Wiadomości » Wrocław »
1500 km w 15 dni. Do Brukseli jedzie promować ekologię
1500 km w 15 dni. Do Brukseli jedzie promować ekologię
Dominik Dobrowolski, wrocławski ekolog, wyrusza w przyszłą środę z ul. Świdnickiej na rowerze do Brukseli. Chce w ten sposób zaprotestować przeciwko zbyt słabemu zainteresowaniu ekologią podczas polskiej prezydencji w UERozmowa z Dominikiem Dobrowolskim
Karolina Drogowska: 15 czerwca wyruszasz na rowerze z Wrocławia do Brukseli. To ponad 1 tys. km. Jesteś w wystarczająco dobrej formie?
Dominik Dobrowolski*: Trenowałem całe zeszłoroczne wakacje, kiedy to objechałem dookoła Bałtyk. Przejechałem wtedy 6 tys. km, dlatego odcinek Wrocław - Bruksela nie wydaje się problemem. Chociaż obrałem taką trasę, że łącznie zrobię 1,5 tys. km, bo nie pojadę w linii prostej. Zresztą każdy w miarę zdrowy człowiek, jeżeli tylko znajdzie czas, chęci i powód, może przejechać te 100 km dziennie. Bo taki właśnie jest mój cel. Wyruszam 15, a do Brukseli zajeżdżam 30 czerwca, dokładnie w przeddzień inauguracji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
Nie jestem sportowcem, też jeżdżę samochodem, czasami latam samolotem. Uważam jednak, że ta wyprawa ma swoje przesłanie.
Co twoja wyprawa ma wspólnego z polską prezydencją?
- Chciałem pokazać, że prezydencja to nie tylko wydarzenie, w które angażują się politycy na wysokim szczeblu. Może być okresem, w którym również zwykli ludzie pokazują, że im na czymś zależy. Sam jestem zwykłym 44-latkiem, mam żonę, dwójkę dzieci i kundla. Ale uważam, że o ważnych sprawach należy głośno mówić.
Wśród wyznaczonych przez rząd priorytetów naszej prezydencji nie ma mowy o ekologii. Stwierdziłem, że tak nie może być. Że należy pokazać, iż niektórzy są innego zdania.
Napisałem do ministra spraw zagranicznych o moim pomyśle wyprawy na rowerze i bardzo mu się spodobał. I tak MSZ objął patronat nad moim przedsięwzięciem. Napisałem też do Jerzego Buzka, że jadę i że chciałbym zorganizować w Brukseli konferencję, i poprosiłem o patronat. I znów ku mojemu zdziwieniu dostałem odpowiedź, że to świetny pomysł. W ten sposób moim drugim patronem został Parlament Europejski. Poza tym wspierają mnie jeszcze m.in. prof. Danuta Hübner czy Fundacja Marka Kamińskiego.
"Stop CO2 - Rusz się!" to hasło przewodnie twojej wyprawy. Jakie konkretnie niesie ono za sobą przesłanie?
- Będę namawiał do trzech rodzajów aktywności. Pierwsza to oczywiście zmniejszenie emisji CO2. Nie jestem ortodoksyjny, nie jest moim celem przekonanie do zupełnego przerzucenia się z auta na rower, nie chodzi mi o to, żeby wszyscy zaczęli jeździć do Brukseli na rowerze. Ale chciałbym namówić do rezygnowania z samochodów tam, gdzie jest to możliwe, czyli w miastach. Dla ciszy i zmniejszenia ilości zanieczyszczeń. Na rowerze można pojechać do pracy, na targ po jabłka albo do sklepu po zakupy. Aż jedna trzecia emisji dwutlenku węgla pochodzi z transportu. To olbrzymie pole do popisu dla Polaków i Europejczyków.
Po drugie, mądre gospodarowanie śmieciami i stosowanie się do zasady trzech R: reduce, reuse, recycle, czyli redukuj, używaj kilkakrotnie i poddawaj recyklingowi. Mądra gospodarka odpadowa to również mniejsza emisja CO2 do atmosfery.
Trzeci obszar dotyczy oszczędzania energii. Cytując za WWF: wystarczą proste działania, żeby nawet o 20 proc. zredukować zużycie energii. Chodzi m.in. o szczelne okna, rozsądne wietrzenie, obniżenie temperatury na termostacie, wyłączanie urządzeń w trybie stand by.
A nie uważasz, że przynajmniej we Wrocławiu trend przerzucania się z samochodu na rower jest coraz bardziej widoczny? Twoim zdaniem to wciąż za mało?
- Dla ekologa tempo jest zawsze niewystarczające. W miastach powstaje coraz więcej ścieżek rowerowych, weszły w życie nowe przepisy ruchu drogowego, które ułatwiają rowerzystom poruszanie się. Jedne miasta radzą sobie lepiej, inne gorzej. Wrocław nie jest na szarym końcu. Dużo gorzej jest np. na Śląsku, bardzo źle jest też w stolicy. Lepiej od nas radzi sobie Trójmiasto, ale też ma swoje problemy. Od zawsze sporo rowerzystów było w Krakowie.
Celem powinno być dostosowywanie jak najszerszej przestrzeni do ruchu rowerowego. Koncepcja miast dla samochodów jest archaiczna. Dobrze też, że ludzie powoli odchodzą od rowerów górskich, bo moda, która przez pewien czas panowała, też nie sprzyjała promowaniu cyklingu w mieście. Człowiek na rowerze powinien jechać wyprostowany, a rower powinien być wygodny i nie brudzić.
Teraz rowerzystom sprzyjają też czynniki zewnętrzne, takie jak wysokie koszty benzyny i parkowania. Ale rower nie może być jedynie synonimem oszczędzania. Wystarczy popatrzeć na jedne z najbogatszych krajów Unii, takich jak Dania czy Holandia, gdzie niemal wszyscy jeżdżą na rowerach.
W Holandii mieszka mój przyjaciel. Jest lekarzem i codziennie do pracy jeździ na rowerze, tak samo jak cały zarząd jego szpitala. Bo tam jest to normalne. W Polsce taka moda na rower jeszcze nie zapanowała.
I liczysz na to, że twoi patroni będą teraz wspierać twoje postulaty?
- Nie wiem, czy będą, ale godząc się na patronat, dali mi możliwość wykorzystania ich nazwisk przy popularyzacji haseł. Choćby w momencie kiedy będę im dziękował w Brukseli. Poza tym będę też śledził ich poczynania i - choć nie sądzę, żebym kiedykolwiek musiał - w razie potrzeby wypomnę im działania wbrew tym ideom.
Zabierasz kogoś ze sobą w trasę?
- Jest to wyjazd indywidualny, ale otwarty - każdy może się dołączyć na którymkolwiek z odcinków. Proszę się ze mną kontaktować przez e-mail. W razie potrzeby pomogę załatać dętkę, wymienić koło czy naprawić przerzutki. Nie będę organizował tej wyprawy grupowo, ale zapraszam każdego, kto jest chętny i zorganizowany. Na razie zgłosiło się kilka osób, które w środę podjadą ze mną do granic miasta.
Jaką trasę obrałeś?
- Będę jechał zygzakiem. Moje pierwsze przystanki to Złotoryja, Zgorzelec, Drezno, później Niemcy i Belgia. Zrobię 15 przystanków, a jechać planuję średnio od 6 rano do około 20. Potem będę szukał miejsca na nocleg. Spać zamierzam głównie na polach namiotowych i terenach przy lasach. Jak przyłapie mnie deszcz, to skorzystam z pensjonatu, ale raczej będę się starał unikać tego typu luksusów.
Planujesz jakieś eventy na trasie?
- Jadę jako obserwator. Stworzyłem specjalną stronę internetową, gdzie codziennie będę pokazywać, jaką trasę pokonałem, opisywać wyrażenia, inspiracje i refleksje. Technicznie pomogą mi to rozwiązać moi znajomi, do których mam przesyłać e-maile, a oni zajmą się już wyglądem strony. Będę zamieszczał zdjęcia tego, co widzę, czasem też filmiki. Oczywiście głównie skupię się na gospodarce odpadami i ruchu samochodowym. Będę się niejako mądrzył ekologicznie.
A jak powrót?
- Z Brukseli dojadę jeszcze rowerem do Amsterdamu, czyli zrobię dodatkowe 250 km, a tam wsiądę w pociąg do Polski. Zdaje się, że rower można schować do środka.
* Dominik Dobrowolski, ekolog i podróżnik. Strona internetowa akcji to cycling-recycling.eu. E-maile można wysyłać na adres: dominik@ego.org.pl.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9749942,1500_km_w_15_dni__Do_Brukseli_jedzie_promowac_ekologie.htmlDodano: 12-06-2011 11:00Odsłon: 201
Dodano: 12-06-2011 11:00
Odsłon: 201