Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Lublin »

Jurasik: W Puławach zagramy na najwyższych obrotach

Jurasik: W Puławach zagramy na najwyższych obrotach

W piątek kibiców piłki ręcznej na Lubelszczyźnie czeka nie lada gratka. Do Puław na dwa mecze kontrolne zawita naszpikowana gwiazdami drużyna Vive Targi, sposobiąca się do walki o miejsce w Champions League. - Dowiemy się, w jakim miejscu jesteśmy - mówi Mariusz Jurasik, jeden z filarów kielczan.
Rozmowa z Mariuszem Jurasikiem*

Tomasz Puszka: Wspominał pan niedawno, że jesteście skupieni tylko i wyłącznie na wrześniowym turnieju o dziką kartę Ligi Mistrzów. Jakie znaczenie mają dla pana zespołu piątkowe mecze z Azotami Puławy?

Mariusz Jurasik: Wszystkie mecze kontrolne służą zgraniu naszej drużyny, tak samo było, kiedy przed tygodniem graliśmy w Mielcu. Mamy kilku nowych zawodników i po prostu musimy jak najczęściej grać i łapać w ten sposób odpowiedni rytm. Oczywiście z możliwie najsilniejszymi rywalami. Musimy być gotowi na pierwszy weekend września, żeby wywalczyć przepustkę do upragnionej Ligi Mistrzów. Sparingi z Azotami [początek godz. 11.30 i 17.30 - przyp. red.] pokażą trenerom i nam zawodnikom, w jakim miejscu jesteśmy, jakie elementy wymagają jeszcze poprawy, co można zmienić w grze.

W poprzednim sezonie puławianie wysoko zawiesili wam poprzeczkę.

- Mamy nadzieję, że tak samo będzie w piątek. Tylko trudne mecze przynoszą pożądane efekty i pokazują prawdziwy obraz zespołu. Jeśli ktoś odpuszcza, taka rywalizacja nie ma najmniejszego sensu. Mogę obiecać, że zagramy na najwyższych obrotach, oby gospodarze zaprezentowali się o niebo lepiej, niż na niedawnym turnieju w Kwidzynie.

Na jakim etapie przygotowań jest w tej chwili zespół Vive Targi?

- Schodzimy stopniowo z ciężkich obciążeń. Nie mamy już tak intensywnych zajęć w siłowni. Teraz skupiamy się na odzyskaniu dynamiki, mamy krótkie interwały, nie tak jak na początku treningów, kiedy zasuwaliśmy po kilka kilometrów.

W sierpniu czekają was silnie obsadzone turnieje Heide Cup i Kielce Echo Cup. Nie macie czasu na nudę.

- O to właśnie chodzi. Cały czas musi się coś dziać. Chcemy jak najwięcej grać. Tak samo wygląda to w Niemczech. Nic nie przynosi takich efektów jak mecze kontrolne. Nie ma innej drogi, by doszlifować choćby taktykę.

Wrześniowy turniej o dziką kartę Champions League odbędzie się w kieleckiej Hali Legionów. Rywali macie trzech, wszyscy piekielnie mocni. Jak ocenia pan szanse Vive Targi na wygranie turnieju?

- Na dziś wszystkie cztery zespoły, łącznie z nami, są na równi. Każdemu daję po 25 procent szans. Najpierw musimy pokonać w półfinale Hiszpanów z Valladolid, a w finale czekać będzie na nas najprawdopodobniej Rhein-Neckar Loewen. Bo nie sądzę, by w swoim półfinale dali się ograć francuskiej Dunkierce. Valladolid to nie są chłopcy do bicia, to ograny w Europie zespół. Musimy się z nimi liczyć. Na pewno będzie nam łatwiej ze względu na doping naszych kibiców, ale dla Hiszpanów i Lwów to w zasadzie bez znaczenia, gdzie grają.

Czujecie już presję związaną z tym turniejem? Chyba nikt w Kielcach nie wyobraża sobie, żebyście mieli grać w nowym sezonie w Pucharze EHF.

- Spokojnie pracujemy nad motoryką i tylko na tym się skupiamy. Presji jeszcze nie ma. Jedynie dziennikarze nas o nią pytają, bo ze strony sztabu szkoleniowego czy zarządu jej nie czujemy.

Mistrz Polski - Orlen Wisła Płock - ma zapewnione miejsce w Lidze Mistrzów. Dwa zespoły z naszego kraju w elicie to by było coś...

- Coś, czego jeszcze nie było. Byłby to ewenement, jeśli chodzi o piłkę ręczną. Jedynie w siatkówce mamy kilku przedstawicieli w tych rozgrywkach. Kibice szczypiorniaka mieliby okazję obejrzeć mnóstwo spotkań na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że tak się stanie. My trzymamy kciuki za Wisłę, by spisała się jak najlepiej, mamy nadzieję, że w Płocku jest tak samo. Wszyscy musimy pracować na punkty w rankingu EHF, żeby w przyszłości dwa polskie zespoły mogły od razu grać w Champions League.

Azoty też dzielnie pracuję na najwyższy ranking. W poprzednim sezonie puławianie awansowali do ćwierćfinału Challenge Cup, w tych rozgrywkach znów w nim wystąpią.

- Chwała im za to. Ktoś może powiedzieć, że to tylko Challenge Cup. Nieważne. Europejskie puchary to europejskie puchary. Życzę puławianom, by w tym sezonie zaszli jeszcze wyżej. Przecież wcześniej MMTS Kwidzyn grał w półfinale. W ten sposób budujemy markę polskiej piłki ręcznej w Europie. Niech będzie o nas jak najgłośniej.

Na ile mocniejszy w nowym sezonie będzie pana zespół? Przyszli Sławomir Szmal, Grzegorz Tkaczyk, Bartłomiej Tomczak, Denis Buntić i Thorir Olafsson, gracze niezwykle cenieni.

- Ciężko powiedzieć. Jeśli chodzi o siłę uderzenia w ataku, to bez wątpienia jesteśmy znacznie mocniejsi. Nie wiem, jak będzie z defensywą, bo odszedł od nas jej niedawny filar Daniel Żółtak i trener Bogdan Wenta szuka nowych rozwiązań. Pierwsze mecze o stawkę dadzą nam ostateczną odpowiedź.

Płocczanie też wreszcie porządnie się wzmocnili. Michał Kubisztal, Muhamed Toromanović, Christian Spanne czy Nikola Eklemović też dodadzą blasku PGNiG Superlidze.

- Orlen Wisła idzie w nasze ślady. Żałuję jednak, że tylko ona. Szkoda, że inne zespoły nie robią podobnie. Mam nadzieję, że ich prezesi wkrótce pójdą po rozum do głowy, bo wiecznie będą musieli zadowalać się brązowym medalem mistrzostw Polski i półfinałem krajowego pucharu. Fajnie, że Azoty podpisały aż trzyletnią umowę sponsorską z puławskimi Zakładami Azotowymi. Bardzo mnie to cieszy. Tylko tak można się rozwijać. Zawodnicy o uznanej marce przy wyborze klubu szukają właśnie stabilizacji.

Rozpamiętuje pan jeszcze przegrany finał mistrzostw Polski z odwiecznym rywalem z Płocka?

- Gdzieś w głowie to siedzi. Żeby całkowicie o tym zapomnieć, musimy w nowym sezonie odzyskać złoto dla Kielc.

*Mariusz Jurasik jest rozgrywającym Vive Targi Kielce, z reprezentacją Polski zdobył srebrny medal MŚ w 2007 roku i brąz dwa lata później.


Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35644,10096764,Jurasik__W_Pulawach_zagramy_na_najwyzszych_obrotach.html
Dodano: 10-08-2011 17:11
Odsłon: 183

Skomentuj: