Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Alkohol i władza powinny być dla ludzi

Alkohol i władza powinny być dla ludzi

Argumentacja władz Wrocławia, chcących likwidacji nocnych sklepów z alkoholem w centrum dlatego, że w ich pobliżu jest brudno i niebezpiecznie, to klasyczny przykład działania w myśli słów klasyka: zbij pan termometr, nie będziesz miał gorączki.
Jutro, podczas sesji rady miejskiej, najprawdopodobniej przegłosowany zostanie kontrowersyjny projekt porządkujący, w zamyśle autorów, funkcjonowanie w mieście punktów sprzedaży alkoholu. To projekt niedobry z kilku powodów.

Po pierwsze niczego nie porządkuje. Naiwnością jest bowiem myślenie, że zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach po godz. 21 spowoduje, że w mieście będzie czyściej i ograniczy wywoływane przez nieumiejętnie korzystających z niego burdy. Te były, są i tylko od władz miejskich i odpowiednich służb porządkowych zależy czy będą zdarzały się nadal. Jest niebezpiecznie? Wysyłajmy tam więcej patroli. Jest brudno? Co za problem o 5 nad ranem wysłać służby porządkowe by posprzątały? Kiedy spędzam wakacje we Francji za każdym razem zachwycam się organizowanymi w centrach miast targowiskami. Zostają po nich tony śmieci, ale sprawnie działające służby porządkowe potrafią sobie z nimi poradzić w kilkadziesiąt minut. Tyle, że do sprzątania wysyłane są nie dwie osoby z miotłą, ale kilkunastoosobowa ekipa zaopatrzone w szlauchy, wodę i auto, na które ładowane są nieczystości. U nas śmieci po weekendzie potrafią być wywożone w poniedziałek. Ograniczenie liczby nocnych sklepów z alkoholem nie może być receptą na te bolączki.

Jest w myśleniu autorów uchwały pewna hipokryzja. Bo jeśli nocne sklepy z alkoholem to tak niebezpieczne miejsca, że trzeba je zamykać, to dlaczego tylko w centrum? Co z tymi usytuowanymi na osiedlach? Tam troska władz już nie sięga?

Nowe przepisy są po za tym zwyczajnie nieuczciwe i najbardziej uderzą w przedsiębiorców. Jak wytłumaczyć właścicielowi sklepu, który funkcjonuje od kilku miesięcy, że nakłady finansowe, które poniósł na jego wyposażenie poszły na marne? Brakuje im również logiki. Dlaczego miasto najpierw zwiększa liczbę wydawanych koncesji na sprzedaż alkoholu, a później tym, którzy z tego korzystają utrudnia pracę? Nie jestem specjalistą od prawa, ale wydaje mi się, że oznajmienie podmiotom prowadzącym legalny przecież biznes, że mogą go prowadzić tylko w tej i tej godzinach, jest niezgodne z prawem. Ktoś powie: nie zabraniamy sklepom działać całą dobę, zabraniamy tylko sprzedawać alkohol. Wiadomo przecież jednak, że tego typu placówki nie funkcjonują po to, by ktoś kto nocą zgłodniał mógł w nich kupić bułkę i masło. Ich głównym źródłem zarobku jest alkohol.

Porządkująca w zamyśle autorów uchwała jest poza wszystkim bardzo nieprecyzyjna. W pierwszym jej punkcie mowa jest o tym, że alkoholu nie można sprzedawać i podawać w "najbliższej okolicy" m.in. kościołów, szkół, szpitali, a nawet pętli tramwajowych i autobusowych (sic!). Nikt nie wyjaśnia jednak czym jest "najbliższa okolica". W innych miastach wartość ta poda jest w metrach. We Wrocławiu nadal będzie to termin umowny, dający dowolność interpretacji. Czy knajpy "Małgosia" i "Jazzda" są w najbliższej okolicy Kościoła Garnizonowego? Co z "Mleczarnią" usytuowaną praktycznie w podwórku synagogi? A centrum handlowym "Marino" znajdujące się praktycznie na pętli tramwajowej?

Alkohol jest dla ludzi. Póki co jest używką legalną, z której sprzedaży podatki zasilają zarówno budżet państwa, jak i miasta. Droga do zwalczania skutków jego przedawkowania nie wiedzie przez ograniczanie dostępności do niego. A liczenie na to, że likwidacja nocnych sklepów w centrum spowoduje, że będzie w nim czyściej i bezpieczniej to myślenie życzeniowe. Zupełnie jak w znanym powiedzeniu "zbij Pan termometr, nie będziesz miał gorączki".


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9898890,Alkohol_i_wladza_powinny_byc_dla_ludzi.html
Dodano: 06-07-2011 08:00
Odsłon: 175

Skomentuj: