Wiadomości » Wrocław »
Wojna alkoholowa w radzie miejskiej. Poszło o koncesje
Wojna alkoholowa w radzie miejskiej. Poszło o koncesje
Grupa radnych miejskich z klubu Rafała Dutkiewicza blokuje zwiększenie liczby punktów sprzedaży alkoholu w mieście, bo chce ograniczyć jego spożywanie. A już ponad 70 sklepikarzy bezskutecznie od miesięcy czeka na przyznanie koncesjiObecnie we Wrocławiu jest 800 miejsc sprzedaży alkoholu. Ale miasto rozrasta się, powstają nowe osiedla, a na nich sklepy. W urzędzie miasta leży ponad 70 wniosków o przyznanie koncesji. Według sekretarza miasta Włodzimierza Patalsa w większości dotyczą one właśnie nowych osiedli. Jesienią ubiegłego roku, jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu, władze Wrocławia podjęły pierwszą próbę zwiększenia liczby punktów sprzedaży alkoholu. Jest do tego potrzebna uchwała rady miasta. Ale pomysł upadł. - Bo były opinie, że taka decyzja przyczyni się do wzrostu alkoholizmu np. wśród młodzieży. Przed wyborami nie chcieliśmy ruszać tematu, bo baliśmy się zarzutu rozpijania mieszkańców - relacjonuje jeden z radnych klubu Dutkiewicza.
Sprawa wróciła po wyborach. Uchwała miała być głosowana na grudniowej sesji rady miasta, ale prezydent w ostatniej chwili ją wycofał. W jego klubie jest grupa, która ostro sprzeciwia się przyznawaniu kolejnych koncesji. Przeciwniczką jest m.in. radna Urszula Mrozowska, znana z protestów przeciwko lokowaniu w mieście salonów gier. - Tyle miejsc, ile jest obecnie, wystarczy. Czy każdy najmniejszy sklepik musi zarabiać na alkoholu? Czy musi być tak, że wódkę można kupić na każdym rogu? - pyta Mrozowska. Dowodzi, że zwiększenie liczby miejsc z alkoholem zwiększa dostępność do niego zwłaszcza wśród młodych ludzi. - A pijanych nieletnich na ulicach jest coraz więcej - zauważa radna.
W klubie Dutkiewicza popierają ją Wanda Ziembicka i Szymon Hotała. - Chcę wiedzieć, czy za zwiększeniem liczby miejsc z alkoholem pójdą działania policji czy straży miejskiej. Te służby są zobligowane m.in. do kontrolowania sklepów, w których alkohol sprzedawany jest nieletnim. To jest naprawdę poważny problem np. w Śródmieściu - tłumaczy radna Ziembicka. - Mieszkańcy mają też dość zataczających się pod sklepami pijaczków dewastujących okolicę. A patrzą na to młodzież i dzieci. Zwiększanie liczby miejsc z alkoholem sprawia, że staje się on łatwiej dostępny. Decyzję w tej sprawie trzeba poważnie przemyśleć.
Przewodniczący rady miasta Jacek Ossowski (też z klubu prezydenta) tak ocenia sytuację: - Radni podzielili się ideologicznie. Jest grupa liberalna, która uważa, że trzeba dać przedsiębiorcom prawo do prowadzenia biznesu. A alkohol jest przecież legalny. Druga grupa uważa, że zwiększenie liczby miejsc oznacza automatycznie wetknięcie butelki w rękę dziecka. Tylko że takiej prawidłowości nikt nie udowodnił.
Ossowski dodaje, że co roku we Wrocławiu odbieranych jest od 50 do 80 koncesji m.in. z powodu sprzedaży alkoholu nieletnim. - Straż miejska tego pilnuje, choć oczywiście są radni, którzy oczekują, że reakcje strażników będą częstsze i radykalniejsze - mówi Ossowski.
Sekretarz Patalas zapowiada, że uchwałę postawi ponownie na sesji w marcu. Chce zwiększenia limitu koncesji z 800 do 1000. To mniej więcej tyle, ile dziś jest w mniejszym od Wrocławia Poznaniu. W przyszłym tygodniu będzie prowadził w tej sprawie rozmowy z klubami. PiS raczej propozycji nie poprze, a klub prezydenta jest w tej sprawie podzielony. Nie obejdzie się bez pomocy Platformy. Ta uchwałę chce poprzeć. - Nie można obarczać tych, którzy czekają na koncesje, winą za to, że policja czy straż miejska w niewystarczającym stopniu kontrolują sprzedaż alkoholu. Przecież oni płacą podatki, które trafiają do budżetu miasta. Będziemy natomiast postulować, żeby część zysków z koncesji przeznaczano np. na programy przeciwdziałania alkoholizmowi wśród młodzieży - mówi szefowa klubu PO Renata Granowska.
Ossowski: - Spodziewam się, że dyskusja w tej sprawie na sesji w marcu będzie gorąca.
Precz z koncesjami - komentarz Jerzego Sawki
Dla mnie koncesje na sprzedaż alkoholu to jakiś relikt z epoki gospodarki planowej. Wrocławscy radni powinni przyznać je wszystkim, którzy spełniają wymogi ustawy, a nie deliberować nad liczbą punktów. Teraz zwyczajnie nadużywają władzy bez powodu, szarpiąc nerwy ludzi, którzy przez ich gomułkowską moralność nie mogą prowadzić swoich interesów. Na argument, że większa liczba sklepów z alkoholem to więcej pijących, jest prosta odpowiedź: większa liczba piekarń nie powoduje, że ludzie jedzą więcej bułek. Wybierają takie, które im smakują lub na które ich stać.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9156436,Wojna_alkoholowa_w_radzie_miejskiej__Poszlo_o_koncesje.htmlDodano: 24-02-2011 06:00Odsłon: 239
Dodano: 24-02-2011 06:00
Odsłon: 239