Wiadomości » Wrocław »
Pięknie odremontowane wrocławskie dworce stoją puste
Pięknie odremontowane wrocławskie dworce stoją puste
PKP za 9 mln zł wyremontowały małe wrocławskie dworce w Leśnicy, Kuźnikach, Praczach i Mikołajowie. Ale teraz nikt tych dworców nie chce. Może poza pasażerami.Budynki, które latami niszczały, teraz są piękne, już nie śmierdzą uryną, ale pachną świeżą farbą. Stoją jednak kompletnie puste. Nie ma firm zainteresowanych wynajmowaniem tam powierzchni handlowych. Przez wiele miesięcy nie znalazł się też ani jeden chętny, który chciałby tam sprzedawać bilety kolejowe. Przewoźnicy uznali, że kasy na dworcach to już przeżytek. Taniej wychodzi zamontowanie terminalu biletowego na stacji czy w pociągach. Pasażerowie mogą też płacić za przejazd u konduktora. Dlatego dworce jedynie stoją i pachną.
Kolej uparła się, że nie otworzy budynków, dopóki ich kompleksowo - jak mówi rzecznik - nie zagospodaruje. Dlatego mija kolejny miesiąc, a odnowione budynki wciąż są zamknięte. Teraz to nie problem, skoro pasażerowie jakoś przetrwali zimę na przewiewnych peronach. Jednak ile takich zim przetrwają dworce, nim PKP znajdą na nie jakiś pomysł?
Sprzedawać budynków kolej nie powinna, bo poczekalnie mogą się jeszcze przydać. Za kilka miesięcy przyjdzie grudzień i znów będą się zmieniać rozkłady jazdy pociągów. Kto wie czy tym razem przewoźnicy się dogadają, czy znów - jak zeszłej zimy - trzeba będzie ze śpiworem przychodzić na dworzec, by czekać na pociąg, który może przyjedzie, a może nie.
Każdy wie, jak to jest z koleją. Dziwne więc, że nikt dotąd we Wrocławiu nie zdecydował się, by tę wiedzę wykorzystać. Znalazła się tylko jedna firma, która zauważyła, że na nieudolności PKP można zbić interes. Na początku maja dworzec Mikołajów wreszcie zostanie otwarty, bo powstanie tam sklep rowerowy, w którym dodatkowo ustawione zostaną automaty z kawą i słodyczami.
Cafe Rower - to może się sprawdzić. PKP czasem naprawdę potrafi doprowadzić pasażerów do desperacji. Pociągi się spóźniają, są odwoływane lub tak zapchane, że nie da się wsiąść. Zamiast wdrapywać się z bagażami przez okna w wagonach, podróżni z Mikołajowa będą teraz mieli alternatywę. Gdzie rowery będą miały lepsze zbycie jak wśród pasażerów, których PKP wystawiły do wiatru? Biorąc pod uwagę, że nasze pociągi jeżdżą coraz wolniej, taki środek transportu może się sprawdzać również na długich dystansach. Z Mikołajowa rowerzysta będzie miał blisko do Autostradowej Obwodnicy Wrocławia, a stamtąd już prosto na Poznań czy Warszawę.
Na dworcu w Praczach mogłaby powstać wypożyczalnia sprzętu wodnego. Obok płynie Bystrzyca. Nie przyjeżdża pociąg? Pasażerowie wsiadają w kajaki i spławiają się na przykład w rejon dworca w Leśnicy. Tam działałaby wypożyczalnia motolotni. To trochę ekstremalne, ale nie mniej niż podróż śmierdzącym, lepiącym się od brudu, gorącym latem, zamarzającym zimą wagonem. Na pozostałych dworcach też powinna być jakaś alternatywa dla pociągów. Proponuję, by z Kuźnik kursowały konne dorożki, a z Psiego Pola psie zaprzęgi. Paradoksalnie bowiem im dworce będą miały mniej wspólnego z PKP, tym mają większe szanse na przetrwanie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9518870,Pieknie_odremontowane_wroclawskie_dworce_stoja_puste.htmlDodano: 30-04-2011 08:00Odsłon: 212
Dodano: 30-04-2011 08:00
Odsłon: 212