Wiadomości » Kraków »
Zaczęła śpiewać, by zatrzymać chorobę
Zaczęła śpiewać, by zatrzymać chorobę
Chora na mukowiscydozę Aneta nie spodziewała się, że występ podczas Festiwalu Zaczarowanej Piosenki całkowicie odmieni jej życie. Zaproszenie goni zaproszenie. A jeszcze niedawno jedyną jej widownią były mama i młodsza siostra.W pustej sali przy fortepianie siedzi Anna Ozner, instruktorka lekcji śpiewu. Przed nią stoi 18-letnia dziewczyna z długimi czarnymi włosami, iskrzącymi się oczami i promiennym uśmiechem. Gdy zaczyna śpiewać, po skórze przechodzą dreszcze.
To Aneta Rudkowska. Jej historię opisywaliśmy w "Gazecie" w czerwcu. Wtedy miała po raz pierwszy w życiu wystąpić przed większą publicznością. Szykowała się do finału Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, którego celem jest promocja uzdolnionych wokalnie osób niepełnosprawnych.
Zaśpiewała wtedy "Dłoń" Natalii Kukulskiej. - I ta "niewidzialna dłoń" prowadzi mnie i strzeże od początku mojej przygody z zaczarowaną piosenką. To chyba Anioł Stróż, który postawił mi na drodze tylu niesamowitych przyjaciół z Fundacji "Mimo wszystko" Anny Dymnej, dzięki którym odmieniło się moje życie - mówi Aneta.
Jeszcze kilka lat temu nawet nie marzyła o występach przed widownią. Jej publicznością była mama i młodsza o cztery lata siostra Julita. - Choć cieszą się, kiedy śpiewam, czasami chyba mają już dość. Wtedy zamykam się w pokoju i ćwiczę dalej - śmieje się Aneta. Dziewczyna od urodzenia cierpi na mukowiscydozę - chorobę genetyczną, która powoduje zaburzenia we wszystkich narządach wydzielających śluz. Najgorsza jest dla płuc, które stopniowo zatykają się gęstą wydzieliną, co powoduje, że chory się dusi. Rozwiązaniem jest przeszczep płuc. Jednak Anecie pomaga w walce z chorobą jej pasja. - Śpiewanie jest moim ratunkiem. Niektórzy chorzy w moim wieku już potrzebują przeszczepu. Ja mam wciąż taką pojemność płuc jak zdrowy człowiek - cieszy się dziewczyna.
Kiedy pierwszy raz wzięła do ręki mikrofon, nie wiedziała jeszcze, że pasja będzie też ważną terapią w walce z chorobą. Jej talent zauważył nauczyciel muzyki w podstawówce i zachęcił do udziału w kółku wokalnym.
Łatwo jej nie było. - Najgorsze są poranne ataki kaszlu. Zwykle przechodzą jednak po godzinie i mogę dalej trenować. W zeszłym roku choroba zaatakowała mocniej. Zaczęło się od zwykłej grypy, potem doszła gorączka, której nie udało się zwalczyć przez kilka miesięcy. Nie wstawałam z łóżka, a z tamtego czasu prawie nic nie pamiętam - wyznaje Aneta. Po wyjściu z choroby powrót do śpiewania nie był prosty. Zmniejszyła się pojemność płuc, obniżyła skala głosu. Jednak Aneta się nie poddała.
Po występie na krakowskim Rynku w finale Zaczarowanej Piosenki życie Anety zmieniło się diametralnie. Zwrócił wtedy na nią uwagę Andrzej Brandstatter z Fundacji "Pro Artis" i zaprosił ją na dwa tygodnie do Zakopanego na Wierchowe Spotkania. - Cały czas coś się dzieje. Mam poczucie, że los się do mnie uśmiechnął i pomimo przeciwności życie przewróciło mi się do góry nogami. Dostaję zaproszenia na imprezy okolicznościowe, mam możliwość uczestniczenia w warsztatach muzycznych, a ostatnio dowiedziałam się, że będę reprezentować Polskę podczas Międzynarodowego Festiwalu Twórczości Osób Niepełnosprawnych "Pomorie 2011" w Bułgarii - opowiada rozpromieniona Aneta Rudkowska w przerwie między lekcjami z emisji głosu. - Wstaję rano i chce mi się żyć!
Aneta mieszka w Ziębicach pod Wrocławiem. Na początku sierpnia przyjechała na warsztaty organizowane przez fundację do Domu Gościnnego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Przegorzałach.
Już dzisiaj o godz. 18 będzie można usłyszeć Anetę w Radiu Kraków. Wystąpią także pozostali finaliści 7. edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Po koncercie wydana zostanie płyta.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,89111,10110952,Zaczela_spiewac__by_zatrzymac_chorobe.htmlDodano: 16-08-2011 13:00Odsłon: 220
Dodano: 16-08-2011 13:00
Odsłon: 220