Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Bydgoszcz »

Dyskretny urok gastronomii w PRL-u

Dyskretny urok gastronomii w PRL-u

Restauracja Nowoczesna, Bar Mleczny i Piwosz - tam czas spędzali kiedyś mieszkańcy Kapuścisk. Dziś o dawnych lokalach opowiadają z sentymentem.
Restauracja Nowoczesna istniała od lat 50-ych ubiegłego wieku do upadku PRL-u. Projektując osiedle, architekci pomyśleli o rozlokowaniu wszystkich potrzebnych mieszkańcom obiektów: poczty, apteki, sklepów, przedszkola i właśnie restauracji.

- Kiedyś było tam bardzo sympatycznie - wspomina Marian Surmiak - Restauracja miała dwie osobne sale. W jednej z nich była szafa grająca, w drugiej natomiast grały zespoły na dansingach.

Część mieszkańców przychodziła aby zjeść posiłek, większość jednak wpadała samemu bądź w gronie znajomych na kieliszek wódki - Do wódki był obowiązkowy koreczek serowy - opowiada Surmiak - pamiętam, że był stary i zeschnięty. Bo jeden krążył po wszystkich zamawiających wódkę.

- Przystawka do alkoholu była niezbędna - mówi Marek Strzyżewski - Ale nie zawsze to był koreczek serowy, bywał też śledzik albo mała galaretka. Było nawet powiedzenie "lornetka i galaretka". Przy wejściu była szatnia, na prawo sala dla palących, a na lewo sala z bufetem.

Nowoczesna przetrwała do początku lat 90-ych. W ostatnich latach jej renoma jednak mocno ucierpiała - Pamiętam stoły przykryte ceratą, chmury dymu, a przy stołach sam margines Kapuścisk. Jedyną muzyką był gwar i przekleństwa - opowiada Marek Pławski - Jeśli wszedł tam ktoś obcy , to z całą pewnością wszedł przez pomyłkę.

Niewielu zatem płakało z żalu, gdy Nowoczesna została zamknięta. Początkowo część dawnej restauracji była wynajmowana na sklep z częściami samochodowymi. W połowie lat 90-ych zrobiono dodatkowe wejście od zewnątrz budynku i większą salę zamieniono na bibliotekę. Mieści się tam filia dla dorosłych oraz dzieci i młodzieży. Pozostałe pomieszczenia zajmuje obecnie Stowarzyszenie na rzecz pomocy dzieciom i ich rodzinom "Przystań" prowadzące świetlicę oraz zajęcia dla dzieci i młodzieży.

Lepiej wspominany jest Bar Mleczny znajdujący się przy ul. Planu 6-letniego. Istniał nieprzerwanie do 2001 roku. Wówczas cały personel przeniósł się do tworzonej restauracji Jagienka, która kontynuuje tradycje dawnego lokalu.

- Jadałem tam jako dziecko razem z siostrą, mieliśmy wykupiony abonament - opowiada Janusz Smeja - chodziliśmy tam pieszo aż z dołu ul. Bełzy.

Wiele zakładów pracy (KPEC czy Poczta Polska) miało wykupione w Barze Malecznym tak zwane posiłki regeneracyjne. - Gdy rozpocząłem pracę na poczcie, to chodziłem tam jeść - mówi Krzysztof Pomykajczyk - pamiętam bardzo dobrą jajecznicę i dania obiadowe. Były też znakomite kanapki.

Obok Baru Mlecznego znajdował się punkt z lodami. Kolejny był na rogu ulic Noakowskiego i Planu 6-letniego. - Rewelacyjne lody tam były - wspomina Marian Surmiak - owocowe, śmietankowe i moje ulubione kakaowe.

Przy Planu 6-letniego pojawiał się też punkt z saturatorem. - Pamiętam że często stał obok księgarni - mówi Marek Strzyżewski - Szklanki oczywiście wielorazowego użytku, ale po każdym kliencie były płukane pod ciśnieniem.

Wiele działo się w barze Piwosz znajdującym się przy ul. Monterów. - To był jedyny punkt na górnym tarasie, w którym w niedzielę można było kupić piwo. Kolejki były gigantyczne, aby się napić trzeba było stać godzinami - opowiada Janusz Smeja - Pamiętam, jak tam ludzie przychodzili z wiadrami czy wanienkami.

- No pewnie, że tak było - mówi Marek Strzyżewski - Jak ktoś już doczekał się swojej kolejki, to nalewał kuflem więcej do wiadra czy takiej kanki od mleka, a później siadał sobie niedaleko i rozlewał z tego sobie i kolegom. Bo największy problem to było dostanie kufla - kolejna osoba z kolejki mogła kupić piwo tylko, jeśli ktoś z klientów opróżnił swój kufel i go oddał przy barze.

Tu zawsze wiele się działo - wspomina Strzyżewski - Zwłaszcza jak pojawiał się w barze dzielnicowy. Sprawdzał dowody i jak zobaczył, że ktoś nie pracuje, to wyciągał stąd na zewnątrz. Ale piwo było kiedyś tu dobre - bydgoski Kujawiak prosto z beczki.

- W 1989 roku wszystko się skończyło, bo powstawały sklepy z piwem. Obroty spadały i nie było sensu już tego baru otwierać - mówi Janusz Smeja.

Dziś w dawnym Piwoszu znajduje się sklep z częściami samochodowymi. Jednak wciąż są tam ślady dawnej działalności - jak np. okienko z boku lokalu, przez które podawano kufle z piwem.

Archiwalne zdjęcia pochodzą z archiwum Klubu Odnowa oraz z wystawy organizowanej przez Gimnazjum nr 13.


Źródło:
http://bydgoszcz.gazeta.pl/kapusciska/1,112596,10072418,Dyskretny_urok_gastronomii_w_PRL_u.html
Dodano: 10-08-2011 17:11
Odsłon: 215

Skomentuj: