Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Toruń »

Kamera na porodówce w szpitalu na Bielanach

Kamera na porodówce w szpitalu na Bielanach

- Niedawno nasi pracownicy przeszli dodatkowe szkolenie. Oglądali film o metodach komunikacji z pacjentem. Grają w nim aktorzy z Baja Pomorskiego i Teatru im. W. Horzycy inscenizujący różne sytuacje, jakie mogą się zdarzyć - mówi dr Marek Maleńczyk
Natalia Waloch: Jest pan zadowolony ze swojego oddziału?

Dr Marek Maleńczyk, ordynator Oddziału Klinicznego Położnictwa, Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej w lecznicy na Bielanach: - Ja tak. Pracę oddziału można rozpatrywać w sensie medycznym i niemedycznym, to są dwie różne rzeczy. Jeśli chodzi o aspekt medyczny, to wyniki pracy oddziału są bardzo dobre.

Jakie wyniki ma pan na myśli?

- Nasz oddział kliniczny ma trzeci, najwyższy, stopień referencyjności. Taki sam stopień mają również dwa szpitale w Bydgoszczy. Takie oddziały przyjmują najcięższe patologie. I na takich oddziałach niestety jest też największa umieralność okołoporodowa oraz największa ilość porodów zabiegowych, czyli cięć cesarskich. Średnia umieralność noworodków w naszym województwie wyniosła w ubiegłym roku 6,04 promila. Na naszym oddziale wskaźnik ten osiągnął 6,37 promila. Dla porównania w dwóch szpitalach o takim samym stopniu referencyjności, umieralność okołoporodowa wynosi 14,11 i 7,56 promila, co przy dużej ilości patologii, jest wynikiem możliwym do zaakceptowania. Analizując odsetek cesarskich cięć, wskaźnik dla całego województwa to 26,14 procent. W Toruniu wyniósł on 23,9 procent. W całej Polsce w 2009 r. liczba cięć sięgnęła aż 32 procent. Wiele oddziałów pierwszego stopnia referencyjności, a więc przyjmujących najmniej skomplikowane przypadki miało wynik na poziomie 35-38 proc., podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia już wiele lat temu uznała, że nie ma żadnych przesłanek do przekroczenia progu 15 proc. Ilość przyjmowanych pacjentek w 2010 r. to prawie 9 tys.

Rozumiem, że mówimy o wszystkich kobietach, leżących też na oddziale ginekologicznym i patologii ciąży, bo samych porodów odbieracie około 3 tys..

- W ubiegłym roku były dokładnie 3263 porody. Tu muszę dodać, że w 2010 r. w województwie liczba porodów spadła o około 600. Jesteśmy jedynym oddziałem w regionie, gdzie liczba porodów wzrosła. Zmierzam do tego, że jeśli mówi się o tym, że pacjentki jeżdżą rodzić gdzie indziej, to na innych oddziałach liczba porodów powinna rosnąć, a nie maleć. Tymczasem to my mamy wzrost.

I nadal - mimo ogromy pracy i pieniędzy włożonych w modernizację oddziału - dużo głosów krytycznych.

- Przy takiej ilości pacjentek zawsze będzie pewna grupa ludzi, którzy będą z różnych przyczyn niezadowoleni. Zapewniam, że w Polsce i nie tylko nie ma takiego oddziału, którego wszyscy pacjenci są zadowoleni.

To oczywiste, że zawsze są niezadowoleni pasażerowi, klienci i pacjenci. Oczywiste jest też, że część tych osób to ludzie, którzy zawsze znajdą powody do narzekania, ale nawet biorąc to pod uwagę krytycznych głosów pod waszym adresem jest niepokojąco dużo. To problem pacjentek?

- Nie, tego nie mówię. Mówię, że zawsze będzie grupa osób niezadowolonych również z jakości kontaktu z personelem. Ja to rozumiem. Takie sygnały są u nas analizowane i staramy się o to, żeby ta grupa była coraz mniejsza.

Kobiety na ogół nie zarzucają wam uchybień merytorycznych. Skarżą się przede wszystkim na opryskliwość, niegrzeczność lekarzy i położnych.

- Ja też analizowałem wpisy na forum "Gazety". Część z nich pochodzi od osób, które swoje doświadczenia miały kilka lat temu.

Dziś jest lepiej?

Staramy się, żeby było lepiej. Na bieżąco prowadzimy ankiety wśród pacjentek. Bada się w nich wszystko

łącznie z zachowaniem personelu. Wyniki ankiet oceniamy nie my, ale specjalna komórka szpitala. Tu mamy analizę ankiet z czasów remontu w grudniu i styczniu: "opieka komfortowa, profesjonalizm, kultura, bardzo miłą atmosfera, personel zasługuje na wyróżnienie". Uwagi krytyczne: "zbyt wysokie łóżka, zimna woda w łazience, hałaśliwe obuwie lekarzy i położnych, długie oczekiwanie na zabieg". My na to wszystko musimy reagować i odpisywać, jakie kroki podjęliśmy, żeby sytuację poprawić. Ankieta z kwietnia: "brak lustra w łazienkach". Maj: nie ma uwag krytycznych.

Ankiety nie są obowiązkowe, więc nie wszystkie pacjentki je wypełniają.

- Oczywiście, ale to dla nas ważne sygnały. My nie jesteśmy bogami, jakimiś Zeusami ale zwyczajnymi ludźmi. Niedawno była u nas delegacja Fundacji Rodzić po Ludzku, która przeprowadzając szkolenie przyglądała się naszej pracy. Proszę, to pismo, w którym fundacja wystawia nam bardzo pozytywną ocenę.

Ostatnio toruńską opinią publiczną wstrząsnęła opisana przez „Gazetę” historia Klary Królak, która przyjechała roniąc i została bardzo niemiło, wręcz brutalnie potraktowana przez lekarkę.

- Moi pracownicy trochę inaczej przedstawiają sytuację opisaną przez tę panią.

Mamy słowo przeciw słowu.


Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń
http://torun.gazeta.pl/torun/1,90815,10018438,Kamera_na_porodowce_w_szpitalu_na_Bielanach.html
Dodano: 10-08-2011 17:14
Odsłon: 430

Skomentuj: