Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Łódź »

Widzew znowu rozczarował. Tylko remis z Podbeskidziem

Widzew znowu rozczarował. Tylko remis z Podbeskidziem

Drużyna prowadzona przez Radosława Mroczkowskiego mogła dołączyć do czołówki ekstraklasy, ale nie potrafiła pokonać beniaminka ligi
"Jeśli nie wygrać z Podbeskidziem, to z kim? - takie pytanie przed niedzielnym meczem na pewno stawiali sobie piłkarze i kibice drużyny z al. Piłsudskiego. Po rozegranych dwóch kolejkach beniaminek z Bielska powinien wydawać się jednym z najłatwiejszych rywali w ekstraklasie. Tym bardziej że tydzień temu dostał ostre lanie w Bełchatowie, gdzie został rozgromiony aż 0:6. Trener widzewiaków Radosław Mroczkowski przestrzegał jednak wszystkich przed zbytnim optymizmem i zapewniał, że spacerku nie będzie.

Widzew rozpoczął spotkanie bardzo nerwowo i zbyt bojaźliwie. Przez pierwsze kilkanaście minut łodzianie sprawiali wrażenie, jakby prosili się o stratę gola. Już w 2. min źle zachował się Jarosław Bieniuk, a Robert Demjan był bliski pokonania Macieja Mielcarza. Na szczęścia Słowak strzelił za wysoko. Łodzianie popełniali jednak fatalne - często niewymuszone - błędy w defensywie. I gdyby nie twarde i pewne interwencje Ugo Ukaha, to do przerwy goście przegrywaliby zapewne dwoma bramkami. Dla 27-letniego obrońcy był to pierwszy po długiej przerwie występ w podstawowym składzie. I był mocnym punktem drużyny.

Oprócz niego w pierwszej jedenastce pojawił się Princewill Okachi. W pierwszej połowie starał się , ale poza jednym strzałem zablokowanym i jednym niecelnym, obrońcy Podbeskidzia nie pozwolili mu na więcej. Szkoda tylko, że inni widzewiacy nie wykazywali takiej ochoty do gry jak Nigeryjczyk. Najwięcej zastrzeżeń można było mieć do Krzysztofa Ostrowskiego, który... tylko przetruchtał swój kolejny mecz w karierze. Nic dziwnego, że na drugą połowę nie wyszedł już na boisko. Podobno było mu za gorąco...

Więcej można było też oczekiwać od Jurijsa Żigajevsa, który czasami sprawiał wrażenie wystraszonego. Zazwyczaj oddawał piłkę do najbliższego partnera, a kiedy decydował się na drybling albo dośrodkowanie, to najczęściej kończyło się to stratą.

Podbeskidzie też nie zachwycało, ale było niezwykle groźne przy stałych fragmentach gry i kontrach.

Druga połowa była zdecydowanie bardziej ciekawsza. Mroczkowski postawił na Nikę Dzalamidze i Przemysława Oziębałę. Ten pierwszy udowodnił, że właśnie od niego szkoleniowiec Widzewa za każdym razem powinien zacząć wystawianie składu. Gruzin rozruszał ofensywę łodzian i często był nie do zatrzymania dla obrońców Podbeskidzia. Niestety, do wysokiego poziomu 19-latka nie potrafili się dostosować jego partnerzy, którzy albo nie zdążali do jego podań, albo z kilkudziesięciu centymetrów nie potrafili skierować piłki do siatki. Właśnie taką wymarzoną okazję zmarnował Oziębała, który po podaniu Dzalamidze, z odległości może metra fatalnie spudłował. Wcześniej nie wykorzystał podobnie dobrej okazji. Z prawej strony Adrian Budka dośrodkował wprost na jego głowę, ale Oziębała uderzył piłkę nad poprzeczką.

Kilka okazji do zdobycia zwycięskiej bramki mieli też gospodarze, ale wtedy znakomitymi interwencjami popisywał się Maciej Mielcarz. Bramkarz drużyny z al. Piłsudskiego w końcu nie popełnił żadnego błędu, a obrońcy w końcu mogli się poczuć bardziej pewni.

Widzewiacy zanotowali trzeci z rzędu remis w tym sezonie. O zwycięstwo w następnej kolejce będzie bardzo trudno, bo w sobotę do Łodzi przyjeżdża Polonia Warszawa.

Podbeskidzie Bielsko Biała - Widzew 0:0

Podbeskidzie: Bąk - Cienciała, Sourek, Konieczny, Król - Sokołowski, Koman (46. Malinowski), Rogalski (46. Kołodziej), Łatka Ż (73. Nather- Demjan, Sikora

Widzew: Mielcarz - Budka, Bieniuk, Ukah, Broź - Żigajevs, Pinheiro, Panka, Ostrowski (46. Dzalamidze) - Grzelczak (56. Oziębała), Okachi (84. Riski)

Sędziował: Radosław Trochimiuk

Widzów: 4 tys.


Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35137,10114641,Widzew_znowu_rozczarowal__Tylko_remis_z_Podbeskidziem.html
Dodano: 15-08-2011 14:00
Odsłon: 204

Skomentuj: