Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Katowice »

Armagedon na torach. Nie będzie komunikacji zastępczej podczas strajku kolejarzy

Armagedon na torach. Nie będzie komunikacji zastępczej podczas strajku kolejarzy

Podczas planowanego na 17 sierpnia strajku na tory nie wyjedzie ponad 500 pociągów! Tymczasem Śląski Zakład Przewozów Regionalnych nie jest w stanie uruchomić komunikacji zastępczej
Przedsmak tego, co będzie działo się na kolei za sześć dni, mieliśmy już 5 lipca, gdy pociągi należące do Przewozów Regionalnych stanęły na dwie godziny. Na dworcu w Katowicach zdenerwowani pasażerowie biegali od peronu do peronu, szturmowali punkty informacyjne i ustawiali się w kolejkach przed kasami, by żądać zwrotu pieniędzy za bilet. W naszym regionie na trasy nie wyjechały wtedy 72 pociągi, a ponad setka była opóźniona. Teraz będzie znacznie gorzej, bo kolejarze chcą strajkować przez 24 godziny, a na tory zarówno na Śląsku, jak i w Zagłębiu nie wyjedzie ponad 500 pociągów! "To będzie Armagedon" - piszą pasażerowie na forach kolejowych.

Dlatego Adam Matusiewicz, marszałek województwa, zażądał do Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach, by na czas strajku uruchomił komunikację zastępczą. Powołał się na zawartą w 2008 roku pięcioletnią umowę dotyczącą finansowania transportu kolejowego w regionie. Wynika z niej, że w czasie strajku to na przewoźniku spoczywa obowiązek zapewnienia komunikacji zastępczej, np. specjalnych autobusów dla pasażerów. - Jeżeli nie na wszystkich, to przynajmniej na najważniejszych liniach powinna pojawić się jakaś alternatywa dla pociągów. Ludzie muszą jakoś dojechać do pracy i z niej wrócić - mówi Matusiewicz i grozi, że jeżeli spółka nie wywiąże się z tego obowiązku, urząd marszałkowski obetnie tegoroczne dofinansowanie dla Przewozów Regionalnych. Firma może stracić przez to 500 tys. zł.

Przedstawiciele Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych rozkładają jednak ręce i mówią, że pasażerowie nie mają co liczyć na zastępcze pociągi albo autobusy. - Nie mamy możliwości uruchomienia komunikacji zastępczej, bo nie mamy ani ludzi, ani potrzebnego do tego sprzętu - mówi Magdalena Tosza, rzeczniczka Przewozów Regionalnych w Katowicach. Pociesza, że w dniu strajku bilety Przewozów będą honorowane w PKP Intercity albo będzie można zwrócić je w kasach biletowych.

- Dobrze, że marszałek chociaż próbuje wyrwać od Przewozów Regionalnych jakieś odszkodowanie, choć wygląda to na walkę z wiatrakami - mówi Krzysztof Kuś ze specjalistycznego magazynu "Rynek Kolejowy".

Strajk generalny organizują związkowcy, którzy grożą, że jeżeli ich postulaty nie zostaną spełnione, to protest zaplanowany na 17 sierpnia zostanie powtórzony tydzień później i będzie powtarzany aż do skutku. Ma objąć przede wszystkim pociągi należące do Przewozów Regionalnych, ale niewykluczone, że przyłączą się do niego również inne spółki PKP. Związkowcy domagają się 280 zł podwyżki dla wszystkich pracowników PR wypłaconej od czerwca. Zarząd spółki tłumaczy, że firmy nie stać na taki wydatek i proponuje 120 zł od sierpnia. - W spółce od trzech lat nie było podwyżek, a pracownicy PR zarabiają o wiele mniej niż ich koledzy zatrudnieni u innych przewoźników. Propozycja zarządu jest absolutnie nie do przyjęcia - mówi Henryk Grymel, szef kolejarskiej "Solidarności".

Związkowcy mają też pretensje do marszałków, że dopuszczają do tworzenia konkurencji na torach. Jako przykład podają Koleje Śląskie, które powstały w naszym regionie. - Mają przejąć jedynie najbardziej zyskowne linie. W Przewozach Regionalnych zostaną tylko nierentowne połączenia, co w bardzo krótkim czasie doprowadzi do ich kompletnej ruiny. Naszym zdaniem takie postępowanie marszałka jest świadomym działaniem na szkodę spółki - podkreśla Grymel.

Żeby ludziom nie było lepiej - komentuje Tomasz Głogowski

Choć brzmi to kuriozalnie, Śląski Zakład Przewozów Regionalnych w Katowicach nieraz już wynajmował autobusy, by przewozić nimi pasażerów pociągów. Chociażby pomiędzy Katowicami a Oświęcimiem, gdzie ludzi było tak mało, że bardziej opłacało się wynająć autobusy PKS, niż utrzymywać nierentowną linię. Tak samo było, gdy remontowano tory pomiędzy Rybnikiem a Katowicami. Autobusy dowoziły pasażerów do Mikołowa i dopiero tam przesiadali się do pociągów. 17 sierpnia, gdy w połowie wakacji będziemy mieli na kolei prawdziwy horror, komunikacji zastępczej jednak nie będzie. Śląski Zakład Przewozów Regionalnych przekonuje, że nie ma takiej możliwości. Prawda jest jednak inna. Szefostwo zakładu nie chce narażać się wszechwładnym na kolei związkom zawodowym. Komunikacja zastępcza ułatwiłaby nieco pasażerom życie i zmniejszyła uciążliwości związane ze strajkiem. A przecież nie po to związkowcy strajkują, by ludziom było dobrze.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10098943,Armagedon_na_torach__Nie_bedzie_komunikacji_zastepczej.html
Dodano: 11-08-2011 13:00
Odsłon: 253

Skomentuj: