Wiadomości » Wrocław »
Brave - festiwal społeczności, które powoli znikają
Brave - festiwal społeczności, które powoli znikają
Przyjeżdżają na niego ludzie odważni, którzy starają się uratować swe rdzenne kultury, choć rozwój cywilizacyjny nie sprzyja kulturowej odrębności. Mcluhanowską "globalna wioska", homogenizując świat, częściej wyklucza, niż godzi się na inność. Brave Festival, który tej inności broni, rozpoczyna się w sobotę we Wrocławiu.Założył go Grzegorz Bral, szef znanego awangardowego teatru Pieśń Kozła, po tym jak w swych licznych poszukujących podróżach teatralnych trafił śladami Antonina Artuada, ojca sztuki performatywnej, do Indian Tarahumara w Meksyku. Zobaczył rozprutą autostradami niegdyś mityczną ziemię społeczności, której głęboka, uduchowiona kultura przetrwała pięćset lat i upadła rozjechana kołami samochodów - jednym z symboli cywilizacji.
Bral: - Podczas tej smutnej wyprawy narodziła się myśl o festiwalu, który by pokazał oblicza takiego procesu, budował pamięć o tym, co zaraz zginie albo czego już nie ma.
Bral i jego ekipa docierają do ludzi z tradycyjnych społeczności, którzy bronią swej autentycznej, prastarej sztuki, kultywowanej i przechowywanej często w niesprzyjających społecznych, religijnych i politycznych warunkach lub zagrożonej nieodwracalną asymilacją z nowoczesną cywilizacją.
Bral: - Chodzi nam o tych, którzy wołają o pomoc w przetrwaniu ich rdzennej kultury, tradycji, wartości, i o tych, którzy im to ocalenie niosą. Szukamy ludzi dzielnych - artystów, społeczników. Tych, którzy mają niewielkie szanse na przetrwanie we współczesnym świecie, ale nie poddają się w wysiłkach, by uchronić kulturową i duchową tożsamość i nie dać się spalić w cywilizacyjnym tyglu.
Dziś, gdy Brave Festival rozpoczyna siódmy rok istnienia, okrzepł już w swym wizerunku imprezy kładącej nacisk na słowa: autentyzm, tolerancja, szacunek, otwartość i tytułowa odwaga.
Nie znajdziemy tu tzw. cepeliady czy komercji. Na spektaklach obok mnie siadają ludzie, którzy mają głód poznania przedstawicieli odmiennych im formacji etnicznych, pragną pokonać dystans obcości do rytu, obyczaju, zadać tym innym ważne pytania o sens życia. Niektórzy z nich przeżywają wraz z tradycyjnymi performerami tak silne wzruszenia i doznają tak transowych uczuć kontaktu z ponadludzkimi energiami, że potem angażują się w pomoc społecznościom, które powoli znikają z tego naszego "wspaniałego" świata.
Każdego roku Brave Festival o podtytule "przeciw Wypędzeniom z Kultury" podejmuje inne hasło odwołujące się do fenomenu duchowości różnych narodów, grup etnicznych i rytów. Zaklinacze, modlitwy, pieśni to narzędzia i funkcje, za sprawą których budowana jest komunikacja człowieka ze światem nadprzyrodzonym, ale i tożsamość kulturowa społeczności.
Tegoroczne hasło to "Maska". - W świecie starej obrzędowości ujawnia, a nie ukrywa - mówi Bral. - Wskazuje na istnienie rzeczywistości dla człowieka niewidocznej, niematerialnej, nadprzyrodzonej, stanowi medium między człowiekiem a światem bóstw i mocy przyrody. Nowoczesny człowiek Zachodu, wyzuty z tradycji, zakłada maskę, by ukryć swoje wewnętrzne ja, dosłownie się zamaskować, przyjąć rolę innej osoby, często narzucaną społecznie, tracąc kontakt z własną duchową siłą.
Podczas tegorocznej edycji festiwalu poznamy rdzenne ryty, jak afrykański dziękczynny taniec masek Księżyca z Burkina Faso, taniec imitacji grupy etnicznej Saharyia z Radżastanu, broniącej się skutecznie przed wpływami cywilizacyjnymi, średniowieczna karnawałowa procesja Mamuthones e Issohadores z Sardynii, ale i formy stojące na pograniczu sacrum i teatru, jak indyjski teatr Kathakali czy indonezyjski monodram wielu wcieleń Topeng Pajegan.
Ważny jest dla tego przeglądu także czysty nurt muzyczny. Obok codziennych koncertów w klubie festiwalowym Puzzle będziemy uczestniczyć w kilku wyjątkowych wydarzeniach. To koncert muzyki i pieśni dawnej Persji (irański zespół Reza Mazandarani), a także występ duetu łączącego w muzycznym dialogu tradycję i nowoczesność, i odrębne kultury - posłuchamy Ballaké Sissoko, malijskiego mistrza gry na korze, czyli afrykańskiej harfie, i Francuza, wirtuoza wiolonczeli. Z kolei koncert Blind Note, w którym muzycy z różnych krajów (Armenia, Turcja, Belgia, Senegal, Meksyk i Madagaskar) grają na tradycyjnych instrumentach swoich kultur w kompletnych ciemnościach, chcąc uwrażliwić widzów na problemy niewidomych i niedowidzących w krajach Trzeciego Świata, pokazuje, że Brave Festival to nie tylko prezentacja kultur, to także społecznikowska działalność, między innymi pomoc dzieciom z miejsc dotkniętych klęskami żywiołowymi i konfliktami społeczno-politycznymi. To piękny projekt Brave Kids, który w ciągu kilku ostatnich lat umocnił się jako nurt festiwalowy. Zaproszone dzieci - w tym roku m.in. ze Strefy Gazy, Rwandy, Ugandy czy Kaukazu - przygotowują wspólnie przez kilka tygodni wieloetniczny i wielokulturowy spektakl pokazywany na finał festiwalu. Trzeba też pamiętać, że festiwal współpracuje z międzynarodową organizacją charytatywną Rokpa, która pomaga edukować, leczyć i wychowywać dzieci, często bezdomne, z rejonów świata dotkniętych kryzysem politycznym, społecznym i ekonomicznym, jak Tybet, Nepal, Zimbabwe i Indie. Co roku pieniądze, które płacimy za bilety na Brave Festival, przekazywane są w całości na rzecz tej organizacji.
Do Wrocławia przyjechało w tym roku na Brave 164 artystów z 16 państw. Nasza wspólna festiwalowa podróż - widzów i reprezentantów wciąż żywych tradycyjnych duchowości - to szansa na spełnienie choćby w najmniejszym zakresie misji ambasadorowania wielokulturowej tożsamości naszego świata.
Brave Festival, Wrocław, 2-8 lipca. Więcej na: www.bravefestival.pl
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9881085,Brave___festiwal_spolecznosci__ktore_powoli_znikaja.htmlDodano: 02-07-2011 07:00Odsłon: 245
Dodano: 02-07-2011 07:00
Odsłon: 245