Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »

Jerzy Synowiec: Kto ekstraligę ma w głębokim poważaniu

Jerzy Synowiec: Kto ekstraligę ma w głębokim poważaniu

To wcale nie cykl Grand Prix, czy też zawody drużynowe są kołem zamachowym światowego żużla. Moim zdaniem największą wartością tej dyscypliny są rozgrywki ligowe, w szczególności zaś polska ekstraliga.
Owszem, kilka tysięcy kibiców potrafi przyjść na ligę szwedzką, kilkuset kibiców ogląda zawody w Anglii, a i w Rosji stadiony potrafią pękać w szwach (jestem pod wrażeniem obiektu i frekwencji w Togliatti). Tyle tylko, że tam w lidze jeździ ledwo pięć klubów, w tym jeden tylko turystycznie, a poza tym w rosyjskich rozgrywkach nie mogą startować obcokrajowcy. O innych ligach nie ma co wspominać, bo w Danii czy Czechach na mecze przychodzi tylu widzów, co w Polsce na hokej na trawie lub tenis stołowy. A więc polska liga, ze swoimi wspaniałymi, profesjonalnymi stadionami, najlepszymi kibicami na świecie, świetną frekwencją, zainteresowaniem mediów i dużymi pieniędzmi jest na świecie czymś wyjątkowym, prawdziwym sercem żużla i obojętne jak duży jest ten nasz żużlowy świat. Jednocześnie, moim zdaniem, żużel jest marką całego polskiego sportu, o podobnym znaczeniu co Małysz i Kubica oraz siostry Radwańskie razem wzięci. Powinniśmy więc ligę szanować, pielęgnować i dbać o nią jak o najbardziej kochane dziecko.

Ostatnia niedziela - po raz kolejny zresztą - utwierdziła mnie w przekonaniu, że dla wielu liga znaczy mniej niż mało. Sami żużlowcy, pospołu z działaczami, ze szczególną rolą sędziów, mają wizerunek i znaczenie ekstraligi w głębokim poważaniu, lekceważąc tych, dla których i dzięki którym liga istnieje - kibiców. Ta gorzka refleksja naszła mnie w Lesznie, gdzie po dwugodzinnym oczekiwaniu na rozpoczęcie pierwszej rundy play-off pomiędzy Stal Gorzów i Unią, usłyszałem ze stadionowych głośników, że mogę już wracać do domu, bo mecz się jednak nie odbędzie, a nowy termin spotkania zostanie ustalony kiedyś, bo zespoły nie doszły w tej materii do porozumienia. Zmarnowałem więc całą niedzielę i miast pokazać swojej córce jak wygląda żużel w legendarnym Lesznie, pokazałem jej niemoc i bałagan panujący w ukochanym przez nas sporcie. Siedząc przez dwie godziny w towarzystwie starego druha, byłego prezesa Unii Rufina Sokołowskiego, nie usłyszałem choćby jednej informacji, o której zawody mogą się zacząć i czy jest szansa, aby w ogóle się odbyły. Jedynym komunikatem było odwołanie zawodów. W międzyczasie na torze można było oglądać spacerujących sobie w cywilnych ubraniach zawodników, trenerów, działaczy różnego szczebla, z prezesami włącznie oraz pana sędziego, otoczonego większą gromadką różnych oficjeli. Zwłaszcza widok wyluzowanych zawodników wskazywał wyraźnie na brak po ich stronie chęci do jazdy, bo wiadomo - tor jest niewłaściwie przygotowany, a zatem niebezpieczny, a o zdrowie trzeba dbać w pierwszym rzędzie. Co do sędziego to można było też z góry założyć, że trudno mu będzie podjąć decyzję o przydatności toru do jazdy, bo co powiedzą kwalifikator i centrala, gdyby nie daj boże coś się stało. Tak więc strach o ocenę własnej osoby paraliżuje decyzyjność i nakazuje zachowawczość. Kibic na stadionie i przed telewizorem stał się mało ważnym elementem, co znaczy, że ogon zaczął machać psem.

Tor był do jazdy, a zawody powinny się odbyć. W przeszłości nie dziesiątki, ale setki razy jeżdżono w gorszych warunkach, a wypadki owszem były zawsze, tyle tylko, że większość z nich zdarzała się przy idealnych warunkach. Nie dziwią słowa prezesa Unii Józefa Dworakowskiego po odwołaniu zawodów. Każdy taki mecz utwierdza go w przekonaniu, że z żużla trzeba się wycofać. Co więc w tym temacie należy zrobić, aby do przekładania spotkań dochodziło sporadycznie, a nie na tak masową skalę jak obecnie? Ano uznać, że tylko padający ulewny, długotrwały deszcz może skutkować odwołaniem rywalizacji, a gospodarzom nakazać zawczasu przygotować się do złej pogody, no i wreszcie z góry wyznaczać - przynajmniej na play-off - rezerwowe terminy. Liga powinna być ważniejsza niż jakiekolwiek inne zawody i niezależna od pogody. Inaczej opuszczą ją i kibice i telewizja. I będzie jak w Czechach.

Jerzy Synowiec - znany gorzowski adwokat, niegdyś prezes Stali, obecnie radny


Źródło:
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10099400,Jerzy_Synowiec__Kto_ekstralige_ma_w_glebokim_powazaniu.html
Dodano: 11-08-2011 13:00
Odsłon: 279

Skomentuj: