Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Oficer rowerowy mógłby wpływać na urzędników

Oficer rowerowy mógłby wpływać na urzędników

Nie traktuje się roweru jako środka transportu. Miasto traktuje rower jako sport. A roweru używa się na co dzień, jeździ się nim do pracy, szkoły. Nie wszyscy urzędnicy to rozumieją
Rozmowa z Wojciechem Tworkiem

Marcin Kobiałka: Rzeszowscy urzędnicy jesienią zeszłego roku obiecywali na łamach "Gazety", że wezmą się za poprawę ścieżek rowerowych. Zmieniło się coś na lepsze?

Wojciech Tworek ze Stowarzyszenia Transportu Zrównoważonego w Rzeszowie: Urzędnicy obiecali przede wszystkim korekty krawężników, na co rowerzyści najbardziej narzekali. Dostałem z urzędu wykaz poprawionych krawężników i pojechałem sprawdzić efekty. Na Okulickiego są w porządku. Natomiast na ul. Krakowskiej pominięto okolice galerii Nowy Świat. Urzędnicy temat potraktowali bardzo dosłownie. Owszem - widać korekty, natomiast problem to nie tylko sam krawężnik, ale cały najazd. Na krótkim odcinku rowerzysta pokonuje pewną różnicę wysokości - przejeżdża, podskakując, to utrudnia przejazd z normalną prędkością.

Co jeszcze?

- Łuki, np. przy przystankach autobusowych - niestety, zbyt ostre. Rowerzysta nie jedzie w pionie, jak skręca, to się wychyla. Tak jest np. na al. Powstańców Warszawy. Łuki nie są poszerzane. Niektóre skrzyżowania bywają blokowane przez samochody wyjeżdżające na drogę z pierwszeństwem, np. na osiedlu Nowe Miasto. Nie ma w Rzeszowie jeszcze dróg rowerowych w jezdni, wszyscy się tego boją, łącznie z policją. Jest to częściowo uzasadnione słabą edukacją w zakresie przepisów. Rowerzystów wkurza najbardziej to, co jest niebezpieczne. Trzeba się skupić np. na pokonaniu ostrego krawężnika, zamiast obserwować sytuację wokół.

Oznakowania ścieżek są lepsze?

- Trochę. W niektórych miejscach stworzono brakujące przejazdy rowerowe, np. w ul. Warszawskiej. Ale już na skrzyżowaniu al. Armii Krajowej i Paderewskiego nagle urywa się droga i nie ma przejazdu dla rowerzystów, choć jest konieczny. Z nawierzchnią wciąż jest kłopot. Najnowszy przykład to ul. Podkarpacka. Nie wiemy, jak tam będą zrobione zjazdy przy drogach na posesje. W Radomiu na jednym z osiedli wszystkie wyjazdy podniesiono na wysokość drogi rowerowej. Dokładnie widać, iż sporadycznie wykorzystywany wyjazd z parkingu czy posesji nie jest ważniejszy od głównego ciągu rowerowego używanego przez setki rowerzystów. W Rzeszowie jest problem z robieniem ciągów pieszo-rowerowych. Chodniki są wąskie, a jednokierunkową drogę rowerową traktuje się jako dwukierunkową. Przykład? Ul. Lwowska w kierunku al. Armii Krajowej. Jest chodnik z kostki i przy nim od razu droga rowerowa. Na chodniku nie można się swobodnie mijać. W innych miastach chodnik i ścieżkę oddziela pas zieleni. Chodniki powinny być szersze, zwłaszcza w centrum miasta, a nie są.

Rozmawialiście z Miejskim Zarządem Dróg w Rzeszowie?

- Tak. Obiecano nam, że inwestycje w mieście będą robione pod politykę rowerową. Teraz jej nie ma. Chcielibyśmy, by wreszcie w Rzeszowie stworzono tzw. standardy rowerowe, czyli swoistą umowę pomiędzy miastem a mieszkańcami. Byłby to zbiór wszystkich przepisów, projektowania dróg na podstawie dobrych rozwiązań. Dziś nie do końca pilnuje się tego, co zrobi projektant. U nas ścieżki rowerowe robione są przy okazji, na zasadzie: "A zbudujmy jeszcze ścieżkę". Nie traktuje się roweru jako środka transportu. Miasto traktuje rower jako sport. A roweru używa się na co dzień, jeździ się nim do pracy, szkoły. Nie wszyscy urzędnicy to rozumieją. Ale ważne jest, że zaczyna się zmieniać na plus traktowanie rowerzystów. Nie byli i nie są lekceważeni. W Warszawie jeden z urzędników powiedział, że Warszawa to nie wieś, by rowerami po niej jeździć. U nas, na szczęście, takie hasła nie padają.

Chcecie też, by ratusz utworzył stanowisko oficera rowerowego, tak jak np. w Gdańsku.

- Tak. Taka osoba mogłaby wpływać na urzędników, pilnować cały czas, dzień w dzień, jak są przebudowywane i remontowane drogi. Pilnowałaby polityki rowerowej. Rozmawialiśmy już w tej sprawie z radnymi, bo decyzja o powołaniu oficera rowerowego należy do nich i prezydenta.

* "Przerzuć się na rower. Rzeszów wolny od korków" to akcja "Gazety" promująca rower. Sprawdzimy, czy rzeszowscy urzędnicy usunęli bariery architektoniczne na ścieżkach rowerowych, do czego zobowiązali się jesienią zeszłego roku. Rowerzyści nadal narzekają na wysokie krawężniki, kiepskie i wąskie nawierzchnie, złe oznakowania

Chcemy również przywrócić pieszym chodniki. 1,5 m chodnika po zaparkowaniu pojazdu powinno zostać dla przechodnia. Czy tak jest faktycznie i czy ktoś tego pilnuje?

Czekamy na wasze listy, jakie rozwiązania uporządkują ruch pojazdów w centrum Rzeszowa. Możecie pisać: listy@rzeszow.agora.pl i dyskutować na forum rzeszow.gazeta.pl.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10097993,Oficer_rowerowy_moglby_wplywac_na_urzednikow.html
Dodano: 11-08-2011 12:00
Odsłon: 170

Skomentuj: