Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Warszawa »

Miały mieć dożywotnią opiekę, teraz je wyrzucają

Miały mieć dożywotnią opiekę, teraz je wyrzucają

Obiecano im dożywotnią opiekę, a teraz nie mają się gdzie podziać. - Boimy się, czy dziś albo jutro nie każą nam się wynieść - mówią schorowane pensjonariuszki ośrodka w Konstancinie, który formalnie jest już zamknięty.
Trzy kobiety - Michalina Szustakiewicz, Elżbieta Strzelczyk i Mieczysława Tchórzewska - ciężko chorują na reumatoidalne zapalenie stawów. Nie mogą się poruszać bez kul czy wózka inwalidzkiego. Mają mocno zniekształcone ciała. Wzięcie do ręki łyżki to dla nich ogromny wysiłek. Jedna z nich z powodu przykurczy może chodzić tylko "w kucki".

Ponad 30 lat temu jako nastolatki trafiły na rehabilitację do ośrodka w Konstancinie. Mieści się w domu wybudowanym przez Fundację Sue Ryder, angielskiej filantropki. Podobnych jest w Polsce jeszcze 30. Działki zapewniały miasta. Potem Fundacja przekazywała obiekty Ministerstwu Zdrowia. - Sue Ryder nie miała aktów własności gruntów i budynków. Zawierała tylko dżentelmeńskie umowy z resortem, na mocy których "dziewczynki Sue Ryder" - tak nazywano pensjonariuszki - mogły w nich przebywać dożywotnio - mówi Joanna Chodor, dyrektor polskiej fundacji.

Gospodarzem konstancińskiej placówki stał się Instytut Reumatologii z ul. Spartańskiej w Warszawie. Stworzył oddział zamiejscowy, który Fundacja nadal modernizowała za pieniądze z Anglii. W 1994 r. powstały obecne pawilony. - Tu miałyśmy rehabilitację, naukę, a później zajęcie w zakładzie pracy chronionej. Mamy emerytury. W najlepszych czasach było tu 60 pacjentów - wspomina Michalina Szustakiewicz.

W 1999 r. - w związku z reformami w służbie zdrowia - zaczął się upadek oddziału. Zamknięto część dziecięcą. Pracownicy utworzyli mały zakład opiekuńczo-leczniczy dla 12 "dziewczynek"- finansowany z kas chorych, potem z NFZ. Już w 2002 r., dwa lata po śmierci Sue Ryder, Instytut Reumatologii próbował się pozbyć rezydentek. Pięć lat później po raz pierwszy usłyszały, że ich placówka "robi długi", jest w złym stanie technicznym, więc trzeba ją zamknąć.

Sprawy przyspieszyły w marcu 2009 r. Decyzją wojewody Instytut Reumatologi stał się właścicielem działki i budynków wzniesionych przez Fundację. We wrześniu 2010 r. zamknął swój oddział w Konstancinie.

Dyrektor Instytutu prof. Andrzej Włodarczyk (dziś wiceminister zdrowia) zaproponował przeniesienie pensjonariuszek na Spartańską. Nie chciały. - Wiedziałyśmy, że to na chwilę, a potem się nas pozbędą. Instytut groził nam wyłączeniem prądu, wody, zabraniem pielęgniarek - mówi Elżbieta Strzelczyk. Fundacja chciała na miejscu zorganizować opiekę dla rezydentek, ale Instytut na to nie przystał. Nie zabrał pielęgniarek, bo sprawę akurat nagłośniły media.

- Wiemy, jak to rozwiązać - mówi Joanna Chodor. - Ponaddwuhektarową działkę można podzielić. Tam, gdzie są obiekty ufundowane przez Sue Ryder, Fundacja będzie prowadzić ośrodek rehabilitacyjny i zakład opiekuńczo-leczniczy. Mamy pieniądze na remont. Instytut mógłby nam użyczyć lub wydzierżawić to miejsce.

Jednak Instytut i o tym nie chce słyszeć. W Konstancinie mówi się, że chodzi o bardzo atrakcyjny grunt. Takie zarzuty padły nawet na radzie miejskiej. Metr kw. ziemi w tym miejscu kosztuje nawet 800 zł. Radni opowiedzieli się przeciw likwidacji placówki. Chcą, by nadal działał tu ośrodek rehabilitacyjno-leczniczy, prowadzony przez Fundację.

- Niczego nie sprzedajemy. To plotki - odpowiada prof. Jerzy Stelmachów, wicedyrektor Instytutu. - Musimy wybudować obiekt spełniający standardy. Tu będzie ośrodek rehabilitacji i zakład leczniczo-opiekuńczy. Szukamy inwestora.

- W Konstancinie mówi się, że ma być to ośrodek komercyjny - pytamy.

- Będzie przeznaczony także dla naszych pacjentów. Jeszcze nie zaczęliśmy budować, a mamy rozmawiać o cenach i zyskach?

Dzisiaj w Ministerstwie Zdrowia, które nadzoruje Instytut, ma się odbyć spotkanie przedstawicieli resortu z Fundacją. Czy okaże się, że "dziewczynki Sue Ryder" będą mogły zostać w Konstancinie? Szefostwo Instytutu nadal mówi "nie". - Fundacja ma dziś 14 domów i może je przenieść. Nie możemy wciąż utrzymywać dla nich personelu. Kosztowało nas to już 50-60 tys. zł.

Pensjonariuszki odpowiadają na to, że same kupują żywność. - Domy wzniesione przez Sue Ryder miały służyć chorym. W tych pawilonach był ośrodek rehabilitacyjny dla osób z tak ciężkimi przypadkami jak nasze. Chcemy bronić idei lady Ryder. Jesteśmy jej to winne - podkreśla Michalina Szustakiewicz. Joanna Chodor: - Kiedyś obiecano, że te kobiety tu zostaną. Umowy Fundacji z państwem były respektowane nawet za Gomułki, a w demokratycznej Polsce nie.

Przeczytaj także: Supernowoczesny sprzęt stoi bezużyteczny. NFZ nie płaci
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,9113890,Mialy_miec_dozywotnia_opieke__teraz_je_wyrzucaja.html
Dodano: 16-02-2011 10:00
Odsłon: 310

Skomentuj: