Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Każdy wrocławianin może zostać ambasadorem Euro

Każdy wrocławianin może zostać ambasadorem Euro

"Misja 21". Z przygotowań do Euro 2012 mogę wystawić Wrocławiowi piątkę, choć robię to na zachętę, bo nie wszystko przecież jest już do imprezy gotowe. Ale mieszkańcy powinni pamiętać, że za rok to oni będą najważniejszymi ambasadorami tej imprezy i to od nich będzie zależało, jak kibice ją zapamiętają
Wiem, że kiedy w czerwcu 2012 roku przyjadą do was dziesiątki tysięcy kibiców z całej Europy, wszystko we Wrocławiu będzie wyglądało inaczej niż podczas mojej misji. Stadion będzie już ukończony, będzie można dojechać na niego normalnymi drogami albo transportem publicznym. Wiem też, że losy kibiców, którzy do was przyjadą, nie będą śledzone w "Gazecie", a oni sami nie trafią do oficjeli odpowiedzialnych za imprezę. Ci fani futbolu niemal o wszystko będą pytać was. Mogą nie trafić do informacji turystycznej, gdzie obsługa świetnie mówi po angielsku, albo zgubić się w drodze do Hali Stulecia. Jeśli jednak im pomożecie, to wywiozą z Wrocławia pozytywne wspomnienia i być może jeszcze tu wrócą. Za organizację Euro 2012 odpowiedzialni są bowiem nie tylko członkowie miejskich instytucji czy wolontariusze. Prawdziwymi ambasadorami turnieju będziecie wy - mieszkańcy miasta. Dla mnie byli nimi na przykład Elżbieta i Michał, czyli przypadkowo spotkani ludzie, którzy specjalnie dla mnie zmienili swoje plany i doprowadzili tam, gdzie chciałem. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Starałem się patrzeć na Wrocław okiem kibica, który wiele razy był na londyńskim Wembley, a w tym roku zwiedził także Santiago Bernabeu w Madrycie. Dzięki temu wiem na przykład, że świetnie mówiąca po angielsku pani na lotnisku w stolicy Hiszpanii zaraz po przylocie wyposażyła mnie w czytelną mapę miasta. Linie metra prowadzące do najważniejszych miejsc były zaznaczone różnymi kolorami, więc do ich odczytania nie trzeba było znać hiszpańskiego. We Wrocławiu pani w informacji na dworcu kolejowym po angielsku mówiła słabo, mapę miasta kazała mi sobie kupić, a w rozkładach komunikacji miejskiej trudno mi było się połapać. Na Euro 2012 na pewno potrzeba będzie znacznie więcej map z symbolami zrozumiałymi dla wszystkich. I dobrze byłoby, gdyby osoby takie jak kasjerki na dworcach i lotniskach, policjanci oraz taksówkarze znali język angielski choćby w podstawowym zakresie. Na razie jest z tym średnio i przez to małe problemy urastają czasami do rangi gigantycznych.

Jeśli kibice podczas mistrzostw Europy rzeczywiście spać będą głównie poza Wrocławiem (tak mówiła mi Hanna Domagała z miejskiego biura ds. Euro), to dobrze byłoby pomyśleć o podstawieniu tam busów, które dowiozą fanów futbolu do miasta. Poza tym pamiętajcie, że kibice powinni móc skorzystać z internetu w swoich pokojach, a w restauracjach znaleźć trochę więcej potraw dla wegetarian. Nie wszyscy jedzą przecież mięso, a przez tydzień nawet na pysznych pierogach nie wyżyją. Pamiętajcie też, proszę, podczas Euro 2012 o takich detalach jak flagi narodowe czy oznaczenia w kolorach drużyn, które u was zagrają. Takie drobnostki sprawią, że kibice będą się czuli we Wrocławiu jak w domu.

Ja w waszym mieście trochę tak się poczułem, choć - jak wiecie - początki nie były łatwe. Zaczęło się od rasistowskiego wpisu na moim blogu, który trochę mnie do miasta zniechęcił. Pojawił się jako jeden z pierwszych, więc niemal od razu poczułem, że ktoś we Wrocławiu nie lubi mnie tylko z powodu mojego koloru skóry. Ostatecznie wcale nie było tak strasznie, a moja misja dowiodła, że książki nie można oceniać wyłącznie po okładce. Szczerze mówiąc, nie przeraziły mnie też miejsca, które mi we Wrocławiu odradzano. Stadion na Oporowskiej jest ładnym, kameralnym obiektem, jakich w Anglii znajdziecie wiele, a klimatem przypomina mi londyński obiekt FC Fulham. Z kolei miejsca takie jak wasz słynny "trójkąt bermudzki" czy zrujnowany basen na Oporowie są w każdym mieście, co oczywiście nie powoduje, że Wrocław powinien być z nich dumny i nie chcieć ich zmienić.

Podczas pobytu we Wrocławiu zdarzyła mi się w zasadzie tylko jedna przykra rzecz - pijany mężczyzna krzyczał coś do mnie na ulicy. Poza tym spotkałem wielu miłych ludzi i zobaczyłem wiele pięknych miejsc. Do Londynu najchętniej zabrałbym ze sobą wasz Rynek, na którym ciągle coś się dzieje, a chyba najlepiej określa go słowo magiczny. Jestem pewien, że jako strefa kibica na Euro 2012 sprawdzi się doskonale. Również wasz stadion zapowiada się na obiekt śliczny, więc szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, jak będzie wyglądał podczas mistrzostw. Wrocław z Ostrowem Tumskim, Halą Stulecia, fontanną na Pergoli, Wyspą Słodową i wieloma innymi miejscami na pewno fanów futbolu urzeknie. Byle tylko tam dojechali i spotkali się z dobrym przyjęciem. Tak jak zostałem przyjęty ja. Dlatego właśnie z przygotowań do Euro 2012 wystawiam Wrocławiowi piątkę, a powrocie do Londynu polecę was angielskim kibicom. Mam nadzieję, że zobaczymy się we Wrocławiu za rok na mistrzostwach Europy. Take care.

Co mi się we Wrocławiu podobało

- rynek

- stadion na Maślicach

- obsługa w hotelu i w informacji turystycznej

- ilość informacji o Wrocławiu w internecie

- nastawienie ludzi

... a co nie

- korki w mieście

- słaba znajomość języka angielskiego na dworcu i w sklepach

- nastawienie policjantów do obcokrajowców

- brak map na wielu przystankach

- brak szerszej oferty dla wegetarian w restauracjach



Podsumowanie wyprawy oraz opis poszczególnych dni we Wrocławiu czytaj na również na blogu akcji misja21.blox.pl.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9842484,Kazdy_wroclawianin_moze_zostac_ambasadorem_Euro.html
Dodano: 25-06-2011 09:06
Odsłon: 224

Skomentuj: