Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Podążamy za medycyną ludzką, ale pacjent specyficzny

Podążamy za medycyną ludzką, ale pacjent specyficzny

- Emocjonalna twardość to cecha niezbędna dla chirurga. To praca pod dużą presją psychiczną. Nie mogę się roztkliwiać i trząść nad każdym pacjentem - o swojej pracy opowiada Janusz Bieżyński*, lekarz weterynarii
Magda Podsiadły: Podobno zwierzęta, tak jak ludzie, chorobę mają przede wszystkim w głowie. I często trzeba je oszukać, by stanęły na wyleczoną już łapę.

Janusz Bieżyński: Bywają psy o tak niewielkim progu odporności na ból, że wpadają w panikę przy minimalnym odczuciu bólu. I boją się go nawet, gdy już zniknie. To jak z uderzeniem kijem. Pies raz uderzony nigdy tego nie zapomni i na sam ruch kijem ucieknie. Z natury bardzo wrażliwe są małe pieski: pinczery, yorki, chihuahua.

Pamięć po doznanym bólu trzeba więc oszukać i wyłączyć. Takie sytuacje zdarzają się przy długotrwałych kulawiznach spowodowanych urazami czy chorobą. Ból ustępuje w jakiś czas po zabiegu, pies ma pełny zakres ruchu, ale nie chce używać nogi. No to trzeba takiego pieska zmotywować do chodzenia. Prowokuje się krótkotrwałą kulawiznę zdrowej nogi. Na przykład przez wstrzyknięcie substancji powodującej lekki odczyn zapalny, wywołujący ból jak po zadraśnięciu. Albo podkleja się między opuszkami kawałek gumy do żucia lub magnesu. Gdy coś przeszkadza im w chodzeniu na zdrowej łapie, zaczynają używać tej dotąd traumatycznej.

To jasne, bo na dwóch nogach pies przecież nie pójdzie.

- O, nieprawda. Miałem psa "cyrkowca". Przyszedł do kontroli po udanym leczeniu na dwóch przednich.

Jak to możliwe?

- Małe pieski mają świetne poczucie równowagi i potrafią opanować w poruszaniu się nawet tak karkołomną pozycję. A proszę spojrzeć na możliwości psów w prawdziwym cyrku. Takich pacjentów też miałem.

Jest pan ortopedą chirurgiem specjalizującym się w leczeniu psów sportowych. Dlaczego wybrał pan tę właśnie specjalność?

- Przez przypadek. Rynek sprawił, że zająłem się takimi psami w naszej klinice. Kiedyś były tylko wyścigi chartów i zaprzęgów z udziałem husky, więc właściwie nie było psów sportowych. Teraz z zachodu przyszła moda na zawody w agility, frisbee czy jumping. Od niedawna pojawiły się więc typowo sportowe kontuzje u psów - przeciążenia, zwichnięcia, zerwania więzadeł, naciągnięcia mięśni. Jest więc coraz większe zapotrzebowanie na leczenie takich psów, które warunkuje kształt weterynaryjnego rynku.

Psy sportowe, jeżeli to tylko możliwe, powinny wrócić do sportu. To nie są zwykłe czworonogi, które nas cieszą samym swym istnieniem, nawet gdy kuleją. Muszą być sprawne.

Psa sportowego leczy się tak, jak każdego sportowca?

- Podążamy kilka kroków za medycyną ludzką, więc możliwość diagnozy bardzo się rozwinęła. Ale napotykamy problemy terapeutyczne związane ze specyfiką pacjenta. Bo jak zalecić psu, żeby kilka dni leżał nieruchomo, a potem zaczął rehabilitację od prostych ćwiczeń? Pies, gdy poczuje, że sprawność wraca, nie dawkuje sobie ruchu, bo prostu zaczyna biegać. Co staje się problemem, gdy chcemy przywrócić pełną sprawność sportową, a urazy nie są tak konkretne, jak ścięgno do zszycia czy złamanie do złożenia, lecz są mniej dostrzegalne.

We Wrocławiu poza standardowym sprzętem do rtg i usg jest już rezonans magnetyczny, nieoceniony dla precyzyjnej diagnostyki. Kuleje jednak sfera rehabilitacji - fizjoterapia, fizykoterapia, baseny i bieżnie wodne. Ośrodek rehabilitacji dla zwierząt to jednak wciąż bardzo duży nakład finansowy - sama bieżnia wodna średniej klasy kosztuje około 100 tysięcy złotych.

Gdy oglądam program Animal Planet i zachodnie lecznice tam pokazywane, zdaje mi się, że jesteśmy daleko w tyle z tamtejszym poziomem leczenia.

- To są tylko niuanse. Patrzymy wybiórczo na coś, co jest na zachodzie jednak szpicą. Ośrodek telewizyjny, robiąc taki program, pójdzie do dużego ośrodka dobrze wyposażonego, z sukcesami, z dużym zespołem, z dużymi obrotami, by wybrać interesujących pacjentów dla atrakcyjnej opowieści na ekranie. W zachodniej Europie jest zapewne znacznie więcej gabinetów o wysokim poziomie medycznym, ale struktura jest podobna jak w Polsce: duże kliniki oraz małe i jeszcze mniejsze - jednoosobowe praktyki. I u nas są duże kliniki, doposażone i nie gorzej funkcjonujące, mamy też wielu świetnych lekarzy, o wielkiej wiedzy i praktyce. Nasze środowisko weterynaryjne jest bardzo ambitne. Ludzie za własne pieniądze dokształcają się, biorą udział w konferencjach, warsztatach, szkoleniach. Dążą do ścisłych specjalizacji, zarówno w gatunkach zwierząt, jak w usługach - są już lekarze kardiolodzy, dermatolodzy, terapeuci behawioralni.

Dlaczego został pan lekarzem zwierząt?

- Bo urodziłem się w lecznicy. W cudzysłowie oczywiście. Lekarzem weterynarii był mój tata. Był kierownikiem lecznicy państwowej. Leczył duże zwierzęta gospodarskie. Od dziecka jeździłem z nim w teren, na wieś. Mój ojciec kochał chirurgię i mimo warunków polowych, operował, jeżeli tylko były szanse na uratowanie zwierzęcia. Zaszczepił mi zamiłowanie do chirurgii.

Ale Pan nie musi już dojeżdżać zimą na rowerze do jakiegoś gospodarstwa?

To były w sumie podłe czasy, zwłaszcza lata 50., 60. Ojciec dojeżdżał furmanką, rowerem, później miał już samochód, ale czasem nie dało rady inaczej, jak piechotą w kopnym śniegu. Były wypadki ciężkie, nagłe wyjazdy do porodu, dyżury nocne, a warunki do zabiegów wołały o pomstę do nieba. Pamiętam ojca robiącego cesarskie cięcie w stajni przy jednej zapyziałej żarówce u powały. Trzeba było być i lekarzem, i kierowcą, mieć końskie zdrowie i siłę fizyczną.

Ja, nawet maksymalnie obłożony pracą, mogę się jednak w jakichś czasowo rozsądnych ramach zamknąć. Nie marznę, nie muszę się rozbierać do pasa i przeprowadzać trudnych zabiegów w trudnych warunkach, w gumowym fartuchu, na mrozie. Nie zrywam się nocą do pracy na każdy dźwięk telefonu. Ojciec bardzo kochał zwierzęta i swój zawód. Nie rozumiałem go, gdy mówił, że nie mógłby robić nic innego. A teraz sam sobie nie wyobrażam sytuacji, że nie jestem lekarzem zwierząt.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9588687,Podazamy_za_medycyna_ludzka__ale_pacjent_specyficzny.html
Dodano: 14-05-2011 13:00
Odsłon: 250

Skomentuj: