Wiadomości » Wrocław »
Mirosław Greber: Wizjoner ze strefy do odstrzelenia
Mirosław Greber: Wizjoner ze strefy do odstrzelenia
Stanęła za nim murem cała załoga. Mimo kredytów i rodzin na utrzymaniu solidarnie złożyła wypowiedzenia. Protestują też współpracujący z nim samorządowcy i inwestorzy działający w strefie. Mirosław Greber, który przez 14 lat zarządzał Wałbrzyską Strefą Ekonomiczną "Invest-Park", teraz nudzi się, odsiadując regulaminowe osiem godzin pracyJego telefon od dwóch tygodni nie milknie. Najpierw wydzwaniali przede wszystkim dziennikarze. Z pytaniami: "Jak to mogło się stać?", "Czy jest pan zaskoczony?", "Spodziewał się pan?", "Może pan uwierzyć w to, co się stało?". Teraz Greber odbiera głównie oferty pracy. Najróżniejsze. Dzwonią ci, którzy dobrze go znają, i ci, którzy tylko kiedyś się z nim zetknęli. Stanowiska? Od biznesowych po polityczne.
Strefa to nie zabawa w biznes
- Tak, panie prezydencie, może jakoś uda się spotkać w przyszłości Nie, nie bardzo teraz mogę, panie ministrze - dobiegają mnie jedynie strzępki rozmów. Mirosław Greber nie zdradzi jednak, z kim rozmawiał. - Głupio odmawiać - rozkłada tylko ręce. - Ale ja nie szukam jeszcze pracy. Za wcześnie na to. Muszę ochłonąć, a i składający te oferty też pewnie potrzebują czasu, by przemyśleć swoje propozycje. Myślę, że na razie one są składane tak na gorąco, po ludzku, bo każdy chce jakoś wyciągnąć rękę z pomocą.
Gdy przed dwoma tygodniami prezesa i wiceprezesa Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej po 14 latach zarządzania spółką zastąpiono dwoma menedżerkami z politycznego rozdzielnika, rozpętała się burza. Protestujący podkreślali, że powołane przez wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka nowe członkinie zarządu nie mają ani doświadczenia, ani kwalifikacji, by zarządzać strefą. Że są powiązane z Polskim Stronnictwem Ludowym. Że nie potrafią nawet uzasadnić, dlaczego nadają się na swoje stanowiska. Między oburzonymi pracownikami strefy krąży wypowiedź nowej prezes, która przyparta do muru przez dziennikarzy na pytanie, dlaczego podjęła się zarządzania spółką, odparła: - Lubię wyzwania!
- Ciekawe, że w szpitalu jakoś nikt nie powierza oddziału osobie z ulicy, która mówi, że lubi wyzwania. Na zasadzie: a niech sobie trochę pooperuje i zobaczy, czy dobrze jej idzie leczenie ludzi - denerwuje się jeden z pracowników. - Strefa nie jest zabawą w biznes. Tu trzeba mieć kwalifikacje. Zarządzanie to przecież nie jest przekładanie i podpisywanie dokumentów. Trzeba wykazać się ogromnymi umiejętnościami, by przekonać inwestora, że jesteśmy lepsi od innych, nie tylko w Polsce, ale i w sąsiednich krajach. To jest bardzo trudne.
Bunt przeciw nowym władzom trwa. Protestują samorządowcy z gmin, na terenie których działa strefa, inwestorzy z zakładów w strefie i pracownicy spółki. Cała załoga Invest-Parku złożyła wypowiedzenia umów o pracę. Ryzykują wszystko, co do tej pory osiągnęli. Mają na głowie ogromne niespłacone kredyty mieszkaniowe, rodziny na utrzymaniu i dzieci w drodze, a szanse na znalezienie pracy w Wałbrzychu są niewielkie. Mimo to murem stanęli za Mirosławem Greberem i Dariuszem Kasprowiczem, wiceprezesem spółki.
- Przynajmniej wyjdziemy z tego z twarzą - podkreślają. - Nie godzimy się na polityczne gierki.
On jest twarzą Invest-Parku
Mirosław Greber łatwym szefem nie jest. Potrafi krzyknąć. Zruga, gdy czas goni, a ktoś o tym zapomina. Nie bawi się w uprzejmości, gdy w grę wchodzi inwestor.
- Denerwuje się, ale zawsze słusznie. Jak w wojsku, czasem trzeba krzyknąć, żeby wszystko działało - mówi jeden z pracowników.
Stres i emocje są duże, bo w końcu to jest strefa, tu wszystko musi działać jak w zegarku. Tu negocjuje się ogromne kwoty i rozmawia o setkach miejsc pracy, czasem nawet do późnych godzin nocnych. Nie ma miejsca na błędy. Kosztowałyby zbyt wiele.
- On jest ojcem tej strefy. To jego dziecko, pasja i życiowe wyzwanie. To widać od razu, gdy się z nim rozmawia - mówi Teresa Kamińska, prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. - Jest profesjonalistą i dla mnie, ale także dla wielu innych prezesów stref ekonomicznych, stał się autorytetem.
Kamińska podkreśla, że w ciągu kilku lat znajomości z Greberem wielokrotnie korzystała z jego pomocy. Strefy rywalizują ze sobą o inwestorów, ale na radę szefa wałbrzyskiej strefy zawsze mogła liczyć.
- Kieruję strefą znacznie krócej, więc często pytałam, jak się zachować w konkretnej sytuacji i co on by zrobił na moim miejscu - mówi. - Nigdy się zawiodłam.
Grebera ceni też Mariusz Błędowski, dyrektor zarządzający najstarszą w Polsce Mielecką Specjalną Strefą Ekonomiczną. To na niej wzorował się wałbrzyski Invest-Park.
- Kiedy w 1997 roku powoływano do życia kolejne strefy, zrobiliśmy dla ich władz szkolenia. Już wtedy widać było, że Mirek jest bardzo kompetentny i umie skupić wokół siebie fachowców. Trudno mu naprawdę cokolwiek zarzucić. Jest świetnym organizatorem, konsekwentnym i zaangażowanym w działalność strefy. On żył Invest-Parkiem.
Dla środowiska biznesowego niepowołanie Grebera na kolejną, szóstą kadencję prezesa zarządu było szokiem. Bo wałbrzyska strefa to Greber, a Greber to strefa. Nie może być inaczej.
- Poza wszystkimi "twardymi" czynnikami, takimi jak lokalizacja strefy czy jej infrastruktura, ogromną rolę odgrywa jej lider. On jest jej twarzą - tłumaczy Błędowski. - To trochę tak jak ze znanymi piłkarzami kojarzonymi ze swoimi drużynami. Bez nich zespół traci na marce.
Toyota, Cadbury, Colgate Palmolive
Dlaczego lider strefy jest tak ważny? Bo z przyciąganiem inwestorów jest jak z organizowaniem wyjazdów turystycznych. Z tym że skala jest dużo większa. Możemy przygotować luksusową wycieczkę z najlepszymi atrakcjami, pięknymi widokami i pysznym jedzeniem, ale jeśli obsługa będzie niekompetentna, a atmosfera słaba, klienci poszukają lepszej firmy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9838620,Miroslaw_Greber__Wizjoner_ze_strefy_do_odstrzelenia.htmlDodano: 24-06-2011 13:00Odsłon: 188
Dodano: 24-06-2011 13:00
Odsłon: 188