Wiadomości » Wrocław »
Rafał Dutkiewicz: Senat musi być trochę niepokorny
Rafał Dutkiewicz: Senat musi być trochę niepokorny
Trybunał Konstytucyjny uznał w środę, że jednomandatowe okręgi w wyborach do Senatu nie naruszają konstytucji. - To bardzo dobry krok w kierunku jeszcze dojrzalszej demokracji w Polsce - ocenia prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.Trybunał uznał, że nie ma przeszkód, by w jesiennych wyborach senatorów wybierać w 100 jednomandatowych okręgach. Najbardziej z tego faktu zadowoleni są samorządowcy skupieni wokół prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, który już kilka tygodni wcześniej ogłosił, że chce wystawić własnych kandydatów i powalczyć o przekształcenie izby wyższej parlamentu w izbę samorządową.
Rozmowa z Rafałem Dutkiewiczem, jednym z liderów inicjatywy "Obywatele do Senatu".
Jacek Harłukowicz: Trybunał Konstytucyjny uznał, że wybory do Senatu w okręgach jednomandatowych są zgodne z ustawą zasadniczą. Jest pan chyba zadowolony, bo inicjatywa "Obywatele do Senatu" może wystawić własnych kandydatów.
Rafał Dutkiewicz: Tak. W przeciwieństwie do kilku moich kolegów prezydentów nie byłem zwolennikiem startu w wyborach, gdyby Trybunał zakwestionował jednomandatowe okręgi. Jesteśmy inicjatywą samorządową i pozarządową. Chcemy zmienić Senat w instytucję kreatywną i otwartą, a przede wszystkim bardziej niepokorną niż obecnie.
Pozapartyjną?
- Niekoniecznie. Senat nie musi być pozapartyjny. Ale chcielibyśmy, żeby nie był wyłącznie partyjny.
W Polsce będzie sto okręgów jednomandatowych. W ilu "Obywatele do Senatu" wystawią swoich kandydatów?
- Wielu moich kolegów jest zdania, że powinniśmy wystawiać kandydatów wszędzie, gdzie to możliwe. Ja jednak uważam, że powinniśmy skoncentrować się na kilkudziesięciu okręgach, gdzie możemy wystawić naprawdę dobrych kandydatów. Wstępnie ich liczbę szacuję na 60. Ostateczne decyzje w tej sprawie podjęte zostaną w połowie sierpnia.
Wtedy też "Obywatele do Senatu" mają przedstawić swoich kandydatów. Kogo możemy się spodziewać na listach?
- Póki co nie mogę mówić o żadnych nazwiskach. Nie o wszystkich nawet wiem, bo decyzje w sprawie obsadzania list będą decyzjami zdecentralizowanymi. Ja się nie mieszam w to, ilu kandydatów i kogo wystawi u siebie w okręgach np. Wojtek Szczurek [prezydent Gdyni - przyp. red.]. Kandydatów będziemy oczywiście konsultować, ale decyzje ostateczne należeć będą do gospodarzy na danym terenie.
W tej chwili wśród założycieli OdS widzimy prezydentów Wrocławia, Krakowa, Gdyni, Zabrza czy Rzeszowa. Chcąc wystawić 60 kandydatów, będziecie musieli popierać również samorządowców, którzy do tej pory nie byli z wami utożsamiani.
- Jesteśmy otwarci na różne środowiska, jednak chcemy wiedzieć, kto do nas przychodzi. Dlatego wprowadziliśmy pewną procedurę kwalifikacyjną. Każdy, kto będzie chciał wystartować do Senatu jako nasz kandydat, musi mieć dwóch rekomendujących, przy czym muszą to być osoby wysokiego zaufania publicznego. Np. jeśli X będzie chciał startować w Krakowie, to rekomendować musi go nie tylko Jacek Majchrowski, ale jeszcze np. rektor którejś z tamtejszych wyższych uczelni. W wypadku miasta, które nie ma takiego lidera, kandydat będzie musiał sam znaleźć osoby, które będą za niego ręczyć.
Co z Warszawą? "Obywatele do Senatu" nie mają tu lidera, ale kandydatów pewnie będziecie chcieli wystawić?
- Warszawa rzeczywiście jest takim miastem, w którym nie mamy zdecydowanego lidera. Ale w tej chwili prowadzimy rozmowy z kilkoma osobami, które mogłyby wystartować pod naszym szyldem. Nic jednak nie jest przesądzone. Jak mawia młodzież: nic na siłę. Najbardziej istotna dla nas będzie nie ilość, a jakość ewentualnych kandydatów.
Trybunał Konstytucyjny cofnął zakaz posługiwania się w kampanii wyborczej reklamą na billboardach i telewizyjnymi spotami. To premiuje duże, bogate partie, biorące pieniądze z budżetu. Skąd pieniądze na kampanię wezmą "Obywatele do Senatu"?
- Z tego rozwiązania najbardziej zadowolone mogą być firmy reklamowe, które w okresie wyborów zarabiają niezwykle dobrze. Ja uważam, że prawo w tej materii powinno być zmienione, bo polityki nie powinno się reklamować niczym jogurtu. To rozwiązanie w nas uderza, ale my nie planujemy drogiej kampanii wyborczej. Chcemy być obecni przede wszystkim w internecie i funkcjonować na zasadzie wzajemnych poleceń naszych kandydatów. Nasza kampania będzie również bardzo zdecentralizowana.
Nie będzie jednego komitetu "Obywatele do Senatu"?
- Nie. Będzie wiele lokalnych komitetów, które łączyć będzie pewien wspólny brand, szyld. To od indywidualnych zdolności danego kandydata do zdobywania środków na kampanię zależeć będzie, jak będzie ona wyglądała. Nikt tu nikomu nie będzie niczego narzucał.
Jaki wynik pana zadowoli?
- W Senacie, żeby założyć klub, potrzebnych jest pięciu senatorów. To pomaga już zaistnieć w przestrzeni politycznej. Inicjatywa ustawodawcza wymaga podpisu 10 senatorów. Tych 10 "waży" więc tyle, co 100 tys. obywateli, którzy muszą się podpisać pod obywatelskim projektem ustawy. Bardzo chcielibyśmy mieć klub w Senacie. Posiadanie inicjatywy to marzenie. My nie idziemy do Senatu, by od razu przejmować w nim władzę. Idziemy, by pokazać, że można. Chcemy, by głos lokalny w pewnych istotnych sprawach był słyszalny. Niektóre kwestie po prostu muszą być stawiane na forum warszawskim, żeby znajdować posłuch.
Wróćmy jeszcze raz do kandydatów. U pana, we Wrocławiu, jako kandydat "Obywateli do Senatu" startować ma m.in. były senator PO Tomasz Misiak. Na listach będzie więcej byłych polityków partii Donalda Tuska? Byli PiS-owcy? Czy tylko byli i obecni samorządowcy?
- Naprawdę przepraszam, ale nic więcej na ten temat na razie powiedzieć nie mogę. Mamy umowę z koleżankami i kolegami z innych miast, że naszych kandydatów ogłosimy wszyscy razem w połowie sierpnia. Ujawniając nazwiska, zachowałbym się nieelegancko.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,9982497,Rafal_Dutkiewicz__Senat_musi_byc_troche_niepokorny.htmlDodano: 21-07-2011 07:00Odsłon: 229
Dodano: 21-07-2011 07:00
Odsłon: 229