Wiadomości » Wrocław »
Zmartwychwstały Chrystus na wrocławskich ulicach
Zmartwychwstały Chrystus na wrocławskich ulicach
Wielka Sobota kończy Triduum Paschalne. W nocy odezwą się dzwony milczące od Wielkiego Czwartku, a na ulice Wrocławia wyjdą procesje rezurekcyjne głoszące radość ze zmartwychwstania Chrystusa. Ale orędzie wielkanocne rozbrzmiewa w naszym mieście przez cały rok. Wizerunki Zbawiciela wychodzącego z grobu możemy zobaczyć w wielu miejscach Starego Miasta.Są tu od wieków. Do najbardziej znanych należy figura Chrystusa (kopia, bo oryginał przechowuje Muzeum Architektury) na narożniku budynku przy ul. Kazimierza Wielkiego. To dzisiaj biurowiec, ale prawie sześćset lat temu mieścił się tu największy w mieście szpital - miał 112 podopiecznych, niemal dwa razy więcej niż inne szpitale we Wrocławiu. Nosił nazwę Bożego Grobu, stąd na fasadzie umieszczono rzeźbę Chrystusa Zmartwychwstałego.
Średniowieczny szpital był miejscem opieki dla ubogich pielgrzymów, chorych, niezdolnych do pracy, starców, dzieci pozbawionych rodziców, obciążonych zakaźnymi i nieuleczalnymi chorobami oraz dla wszystkich innych "politowania godnych osób". U schyłku epoki działało we Wrocławiu 11 takich placówek. Szpital Bożego Grobu cieszył się jednak wyjątkową troską mieszczan. "Jest dzięki czynszom tak bogaty, że przed zamążpójściem wyposaża swe wychowanice w posag" - pisał na początku XVI w. Bartłomiej Stein, bywały w świecie geograf.
Początkowo szpital miał charakter ogólny, ale już w latach 60. XV wieku konsekwentnie nazywano go dziecięcym (Hospital der Kinder). Był jedyną taką placówką w ówczesnej Europie Środkowej. Nie wiadomo, kto go założył, ale wezwanie Bożego Grobu sugeruje, że zrobił to człowiek, który odwiedził Ziemię Świętą. Na przełomie XIV i XV wieku wyruszyły ze Śląska do Bożego Grobu przynajmniej dwie pielgrzymki - kanonika wrocławskiego Mikołaja Glewitza i księcia legnicko-brzeskiego Mikołaja II.
W 1496 roku w ich ślady poszedł wrocławski kupiec Peter Rindfleisch. Zobaczył Boży Grób na własne oczy, opisał go dokładnie i kazał scenę Zmartwychwstania umieścić na swoim epitafium. Wisi ono na elewacji kościoła św. Elżbiety od strony ulicy Odrzańskiej. Zbawiciel zwycięża szatana (ukazanego pod postacią smoka, którego Chrystus depcze) oraz śmierć. Pielgrzymka na którą zdecydował się Rindfleisch była bardzo niebezpieczna i kosztowna, ale podnosiła prestiż społeczny i była uznawana za "instrument zbawienia". Na prestiżu niewątpliwie Rindfleischowi zależało, bo pomimo bogactwa miał problem ze zdobyciem we Wrocławiu stanowiska. Jego ojciec Hans został w trakcie jednej ze swoich kupieckich podróży okradziony. Stało się to najprawdopodobniej w Połocku, złodziej został schwytany, a Hansa Rindfleischa zmuszono, żeby osobiście przeprowadził egzekucję na złodzieju. Kupiec został katem i ta hańba była tak wielka, że położyła się cieniem na życie synów Hansa. Peter usiłował ją zmazać pielgrzymką do Bożego Grobu.
Z kolei Chrystus, który wieńczy obelisk stojący w ogrodzie między Ossolineum a Maciejówką, obiecuje zmartwychwstanie nauczycielom i uczniom sławnego katolickiego Gimnazjum Świętego Macieja, poległym w czasie I wojny światowej. Autorem rzeźby jest sławny wrocławski rzeźbiarz Theodor von Gosen, autor m.in. Amora na Pegazie.
I gimnazjum, którego wychowankom poświęcono ten pomnik, i sam jego twórca odcisnęli głęboki ślad w historii Wrocławia. Gimnazjum Świętego Macieja zostało założone w 1638 roku przez jezuitów. Uczelnię rozsławili tak znakomici wychowankowie, jak poeta Joseph von Eichendorff, kompozytor i nauczyciel Chopina Józef Elsner, a także słynny pszczelarz ks. Jan Dzierżon. Jeszcze w XIX w. gimnazjum cieszyło się powodzeniem wśród polskiej arystokracji z Poznańskiego i Królestwa. W latach 1896-1900 do gimnazjum chodziło 28 Polaków. Mimo oficjalnej nazwy - gimnazjum katolickie - uczyli się tu także Żydzi i protestanci. „Wrocławskie gimnazjum pozostało dla mnie do dziś »swoją budą «, w której czułem się doskonale - wspomina w pamiętnikach książę Krzysztof Radziwiłł. - Moi koledzy z nielicznymi wyjątkami pochodzili ze środowisk bardzo »demokratycznych «. Byli to synowie urzędników, rzemieślników, dorożkarzy, policjantów (...) Z bólem serca dowiedziałem się, ilu z mojej klasy zginęło pod Verdun czy we Flandrii”.
Na obelisku z piaskowca wyryto 183 nazwiska - niemieckie, polskie i żydowskie. Napis umieszczony pod krzyżem i gwiazdą głosi (w tłumaczeniu z niem.): "Chcemy wolni ojczyznę ujrzeć na własne oczy albo wolni do naszych braci na górze dołączyć". Zaraz po II wojnie światowej monument znikł. Został odnaleziony dopiero w 2003 roku podczas remontu Ossolineum. Obelisk leżał pod warstwą ziemi i gruzu zalegającego teren obecnego ogrodu, a rzeźba Chrystusa tkwiła w lamusie pobliskiego kościoła Uniwersyteckiego. Dziś znów przypomina o tajemnicy Wielkiej Nocy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9487620,Zmartwychwstaly_Chrystus_na_wroclawskich_ulicach.htmlDodano: 23-04-2011 13:00Odsłon: 266
Dodano: 23-04-2011 13:00
Odsłon: 266