Wiadomości » Wrocław »
Polonia W. - Śląsk 0:1. Śląsk osłabiony, ale zwycięski
Polonia W. - Śląsk 0:1. Śląsk osłabiony, ale zwycięski
Śląsk w Warszawie zagrał bez swoich liderów: Sebastiana Mili i Przemysława Kaźmierczaka, ale rozpędzoną Polonię pokonał. Do zwycięstwa wrocławianom wystarczył indywidualny przebłysk Waldemara Soboty w 81 minucie.Ligowa rzeczywistość drużynę Śląska kadrowo wystawia na próby coraz to okrutniejsze, a apogeum nieszczęść byłoby chyba wówczas, gdyby ze składu zespołu wylecieli stoperzy Jarosław Fojut oraz Piotr Celeban, a z bramki Marian Kelemen. Może jednak i wówczas trener Orest Lenczyk z zestawieniem składu by sobie poradził do obrony wystawiając upór i do bramki - konsekwencje taktyczną. Właśnie tymi elementami Śląsk w stolicy wygrał, choć radzić musiał sobie bez Kaźmierczaka i Mili - czyli swoich dotychczasowych liderów. Gdy dodamy do tego, że ze składu wylecieli także pomocnik Dariusz Sztylka i napastnik Łukasz Gikiewicz to widać, że kadrowe straty wrocławian były wprost trudne do oszacowania. Trener Orest Lenczyk do podstawowej jedenastki po raz pierwszy z sezonie desygnować musiał Słoweńca Roka Elsnera, a w roli bocznego pomocnika wystąpił dotychczasowy obrońca - Amir Spahić. Bośniak, w pierwszej połowie miał zresztą dla Śląska najlepszą szansę do zdobycia gola, ale że do pokonywania bramkarzy rywali nie przywykł, to trafił tylko w Sebastiana Przyrowskiego. W odpowiedzi, szansę dla Polonii w 35 minucie zmarnował Łukasz Piątek, który strzelił obok nogi Kelemena, ale również obok słupka.
W drugiej połowie, mimo braku nominalnych napastników Śląsk spisywał się nieźle, a wrocławianie byli nieco bardziej ruchliwi od statycznych polonistów. W operowaniu piłką dobrze radzili sobie dynamiczni Łukasz Madej, Marek Gancarczyk i wprowadzony po przerwie Waldemar Sobota, choć przyznać trzeba, że na sytuację bramkowe się to nie przekładało. Dobrą okazję wrocławianie stworzyli tylko jedną, ale za to przyniosła im ona prowadzenie. W 81 minucie Sobota dostał podanie od Tomasza Szewczuka, wpadł w pole karne i strzałem w długi róg pokonał Przyrowskiego. Młody pomocnik Śląska wreszcie wykorzystał, więc swoje umiejętności techniczne i dołączył do grona piłkarzy, którzy w tym sezonie indywidualnym przebłyskiem dali wrocławianom dobry wynik. We wcześniejszych meczach takimi zawodnikami byli: Kaźmierczak, Mila czy Madej. Sobota do tej pory raczej rozczarowywał, bo po dobrym początku, jego blask nieco zgasł, a w meczach ligowych jedno dobre zagranie, przeplatał szeregiem złych. W Warszawie jego zamiłowanie do gry indywidualnej dało Śląskowi zwycięstwo. W końcówce, niemal tradycyjnie, wrocławianom wygraną pomógł utrzymać Kelemen, który świetnie obronił strzały Artura Sobiecha i Adriana Mierzejewskiego.
Także dzięki postawie Słowaka, Śląsk niespodziewanie Polonię pokonał i zapewnił jej pierwszą porażkę pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego. Wrocławianie odczarowali też stadion przy Konwiktorskiej, gdzie nie wygrali od powrotu do ekstraklasy. Drużyna trenera Lenczyka przynajmniej na kilka godzin awansowała na ligowe podium, choć przy tych brakach kadrowych jej przyszłe sukcesy stoją pod dużym znakiem zapytania.
Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 0:1
Bramka: Waldemar Sobota (81)
Polonia: Przyrowski - Mynar (87. Wszolek), Jodłowiec, Kokoszka, Sadlok (79. J. Gancarczyk), Piątek, Trałka, Andreu (70. Gołębiewski), Mierzejewski, Brzyski, Sobiech
Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Pawelec, M. Gancarczyk (77. Szewczuk), Elsner, Łukasiewicz, Ćwielong, Spahić (46. Sobota), Madej (89. Jezierski)
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9522442,Polonia_W____Slask_0_1__Slask_oslabiony__ale_zwycieski.htmlDodano: 30-04-2011 21:58Odsłon: 251
Dodano: 30-04-2011 21:58
Odsłon: 251