Wiadomości » Wrocław »
Gienek Loska: Jestem zimny, trochę jakby z kamienia
Gienek Loska: Jestem zimny, trochę jakby z kamienia
- "X-Factor" uważam za polskie San Remo, ale skoro zrobiłem ten krok, by się w nim pokazać, to nie będę się teraz wypowiadał ani o ministrze popkultury Kubie Wojewódzkim, ani o tym, że słuchają go bezrefleksyjnie masy i to jest bez sensu - mówi Gienek Loska, zwycięzca programu "X-Factor" w TVN, z którym rozmawiaDorota Wodecka: Czy ulica czyni wolnym?
Gienek Loska*: Tak. Mogę mówić i śpiewać, co chcę. Wierzę, że można osiągnąć wolność, dostosowując swoje wymagania od życia do stanu kieszeni.
Wygrana 100 tys. zł w programie "X-Factor" zmieni pańskie dotychczasowe wymagania?
- Niczego nie zmieni. Zamierzam żyć tak, jak żyłem. I dalej grać na ulicy. Pójście do TVN potraktowałem marketingowo. Mam teraz pełną skrzynkę e-mailową i co najmniej na rok z góry zamówione koncerty. To komfort, bo mam rodzinę i czuję się za nią odpowiedzialny.
Jest już z pana celebryta czy stylizowany lump?
- Ja nie jestem lumpem, bo w moim przypadku nie można być lumpem z klasą. Musiałbym się upodlić, bo nie umiem żyć po środku. Tylko od ściany do ściany, skrajnie.
Chociaż jak byłem człowiekiem upadłym, to też starałem się trzymać klasę i np. oddawałem pożyczoną kasę. W jednej z krakowskich knajp miałem otwarty rachunek i kiedy zarobiłem trochę grosza, oddałem po dwóch latach wszystko.
Poza tym lump myśli tu i teraz. Jutro dla niego nie istnieje. I wszystko jest mistyczne, wszędzie widzi się palec boży i wszystko jest misterium. Przechodziłem koło kościoła, żegnałem się i myślałem sobie, że jest we mnie wzniosłość i nie jestem byle kim. Już mi to przeszło.
A te dziary na przedramieniu?
- Nazwę naszej kapeli wyciąłem sobie żyletką w piwnicy na ul. Topolowej w Krakowie. Jeden "filantrop" wynajmował mi ją za 50 zł. Niedawno grałem na ulicy w Krakowie i przyszedł zapytać, czy może obok futerału położyć ulotki ze swojego hostelu. Popędziłem go.
A tu podcinałem sobie żyły. Nie pamiętam sytuacji. Ale potrafię w ciągu dwóch minut doprowadzić się do szaleństwa. 25 minut później z obandażowaną ręką grałem koncert na scenie przy ul. św. Tomasza w Krakowie.
Moja żona śmieje się, że ja jestem homo postsovieticus, co oznacza, że nie można mi odmówić konsekwencji w zarabianiu pieniędzy. Kiedyś je przepijałem.
Jest w tej konsekwencji miejsce na romantyzm?
- Romantyzm to mi odjęło wraz z alkoholem (śmiech ). Jestem zimny, trochę jakby z kamienia, ale zbyt się przejąłem rolą męża i ojca.
A te płatki róż, którymi pan żonę obsypał?
- To rzeczywiście było romantyczne albo i szalone. Kupiłem na pl. Solnym kilkadziesiąt róż, oberwałem płatki i kiedy otworzyła mi drzwi obsypałem ją tym kwieciem. Przyznaję, miało to słodkie skutki. Ale przerostu formy nad treścią to nienawidzę.
I za to nie znoszę Mickiewicza. Chciałbym sobie kiedyś polecieć z jego tekstem melorecytacją, a potem zakpić z niego i z jego dwulicowości. Bo tu się napieprzali, a on sobie siedział w Paryżu. Jaki z niego wieszcz? Zwykły dziennikarzyna, co opisywał ploteczki z Polski. A jak już zaufanie narodu się do niego wyczerpało, to trzeba je było reanimować i mu pomnik postawić. Ja przepraszam, że pani wieszcza obrażam, ale ja wolę Fredrę. We Wrocławiu często gram pod "Fredrą", a na koncertach parafrazuję go: "Nie lubię młodych dziewcząt, bo są głupie i piszczą".
To dość łagodna parafraza fragmentu obscenicznego tekstu "Piczomira, królowa Branlomanii".
- Ale dobrego! Imponuje mi, że ten facet nigdy nie chodził do żadnej szkoły, wszystkiego nauczył się w domu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9757622,Gienek_Loska__Jestem_zimny__troche_jakby_z_kamienia.htmlDodano: 11-06-2011 00:00Odsłon: 197
Dodano: 11-06-2011 00:00
Odsłon: 197