Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Chcą szkolić zwalnianych z pracy, ale nie ma chętnych

Chcą szkolić zwalnianych z pracy, ale nie ma chętnych

Za unijne pieniądze wybrane firmy mają pomagać zwalnianym pracownikom. Przygotowały więc dla nich kursy i pieniądze na rozkręcenie własnego biznesu. Tylko chętnych brak. Firmy szkoleniowe przeczesują więc Dolny Śląsk w poszukiwaniu osób, które straciły pracę i spełniają ściśle określone kryteria
Część pieniędzy z unijnego programu Kapitał Ludzki w czasie kryzysu gospodarczego została przeznaczona na wsparcie dla pracowników firm przeżywających trudności. Dzięki temu osoby, które straciły pracę lub grozi im zwolnienie, uczestniczą w szkoleniach, które mają im pomóc w założeniu własnej firmy. Oferuje im się poradnictwo psychologiczne, doradztwo zawodowe, zajęcia z pisania biznesplanów oraz kursy komputerowe i językowe. Mogą również dostać od 25 do 40 tys. zł na początek działalności.

Problem w tym, że wyznaczono tak ostre kryteria, iż brakuje kandydatów na szkolenia. Z unijnej pomocy mogą skorzystać wyłącznie pracownicy branż wyznaczonych przez Dolnośląski Wojewódzki Urząd Pracy. To górnictwo, hutnictwo, cukrownictwo, włókiennictwo, branża elektromaszynowa, kolejowa, motoryzacyjna i służba zdrowia.

- Ale to nie koniec obostrzeń. Uczestnicy szkoleń muszą też być zagrożeni zwolnieniem lub zwolnieni z małych i średnich przedsiębiorstw działających w tych branżach, czyli w firmach, które zatrudniają nie więcej niż 249 osób - tłumaczy Maciej Michalski z Polskiej Izby Młodych Przedsiębiorców LOM Wrocław, która za unijne pieniądze realizuje projekt "Kreator". - To ciekawe, bo akurat w tych branżach działają głównie duże firmy. Poza tym obdzwoniliśmy wiele mniejszych i od każdej z nich usłyszeliśmy, że nie planuje zwolnień.

Pracownicy firm szkoleniowych wyliczają też kolejne utrudnienia. Uczestnicy projektów nie mogą być zarejestrowani w urzędzie pracy czy też zwolnieni z pracy wcześniej niż sześć miesięcy przed przystąpieniem do projektu. Za osobę zagrożoną zwolnieniem przepisy uważają tylko pracownika zatrudnionego na umowę o pracę. O przynależności danej firmy do określonej branży decyduje numer PKD, czyli Polskiej Klasyfikacji Działalności.

- Zatem nawet jeśli dana firma działa w interesującej nas branży, ale w ewidencji gospodarczej nie ma wpisanego odpowiedniego PKD, to osoba z niej zwalniana nie kwalifikuje się do projektu - mówi Michalski.

Skutek? Polska Izba Młodych Przedsiębiorców powinna przeszkolić zaledwie 45 osób. Mimo to od stycznia nie może zamknąć ostatniej grupy, bo brakuje jej siedmiu osób. W innej wrocławskiej firmie szkoleniowej usłyszeliśmy, że cudem udało się jej zebrać kilkanaście osób. Stowarzyszenie Euro Concret rekrutację prowadzi już od ponad trzech miesięcy, a ciągle brakuje mu kilku pań. Każdy konkurs określa bowiem, jaki musi być procentowy udział kobiet i mężczyzn w projekcie.

- Najtrudniej jest właśnie znaleźć kobiety zwalniane z tych branż - tłumaczy Marzena Okińczyc ze Stowarzyszenia Euro Concret.

Aż 30 osób z okolic Wałbrzycha i Jeleniej Góry poszukuje Agencja Rozwoju Innowacji, bo gdy zaczęła rekrutację, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zmieniło zasady. - W naszym projekcie bierze udział 105 osób. Z tego 30 osób ma szansę na dofinansowania przy zakładaniu własnej firmy - opowiada Jadwiga Lewicka z agencji. - Problem w tym, że według nowych przepisów dotację dostają wyłącznie ci, którzy już zostali zwolnieni. Nie wystarczy, że są pracownikami zagrożonymi zwolnieniem.

Dolnośląski Wojewódzki Urząd Pracy - który wybiera firmy szkoleniowe - nie widzi problemu. Żaden z pracowników nie chciał się wypowiedzieć pod nazwiskiem. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że firmy i instytucje, które dostały dotacje na swoje projekty, zobowiązały się do wypełnienia określonych wymagań, jakie wynikają z sytuacji gospodarczej i przepisów unijnych, których nie sposób ominąć. To m.in. kwestie procentowego udziału kobiet w projektach.

- Wybór branż też nie jest przypadkowy. Wynika z projektów badawczych, które wskazują, że akurat te działy gospodarki wymagają największego wsparcia - tłumaczy urzędniczka DWUP.

Marcin Kowalski, regionalny pełnomocnik Polskiej Izby Firm Szkoleniowych, zwraca uwagę na inną kwestię - kłopoty z rekrutacją mogą wynikać z tego, że zbyt dużo podobnych szkoleń jest organizowanych w tym samym czasie.



Komentuje Michał Kokot: Klęska urodzaju

Nie byłoby absurdów związanych z unijnym Kapitałem Ludzkim, gdyby nie to, że jest w nim za dużo pieniędzy do wydania. To gigantyczna kwota 485 mln euro w latach 2007-2013! W dodatku w Polsce rządzi magia słupków ilustrujących stopień wykorzystania tych środków. Urzędnik odpowiedzialny za podział funduszy unijnych jest jak polski policjant - politycy rozliczają go ze statystyk, a nie rzeczywistych efektów. Nad tym wszystkim unosi się duch biurokracji - danych, tabelek i wykresów. Według nich urzędnicy dzielą sztywno środki na grupy społeczne i zawodowe. Ale badania, które prowadzą nad rynkiem pracy, to jedno, a życie - drugie.

Winnych tej sytuacji nie ma. Pracownicy instytucji samorządowych zrzucają winę na sztywne wytyczne, które płyną z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Wysocy urzędnicy z ministerstwa tłumaczą zaś z rozbrajającą szczerością, że pieniędzy na szkolenia jest za dużo, ale nic nie mogą zrobić, bo tyle każe wydawać nam Bruksela.

Dolce vita! Czekają nas kolejne tłuste lata marnotrawienia pieniędzy!


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9169390,Chca_szkolic_zwalnianych_z_pracy__ale_nie_ma_chetnych.html
Dodano: 26-02-2011 08:00
Odsłon: 203

Skomentuj: