Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Ucz się języków, jeśli chcesz dobrej pracy za granicą

Ucz się języków, jeśli chcesz dobrej pracy za granicą

Gdy po 1 maja otworzy się dla nas rynek pracy w Niemczech, wielu Polaków ruszy za zachodnią granicę po wymarzone duże pieniądze. Pracę uda znaleźć się jednak nielicznym. Większość z nich polegnie na braku znajomości języka niemieckiego. I dobrze
Nie oznacza to, że jestem przeciwnikiem zarabiania dużych pieniędzy. Nie uważam też, że niesprawiedliwością są dysproporcje między zarobkami w Polsce i Niemczech. To zrozumiałe, że budowlaniec w Zgorzelcu zarobi 1500 zł, a jego niemiecki kolega po drugiej stronie rzeki też 1500, ale euro. Pensje dyktuje rynek. Ten sam rynek reguluje też popyt na pracownika. Im bardziej poszukiwany, tym wyższa jest jego pensja.

Kto wyjedzie po 1 maja do Niemiec? Mało prawdopodobne, by czekał nas krajowy exodus budowlańców. Polityka RFN umożliwia legalną pracę Polakom w tym kraju od lat, a mimo to przyznawane Polsce co roku tzw. kontyngenty są wykorzystywane ledwie w połowie. Powód? Najwyraźniej rynek niemiecki nie jest na tyle atrakcyjny, by tam pracować.

Co roku gospodarka w Polsce i produkcja budowlana rosną. Nie wyjadą na Zachód też polscy informatycy, na których Niemcy tak bardzo liczyli jeszcze kilka lat temu. Te same, jeśli nie lepsze, pieniądze dostają w kraju.

Próby znalezienia pracy w Niemczech będą zapewne podejmowane w regionach z wysokim bezrobociem. Na wyjazd zdecydują się albo bardzo młodzi, tuż przed ukończeniem szkoły, albo 45-latkowie i starsi, niepotrafiący od dawna odnaleźć się na rynku pracy. To na nich zadziała magia pensji oferowanej w euro i dodatkowe świadczenia socjalne, znacznie wyższe niż w Polsce. Ale jeśli nie znają języka niemieckiego w stopniu choćby podstawowym, czeka ich głębokie rozczarowanie i powrót do kraju.

Niemcy potrzebują przede wszystkim rzemieślników - ślusarzy czy spawaczy. Albo pracowników w branżach, gdzie sami nie chcą pracować: na budowie, przy opiece na ludźmi starszymi i niepełnosprawnymi, w gastronomii i hotelarstwie. To często proste prace fizyczne niewymagające wielu słów. Czy więc Niemcy nie przesadzają, upierając się, by Polacy znali ich język przy podejmowaniu pracy?

Nie. To, że stawiają taki wymóg, nie jest próbą germanizacji Słowian. To zrozumiałe, że szukają pracownika, z którym będą w stanie się komunikować. Bo czy Polak zatrudniłby cieślę, który zna jedynie język norweski? W jaki sposób powiedziałby mu, czego od niego oczekuje?

Nieznajomość języka może być powodem wielu przykrych konsekwencji dla samych pracujących w Niemczech Polaków. Tak było przecież po 1 maja 2004 roku, gdy ruszyła wielka fala emigracyjna na Wyspy Brytyjskie. Wielu Polaków szybko wróciło. Nie znając brytyjskich realiów, padali ofiarą rodaków z owianego złą sławą dworca Victoria Coach Station w Londynie. Oddawali oszustom ostatnie pieniądze w zamian za rzekome załatwienie pracy. A po przekazaniu pieniędzy "pośrednicy" rozpływali się jak we mgle. W gorszych przypadkach Polacy, którzy zawierzyli oszustom, trafiali do obozów pracy, gdzie harowali bez przerwy na rzekomo ciągle rosnący czynsz w ich obskurnych mieszkaniach.

Na uczciwą płacę w Niemczech szansę będą mieli ci, którzy są najbardziej zaradni i znają język. Obydwie umiejętności idą ze sobą w parze. Widać to było doskonale na targach pracy w Zgorzelcu w ubiegły czwartek. Najbardziej rozgoryczeni byli ci mieszkańcy Zgorzelca i okolic, którzy nie znali języka i domagali się natychmiast oferty pracy dla siebie. Jakiejkolwiek. Ale byli też tacy, którzy na targach dowiedzieli się, w jakich urzędach mają szukać zatrudnienia w swoim zawodzie. I niemieckiego już zaczynają się uczyć. Oni pewnie wykorzystają szansę, jaką da im 1 maja. Ale przede wszystkim nie dadzą się wykorzystać.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9169577,Ucz_sie_jezykow__jesli_chcesz_dobrej_pracy_za_granica.html
Dodano: 25-02-2011 20:38
Odsłon: 222

Skomentuj: