Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Ucywilizujmy Wyspę Słodową - piwo stamtąd nie zniknie

Ucywilizujmy Wyspę Słodową - piwo stamtąd nie zniknie

Skoro miasto nie potrafi egzekwować na Wyspie Słodowej zakazu picia alkoholu obowiązującego w miejscach publicznych, lepiej znieść fikcyjny przepis i zadbać, by można tam było biesiadować w kulturalny sposób
Wyspa Słodowa od lat jest miejscem, gdzie studenci lubią przesiadywać, pijąc piwo. Oblegają ławki, zalegają na trawie. Obok spacerują matki z wózkami, ktoś się opala, inny czyta książkę. Jednak taką sielankę można oglądać tylko za dnia. Nocą bywa niebezpiecznie. Straż miejska twierdzi, że często musi na Słodowej interweniować, bo ma dziesiątki zgłoszeń o różnych awanturach i bijatykach na wyspie. Dlatego strażnicy negatywnie odnieśli się do pomysłu, żeby przy wyspie przycumowany został pływający ogródek piwny. Miasto zignorowało jednak opinię straży i wydało pozwolenie, by z barki sprzedawany był alkohol. Piwo można tam kupić niewiele drożej niż w sklepie. Nic dziwnego więc, że brakuje wolnych miejsc przy stolikach. To jednak żaden problem, bo alkohol można też spokojnie kupować na wynos. Korzystają z tego studenci.

- Sprzedajemy piwo w kegach, butelkach i puszkach. To wolny kraj - mówi właścicielka pływającego ogródka Joanna Stańczyk. Dostała zezwolenie na sprzedaż piwa, choć na barce nie ma toalety. Nie może być, bo ogródek to tak naprawdę ponton, który jeszcze kilka lat temu montowany był na Odrze podczas Wszystkich Świętych. Wojsko go sprzedało i nawet wysłało saperów, by go zacumowali przy wyspie.

Ale właśnie brak toalet nie tylko na barce, ale i w jej okolicach, jest największym problemem. Nie ma nic złego w restauracji na wodzie, problem w tym, że gdy klienci piją, to następnie muszą coś zrobić z nadmiarem płynów, biegają na ląd i obsikują okoliczne drzewa. Inna sprawa, że nie mają innego wyjścia, bo miasto, dając zgodę na sprzedaż piwa, nie zadbało o toalety, choć na wyspie bywają codziennie tysiące osób. Gościom ogródka zalecono korzystanie z szaletów. Problem w tym, że najbliższe są dopiero na ul. Drobnera i pl. Bema.

To, co dzieje się na Wyspie Słodowej, to efekt kompletnej hipokryzji. Niby obowiązuje tam zakaz spożywania alkoholu, bo wyspa to przecież miejsce publiczne, a jednocześnie miasto pozwala na otwarcie ogródka piwnego, który tak naprawdę jest sklepem monopolowym. Niby jest to miejsce rekreacji i kulturalnego wypoczynku w sercu miasta, tymczasem wszędzie walają się puszki, butelki i inne śmieci. Wyspa Słodowa jest jak Nibylandia, a miasto zachowuje się jak Piotruś Pan, któremu się wydaje, że mieszkańcy nie piją i nie śmiecą, a sikają tylko tam, gdzie im się każe, choćby mieli do toalet nie wiadomo jak daleko. Albo nie sikają w ogóle, bo nie muszą. W efekcie mamy na wyspie kompletne bezhołowie. Prawo jest łamane, magistrat, dając zgodę na sprzedaż piwa, udaje Greka, a straż miejska, nawet jeśli podejmuje jakieś działania, to przypominają one walkę z wiatrakami.

Dlatego nie ma sensu dłużej utrzymywać tej fikcji. Obserwowanie bezradności służb porządkowych jest dla młodych ludzi zdecydowanie bardziej demoralizujące niż usankcjonowanie tego, co w istocie miasto i tak toleruje.

Nie ma co się łudzić, młodzież będzie na Wyspie Słodowej piła piwo, nawet jeśli zniknie stamtąd bar na barce. Sklepów z alkoholem jest w okolicy wystarczająco dużo. Zamiast udawać, że będzie inaczej, trzeba zaakceptować rzeczywistość i wreszcie zagospodarować ten teren, by był przyjazny dla mieszkańców. Są tam chyba najpiękniejsze we Wrocławiu ławki, nowy most i inne kładki. Dlaczego nie mogą więc być również toalety? Sprzątaniem też nie powinni się tam zajmować tylko zbieracze puszek. Natomiast straż miejska, gdy nie będzie musiała szukać butelek po kieszeniach i rękawach młodzieży, może zajmie się bezpieczeństwem na wyspie. Wtedy, jak w Krakowie czy Warszawie, mogłoby tam być nawet więcej pływających ogródków.

Wyspa Słodowa to miejsce wyjątkowe, gdzie można by znaleźć wytchnienie bez konieczności wyprawiania się wiele kilometrów za miasto. W centrum, a jednocześnie z dala od ulicznego zgiełku. Odpowiednio zagospodarowane mogłoby pomieścić zarówno studentów na trawie, jak i dorosłych. Mogłoby, ale potrzebny jest na to odpowiedni pomysł, którego wrocławskiemu magistratowi najwyraźniej brakuje. Na całym świecie takie zakątki tętnią życiem, pije się tam alkohol, a jednak nie są zamieniane w śmietnik, a ludzi nie zmusza się do upokarzającego szukania miejsca, by załatwić potrzeby fizjologiczne.

Skoro miasto nie jest w stanie poradzić sobie z tym problemem, może rozwiązanie podpowiedzą nasi czytelnicy. Zapraszamy do dyskusji.

magdalena.nogaj@wroclaw.agora.pl


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9639710,Ucywilizujmy_Wyspe_Slodowa___piwo_stamtad_nie_zniknie.html
Dodano: 21-05-2011 09:00
Odsłon: 218

Skomentuj: