Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Lublin »

Zrobić dobry biznes na hodowli świerszczy. Niemożliwe?

Zrobić dobry biznes na hodowli świerszczy. Niemożliwe?

Katarzyna Lipska na rozmowę kwalifikacyjną przyniosła pudełko świerszczy. - Wyglądają smakowicie - uznała komisja i dała pani Katarzynie pieniądze na hodowlę robaków
Świerszcze to przysmak jaszczurek, ale nikt ich w Polsce nie hoduje na przemysłową skalę. Miłośnicy gadów na własna rękę zakładają więc minifarmy owadów, a na forach internetowych dzielą się hodowlanymi doświadczeniami. Do świerszczy zalecają pojemniki z plastiku albo szkła, wytłoczki z jajek i siatkę, żeby towarzystwo nie pouciekało.

Katarzyna Lipska sama hoduje na sprzedaż gekony lamparcie i agamy brodate, więc świerszczy do ich wykarmienia trzeba dużo. - Mąż jeździ po robaki do Czech - mówi pani Katarzyna i dodaje: - Mam budynek gospodarczy, pomyślałam, że spróbuję sama wyhodować owady. A skoro tak, to może by je także sprzedawać innym?

Tak narodził się pomysł na firmę. Zdaniem Katarzyny Lipskiej rynek na robaki jest, bo fanów jaszczurek przybywa, terrarystyka się rozwija, a odbiorcami mogą też być sklepy i ogrody zoologiczne. Postawiła na świerszcze i szarańczę oraz drewnojady i mączniki. Ze swoim pomysłem poszła do Fundacji UMCS, która wspiera przedsiębiorcze kobiety, i dostała 40 tys. unijnej dotacji na rozkręcenie biznesu.

Hodowla zakładana przez Katarzynę Lipską to 200. firma, która powstała dzięki programowi Inicjatywa jest Kobietą, prowadzonemu od pięciu lat przez Fundację UMCS. Projekt miał cztery edycje, właśnie trwa ostatnia. W sumie zgłosiło się prawie 2,5 tysiąca kobiet, ale szansę dostały te, których pomysły na firmę były najbardziej realistyczne i dawały szanse, że biznes się uda. Kandydatki, które przeszły przez to sito, uczyły się w czasie organizowanych przez Fundację szkoleń, jak prowadzić własny biznes. Na końcu przygotowywały biznesplany. I tu też był konkurs, bo tylko najlepszym przyznawano dotację na założenie firmy. Udało się dzięki temu uruchomić 200 firm, a łączna wartość dotacji na nie przekroczyła cztery miliony złotych. Pieniądze pochodziły z unijnego programu Kapitał Ludzki.

Jedną z pierwszych założonych dzięki Fundacji firm był klub dla dzieci Kangurek w Lublinie. Właśnie świętował pięciolecie.

- Kiedy tylko pojawiły się pieniądze unijne na własne firmy, ludzie podeszli do tego nieufnie: jak to? Dają coś za darmo. Trudno było grupę zebrać. Teraz nastawienie się zmieniło, a fundusze z Unii dały tysiącom ludzi impuls, żeby zacząć myśleć o założeniu biznesu - mówi dr Mirosław Łoboda, prezes Fundacji UMCS.

Od początku w Fundacji założono, że pieniądze będą tylko dla kobiet. Trochę podpowiedziały to panie z Biura Karier UMCS: zwróciły uwagę, że gdy kobiety muszą konkurować z mężczyznami, stają się mniej pewne siebie.

Kandydatki przychodziły z różnymi pomysłami. Dużo z nich chciało się zajmować decoupage'm, zapewne nauczonym na jakimś kursie dla bezrobotnych. (Decoupage to technika ozdabiania przedmiotów). Szybko jednak w Fundacji przekonywały się, że decoupage może być pięknym hobby, ale żyć się z tego nie da. Podobnie wiele pań marzyło o firmach organizujących wesela, choć konkurencja jest w tym biznesie duża i trudno wejść na rynek.

Większość jednak stawiała na swoje pasje: Anna Rakowska studiowała politologię, tańczyła w Mazowszu, ale kochała żeglowanie i dziś prowadzi w Lublinie Szkołę Żeglarstwa Regatowego. Albo Agnieszka Ściborek, z wykształcenia pedagog, postawiła na wydawnictwo, bo lubi książki, i uznała, że taka praca da jej najwięcej radości. Jej Agencja Wydawnicza Cogiteo świetnie się rozwija.

Czy da się scharakteryzować, jaka jest lublinianka, która porywa się na własną firmę? - To trudne, bo to są kobiety w różnym wieku, i młode, i bardzo dojrzałe. Mają różne drogi życiowe, ale chyba łączy je to, że są odważne. Niektóre nawet zrezygnowały z pracy, żeby prowadzić własną działalność. To kobiety z pasją i wiarą, że się uda, że to ma sens - mówi Agnieszka Flaga z Fundacji UMCS i dodaje, że często założenie firmy to był dla tych kobiet pierwszy krok do zmian także w sobie i wokół siebie. Największa metamorfoza? Dojrzała kobieta wymarzyła sobie, że otworzy w swojej wsi gabinet kosmetyczny. Nikt w nią nie wierzył, nawet mąż. Ale ona dopięła swego, dziś ma dobrze prosperujący gabinet, mało tego - zaczęła studia. - Teraz nawet inaczej wygląda i inaczej się zachowuje. Uwierzyła w siebie - mówi Agnieszka Flaga.

Wszystkie firmy, które powstały przy pomocy Fundacji UMCS, przetrwały co najmniej rok. Czy wszystkie nadal działają? Większość tak, ale na pewno zdarzają się takie, które zawiesiły działalność lub zniknęły. - W Polsce młoda firma przez dwa lata płaci niższe składki ZUS, trochę ponad 200 zł. A później nagle składka skacze do ponad 800 zł i to dla niektórych jest już nie do udźwignięcia - tłumaczy dr Mirosław Łoboda.

Z raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że tylko co trzecia firma w Polsce jest zakładana przez kobietę. Niestety, panie mają też większe problemy ze zdobyciem pieniędzy na własny biznes: 80 proc. z nich wykłada na to własne oszczędności (wśród mężczyzn 65 proc.). Kobiece przedsiębiorstwa rozwijają się też wolniej, są mniejsze i krócej działają na rynku - bo częściej niż "męskie firmy" padają przed ukończeniem pierwszego roku.


Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,88296,10096448,Zrobic_dobry_biznes_na_hodowli_swierszczy__Niemozliwe_.html
Dodano: 12-08-2011 14:00
Odsłon: 405

Skomentuj: