Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Profesor Pluskiewicz: doktor Dybczyński jak Aurora

Profesor Pluskiewicz: doktor Dybczyński jak Aurora

- Rewolucja na uczelniach jest potrzebna. Bez rzeczywistych zmian w funkcjonowaniu uczelni, bez przebudowania mentalności uczonych będziemy ciągle w ogonie cywilizacyjnym - mówi prof. Wojciech Pluskiewicz ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Prof. Pluskiewicz na swoim blogu komentuje wydarzenia z życia polskiego szkolnictwa wyższego. Sporo uwagi poświęca zwłaszcza sprawie rektora wrocławskiej Akademii Medycznej, oskarżanego o plagiat, prof. Ryszarda Andrzejaka. Komentując wystąpienie dr. Andrzeja Dybczyńskiego z Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego, który otwarcie skrytykował zasady działania uczelni, prof. Pluskiewicz zauważa, że może to być początek współczesnej rewolucji akademickiej.

Rozmowa z prof. Wojciechem Pluskiewiczem

Tomasz Wysocki: Doktor Dybczyński zainicjował we Wrocławiu rewolucję akademicką? Prof. Wojciech Pluskiewicz* - Nie słyszałem, aby tego typu dyskusja, która by nie była debatą narzuconą i kontrolowaną przez opiniotwórcze kręgi, odbywała się w innym mieście akademickim. Ta wrocławska jest tym cenniejsza, bo jest oddolna. Może określenie tej wymiany poglądów rewolucją jest trochę na wyrost, ale chodziło mi o zwrócenie uwagi na to zjawisko. Mamy do czynienia z pewnym fermentem, głośnym i niezależnym wyrażeniem niezadowolenia ze stanu rzeczy. Zwykle na uczelniach problemy, które poruszył doktor Dybczyński, zamiata się pod dywan, wszyscy udają, że jest świetnie i najlepiej nic nie zmieniać. Okazuje się, że jest spora grupa ludzi, którzy potrafią je inaczej ocenić i głośno wypowiedzieć swoją opinię. Dyskusje dotyczące uczelni bywają albo kontrolowane przez władze, albo ograniczają się do kuluarów. Podczas posiedzeń organów kolegialnych szkół wyższych, np. rad wydziałów i senatów, na ogół o fundamentalnych problemach się nie mówi, ale już na korytarzu te same osoby nie kryją swojego niezadowolenia i ze sposobu działania danej uczelni, i ogólnie z całego systemu szkolnictwa wyższego. Czy we Wrocławiu jest tak źle, że to tutaj doszło do tak krytycznego wystąpienia wobec zasad działania największej uczelni, czy to mogło się wydarzyć w którymkolwiek z miast akademickich? - Nie wydaje mi się, żeby we Wrocławiu miałoby być wyraźnie gorzej niż w innych dużych ośrodkach uniwersyteckich. Wrocław w tym względzie najpewniej nie różni się niczym od Gdańska, Poznania czy Łodzi. Natomiast, znając generalnie środowisko wrocławskie i dynamiczny charakter tego miasta, mogę ocenić, że jest ono miejscem ponadprzeciętnej aktywności ludzkiej w różnych sferach działania społecznego. Być może tę aktywność również można odnieść do środowiska akademickiego. Przypuszczam, że w innych ośrodkach zjawiska społeczne przebiegają wolniej i mniej dynamicznie. Jakie mogą być efekty wystąpienia doktora Dybczyńskiego? - To zależy od tego, jak środowisko uczelniane je odbierze i na ile aktywnie będzie uczestniczyło w rozpoczętej dyskusji. Mam nadzieję, że to początek zmian na lepsze. Liczę na merytoryczną dyskusję. Zadowolenie pewnych osób z takich przejawów aktywności uczelni jak liczba publikacji naukowych lub cytowań jest nieuzasadnione. W światowej nauce jesteśmy mniej reprezentowani, niż powinniśmy jako 40-milionowe państwo. Dwie polskie uczelnie w rankingu 500 najważniejszych szkół wyższych na świecie to wynik dramatycznie słaby. A przecież przed paru laty w rankingu 500 najlepszych światowych uczelni był też Uniwersytet Wrocławski. Dlaczego wypadł z tej szerokiej elity? Dlatego rewolucja, nie optując za zmianami nieprzemyślanymi i nagłymi, jest potrzebna. Bez podjęcia rzeczywistych zmian w funkcjonowaniu uczelni, bez przebudowania mentalności środowiska naukowego i ogromnej liczby innych działań, a na końcu także bez istotnego zwiększenia finansowania, będziemy ciągle w ogonie cywilizacyjnym. Tylko czy środowisko akademickie, niechętne zmianom i z założenia konserwatywne, jest świadome konieczności takiej przebudowy systemu i mentalności? - Znaczna część środowiska nie kryje niechęci do rzeczywistych zmian. Zwykle im dana osoba wyżej stoi w hierarchii uczelnianej i naukowej, tym bardziej przeciwstawia się reformom. Musimy to przemóc, popatrzeć z szerszej perspektywy. Nauka to jeden z filarów rozwoju cywilizacyjnego danego państwa i nawet gdyby część środowiska była niechętna zmianom, to ci, co je nadzorują (instytucje państwowe), nie mogą zaniechać reform. Mamy działać w myśl interesu publicznego, który nie musi być zgodny z interesem grupowym. Tak jak jest z koleją, KRUS-em, emeryturami policji czy służby bezpieczeństwa. Tam reformy są konieczne ze względu na interes publiczny, mimo że nie spodobają się tym, którzy korzystają z przywilejów. Kiedy będzie można ocenić, czy coś wynikło z wrocławskiej rewolucji akademickiej? - Oczywiście za dwa tygodnie może wszystko ucichnąć. Mam jednak nadzieję, że z tej dyskusji wyniknie jakiś program naprawczy uczelni i ta rewolucja przekształci się w dalekosiężne działanie. Na razie choćby we Wrocławiu, może później rozleje się to po całej Polsce.

Rozmawiał Tomasz Wysocki

Prof. Wojciech Pluskiewicz, pracownik naukowy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, specjalista chorób wewnętrznych. Prowadzi blog: www.pluskiewicz.blogspot.com


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9113335,Profesor_Pluskiewicz__doktor_Dybczynski_jak_Aurora.html
Dodano: 16-02-2011 07:00
Odsłon: 382

Skomentuj: