Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Radom »

Na polach i w lasach mamy coraz mniej drobnych zwierząt

Na polach i w lasach mamy coraz mniej drobnych zwierząt

Jeśli nic się nie zmieni, to żeby zobaczyć zająca, kuropatwę czy bażanta, trzeba będzie iść do zoo. - Te gatunki mogą stać się wkrótce gatunkami ginącymi - alarmuje Polski Związek Łowiecki. Ratunkiem dla zwierząt ma być Program Odbudowy Populacji Zwierzyny Drobnej w Województwie Mazowieckim
W ciągu ostatnich 20 lat na Mazowszu o 45 proc. zmniejszyła się populacja bażanta, o 60 proc. zająca, a liczebność kuropatw spadła aż o 70 proc.

- Tak się dzieje nie tylko u nas, ale w całej Polsce i Europie - mówi Wojciech Szymański, przewodniczący Radomskiego Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego. - I nie chodzi tylko o te trzy gatunki łowne, trudniej usłyszeć także skowronki czy czajki - dodaje.

Czemu coraz rzadziej widujemy szaraki na polach czy łąkach regionu radomskiego?

- Przyczyn jest wiele. Po pierwsze, gatunki te lubią małe pola i różnorodność upraw - mówi Szymański. A teraz - jak dodaje - zmienił się typ gospodarki, coraz więcej rolników na wielu hektarach uprawia jedną roślinę. - Widziała pani pole kukurydzy? W środku, między rzędami kukurydzy, nie ma ani jednego chwastu, jest klepisko. Czego tam ma szukać kuropatwa? A wcześniej jak nie na jednym polu coś skubnęła, to na drugim, zaraz obok - tłumaczy Szymański.

Kolejny problem to według niego mechanizacja rolnictwa. - Małe kuropatwy, młode zajączki wielkości pięści, bażanty jak piłeczki pingpongowe, a nawet młode sarny giną pod maszynami rolniczymi - mówi prezes. - Bo jak chłop szedł z kosą, to w ostatniej chwili rękę wstrzymał, a maszyna jedzie dalej - dodaje. A - jak zaznacza - te gatunki nie mają instynktu ucieczki, ich bronią jest maskujące ubarwienie. - Gdy zbliża się niebezpieczeństwo, nieruchomieją i udają, że ich nie ma - słyszymy od Szymańskiego.

Sprawę pogarszają jeszcze używane w rolnictwie chemikalia, coraz bardziej rozbudowana sieć dróg (zwierzęta giną pod kołami pędzących samochodów) i urbanizacja. Groźni są też udomowieni drapieżnicy, czyli psy i koty, instynkt każe im ponad własną miskę przedkładać gonitwy po polach. A starzy wrogowie szaraków, czyli lisy, mają się coraz lepiej, bo dzięki prowadzonym od 12 lat szczepieniom nie chorują na wściekliznę (kiedyś dwa, trzy lisy przypadały na tysiąc hektarów, teraz jest ich sześć, a nawet osiem).

Jakby tego było mało, pojawiło się też nowe zagrożenie - ze wschodu nadciągnęły jenoty (do tej pory kojarzyliśmy je raczej z kreskówkami, dziś - jak informuje PZŁ - można je spotkać na Mazowszu). Dobrze zaaklimatyzowali się też przybysze zza oceanu: szop pracz i norka amerykańska. Ci uciekinierzy z hodowli świetnie sobie radzą w nowym środowisku. Sytuację pogarsza także wypalanie traw i taka pogoda, jaką mamy obecnie: długotrwałe ulewne deszcze. Jak tłumaczy Szymański, świeżo wyklute bażanty czy kuropatwy żywią się głównie białkiem, czyli owadami. A jak ziemia jest tak zalana, to trudno o takie pożywnie. Oczywiście chodzi też o to, że gniazda są zatapiane.

- Od jakichś 10 lat wcale albo prawie wcale nie polujemy na te gatunki. Nie jesteśmy przecież po to, żeby wyrzynać resztki - podkreśla Szymański. Dodaje, że członkowie związku starają się pomóc zwierzętom. - W ostatnich latach sami zakupiliśmy za własne pieniądze bażanty i kuropatwy. W sumie wydaliśmy na nie prawie 20 tys. zł - mówi.

Ale to wciąż za mało i jak tak dalej pójdzie, to o gatunkach tych będzie się wkrótce mówiło jako o gatunkach ginących. Dlatego od kilku lat PZŁ stara się o pieniądze na program wsiedlania tych zwierząt. Efektem zabiegów jest Program Odbudowy Populacji Zwierzyny Drobnej w Województwie Mazowieckim. Realizowany ma być w latach 2012-2016; wartość projektu to prawie 6,68 mln zł. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma pokryć koszty zakupu młodych zwierząt, a Polski Związek Łowiecki rozmieści je, a także poniesie część kosztów działań edukacyjnych. Obecnie odbywają się konsultacje społeczne na temat projektu, które potrwają do końca sierpnia.

- Umowę z PZŁ i WFOŚiGW podpiszemy po zakończeniu konsultacji i opracowaniu ewentualnych uwag, czyli być może we wrześniu - mówi Cezary Zieliński z departamentu środowiska urzędu marszałkowskiego (zarządza programem).

Program zakłada wsiedlenie na terenie województwa w ciągu czterech lat 350 zajęcy, 6 tys. kuropatw i 14,5 tys. bażantów, a także odstrzał drapieżników, głównie lisów. W 2016 r. liczba zajęcy na tysiąc hektarów ma wynosić 48-50 osobników (teraz 39), kuropatw 41-43 (obecnie 33), bażantów 35-36 (obecnie 25).

Oprócz tego prowadzone mają być zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży oraz zakładane poletka karmowo-ochronne dla tych zwierząt.


Źródło: Gazeta Wyborcza Radom
http://radom.gazeta.pl/radom/1,90108,10018615,Na_polach_i_w_lasach_mamy_coraz_mniej_drobnych_zwierzat.html
Dodano: 10-08-2011 17:14
Odsłon: 294

Skomentuj: