Wiadomości » Wrocław »
Palacz, fryzjerka i ksiądz recytują wiersze Różewicza
Palacz, fryzjerka i ksiądz recytują wiersze Różewicza
Bystrzyca ma zmarszczki takie, jakie mają starzy ludzie. Wygląda - podobnie jak wiele innych dolnośląskich miasteczek - dokładnie tak, jak wyglądała 30 lat temu - mówią Katarzyna Gondek i Katarzyna Szczerba, współautorki filmu "Miasteczko", który zwyciężył w konkursie "Nakręć wiersz Tadeusza Różewicza"Zwycięzcą tegorocznej edycji organizowanego przez Biuro Literackie konkursu "Nakręć wiersz" (w tym roku wyjątkowo wszystkie filmy musiały nawiązywać do poezji Tadeusza Różewicza) został zespół Maszyna do Ruszania w składzie: Katarzyna Gondek, Jarosław Piekarski, Alicja Jankiewicz, Katarzyna Szczerba, Jagoda Chalcińska i Michał Fetler. W trzyminutowym filmie wiersz Różewicza "Bystrzyca Kłodzka" recytują mieszkańcy miasta: małe dziewczynki na ulicy, kasjerka na stacji kolejowej, sprzedawca z warzywniaka, ksiądz, Romowie, ekspedientka z mięsnego, zegarmistrz, fryzjerka, pracownica fabryki zapałek, palacz. Każda z postaci nagrana została w najbardziej typowym dla siebie miejscu.
Rozmowa z Katarzyną Gondek i Katarzyną Szczerbą
Monika Hoduń: Jesteście z Bystrzycy?
Katarzyna Gondek: Pochodzę z Kłodzka. Do Bystrzycy jeździłam na rowerze. Widziałam tam miejsca bardzo biedne, smutne i zniszczone, które z roku na rok wyglądają gorzej, rozpadają się. Także ludzie się rozpadają, wyjeżdżają, uciekają stamtąd.
Wybór wiersza był oczywisty czy zastanawiałyście się nad innym?
K.G.: Przejrzałam wszystkie wiersze Tadeusza Różewicza, do jakich miałam dostęp, ale ten wydał mi się najbardziej oczywisty, od razu wiedziałam, co chcę z nim zrobić. Korespondował z poczuciem, które mam, kiedy patrzę na tamten kawałek świata.
Konkursowym zadaniem była adaptacja wiersza, ale po obejrzeniu waszego filmu mam wrażenie, że to raczej przekład z języka poezji na język filmu.
Katarzyna Szczerba: W naszym filmie słowo jest obecne. Osoby, które w nim występują, recytują wiersz Tadeusza Różewicza, jednak nie w całości, ale rozbity na słowa, fragmenty. Uznałyśmy, że właśnie taki film, podzielony na obrazy towarzyszące fragmentom wypowiadanym przez poszczególnych bohaterów, będzie wyglądał lepiej.
K.G.: Problemem kina w ogóle jest to, że skupia się przede wszystkim na fabule, a obraz spychany jest na daleki plan. Uważa się, że w filmie nie ma poezji, liczy się tylko i wyłącznie proza. A przecież w filmie obraz jest tym, czym tekst dla poezji. Jest jego rymem i rytmem. W polskim kinie jest bardzo mało wiary w to, że także samym obrazem można opowiedzieć bardzo dużo.
To jaką rolę odegrał w waszym filmie tekst wiersza Tadeusza Różewicza?
K.G.: Wiersz był podstawą scenariusza, obrazy nakładałyśmy na zasadzie kontrastu.
K.S.: Trudno byłoby poważnie potraktować obraz Bystrzycy z wiersza, widząc to, co dzieje się w Bystrzycy obecnie, bo to kolorowe miasteczko jest mało kolorowe.
K.G.: Jest brudnokolorowe, ale jego kolory są kolorami zniszczenia. Bystrzyca ma zmarszczki takie, jakie mają starzy ludzie. Wygląda - podobnie jak wiele dolnośląskich miasteczek - tak samo jak 30 lat temu. Ci sami ludzie wyglądają dokładnie tak jak wtedy, są tak samo ubrani i wykonują te same zawody. Właściwie nic się tam nie zmieniło, może ich bielizna się zmieniła, ale reszta została im z tamtego czasu. Nie mogą z tego stanu wyjść, ale tak naprawdę nie wiemy, czy tego chcą. Ich dzieci dawno stamtąd uciekły, pojechały zarabiać pieniądze.
Wasz film ma wyraźną nutą reportażową.
K.G.: Raczej dokumentalną, niewiele w nim jest z reportażu. Nie biegaliśmy z kamerą za ludźmi, nie wchodziliśmy do ich domów, nie ma w naszym filmie wstawek społecznych.
Realizowałyście "Miasteczko" z myślą o urodzinach Tadeusza Różewicza, na festiwal związany z rokiem poety?
K.G.: Nie. To nie miało znaczenia. Ważne było, że znalazł się tekst, który coś mówi i pokazuje, który aż poprosi się o zrealizowanie. To nie z miłości do Różewicza.
Jak wyglądał dzień zdjęciowy? Realizowaliście założony wcześniej plan czy pomysły rodziły się w trakcie kręcenia?
K.G.: Film zrealizowaliśmy w ciągu trzech dni. Pojechaliśmy na weekend do Kłodzka. Szukaliśmy bohaterów. Umawialiśmy osoby, które na pewno chcieliśmy poprosić o powiedzenie konkretnego fragmentu wiersza.
K.S:. Część bohaterów była wymyślona wcześniej. Wiedziałyśmy, że idziemy do zegarmistrza, do pani z mięsnego, ale niektórzy bohaterowie dochodzili w trakcie, jak Romowie czy pan Tadek.
K.G.: Ale było i tak, że Kaśka wypatrzyła z samochodu pana na rowerze, później pana z psami. Obaj trafili do filmu.
Udało się zrealizować wszystkie zamierzenia?
K.G.: Mieliśmy scenariusz, który był szkieletem filmu. Trzeba było tylko nałożyć na ten szkielet obrazy, żeby powstała całość.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9487207,Palacz__fryzjerka_i_ksiadz_recytuja_wiersze_Rozewicza.htmlDodano: 24-04-2011 00:00Odsłon: 274
Dodano: 24-04-2011 00:00
Odsłon: 274