Wiadomości » Warszawa »
Likwidatorzy wchodzą do szpitali. Za wysokie pensje
Likwidatorzy wchodzą do szpitali. Za wysokie pensje
W pięciu warszawskich szpitalach pracują likwidatorzy. Porządkują sprawy po publicznych szpitalach, które stały się spółkami. Mają na to nawet pięć lat. Co miesiąc dostają dyrektorskie pensje, ok. 9 tys.Marszałek w spółki przekształca pięć szpitali: Bródnowski, Wojewódzkie Centrum Stomatologii, Stocer w Konstancinie, Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży w Zagórzu oraz szpitale wojewódzkie w Siedlcach. Miasto w spółkę przekształciło szpital na Solcu. We wszystkich tych placówkach powołano likwidatorów. De facto szpitali nikt nie likwiduje, tylko zmienia ich formę prawną. Były publiczne, a po przejęciu przez spółkę prawa handlowego będą niepublicznymi placówkami. Pacjenci dalej są przyjmowani w ramach kontraktu z NFZ. Jeśli nie chcą czekać w kolejkach, mogą zapłacić za wizytę lub zabieg, bo szpital-spółka może mieć komercyjny cennik.
Jednym z likwidatorów jest były wicemarszałek Waldemar Roszkiewicz. Od 2003 r. jest dyrektorem Wojewódzkiego Centrum Stomatologii. Gdy zasiadł we władzach samorządu województwa, wziął bezpłatny urlop. Wrócił do publicznego szpitala. Jeszcze tydzień jako dyrektor zarządza placówką, a od marca, gdy szpital przejmie spółka, jako likwidator będzie porządkował zaległe sprawy po publicznym szpitalu. - Będę starał się o zaległe pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia - mówi Roszkiewicz. Jeśli je otrzymam, może rozpocznę remont jednego z pięter, ale już pewnie tego nie skończę. Zobaczę, jak długo będą mnie tu trzymać.
A trzymać mogą nawet do 2015 r. Zgodnie z uchwałą sejmiku województwa do tego czasu mają się zakończyć likwidacje. Marek Miesztalski, skarbnik samorządu województwa, twierdzi, że praca likwidatora w WCS powinna się zakończyć w tym półroczu. - Tam nie ma za wiele spraw do porządkowania - tłumaczy.
Co innego w Szpitalu Bródnowskim czy Stocerze. Obie placówki są zadłużone. Placówka na Bródnie na ponad 100 mln zł długu. Teraz spłaci je likwidator. Samorząd przelał na pokrycie długów publicznego szpitala 30 mln zł. - Z tych pieniędzy trzeba pokryć też zaległości w wypłatach dla pracowników, zapłacić odprawy - mówi Monika Sokulska, dyrektor departamentu inwestycji Urzędu Marszałkowskiego. - W szpitalu-spółce pracuje ok. 150 osób mniej. Część lekarzy przeszła z etatów na kontrakty.
Stocer jako spółka ma zacząć działać od kwietnia. Szpitalem na Bródnie prezes zarządza od początku roku. Spółka przejęła od publicznego szpitala kontrakt z NFZ, zatrudniła personel, korzysta też z gabinetów i sprzętu, które nadal należą do marszałka, ale spółka je dzierżawi. Ma odroczoną zapłatę na koniec roku. - Spółka w 100 proc. należy do samorządu, dlatego pewnie nie będziemy chcieli tych pieniędzy, żeby ich nie zarżnąć - mówi Monika Sokulska.
Już wiadomo, że likwidatorom nie uda się "posprzątać" wszystkich spraw. W Szpitalu Bródnowskim np. jest działka, przez którą powinna przebiegać droga, choć nigdy tam jej nie było. Sprawa jest wyjaśniana od lat. - Likwidator to dobra fucha. Co miesiąc bierze się pensję jak menedżer - mówi prawnik z Warszawy. - Całe lata można przedłużać sprawy.
Skarbnik wyjaśnia, że koniec likwidacji wyznaczono za cztery lata nie po to, by przedłużać ten proces, ale by nie utopić budżetu województwa. - Gdy szpital zostanie zlikwidowany, samorząd jako właściciel musi przejąć jego wszystkie zobowiązania - wyjaśnia Miesztalski. - Chcemy likwidować stopniowo, żeby naraz nie przejąć ponad 200 mln długów, które mają przekształcane przez nas placówki.
Przeczytaj także: Supernowoczesny sprzęt stoi bezużyteczny. NFZ nie płaci
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,9133303,Likwidatorzy_wchodza_do_szpitali__Za_wysokie_pensje.htmlDodano: 20-02-2011 10:00Odsłon: 317
Dodano: 20-02-2011 10:00
Odsłon: 317