawcami i oni powinni przeprosić. A powstańcy nie mają za co.
- Gdyby nie było Powstania, ludność Warszawy nie przeżyłaby tych strasznych chwil.
Warszawa.gazeta.pl już na twojej komórce
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8975151,Dyplom_dla_generala__przeprosil_za_cierpienia_w_1944.htmlDodano: 20-01-2011 00:00Odsłon: 243
Dodano: 20-01-2011 00:00
Odsłon: 243