Wiadomości » Rzeszów »
Kolarze jechali do Polańczyka, turyści stali w korku
Kolarze jechali do Polańczyka, turyści stali w korku
Długi weekend, więc jedziemy do Polańczyka. Takiej decyzji pożałowało wielu, którzy postanowili wykorzystać rzadkie w tym roku słoneczne dni na wizytę w Bieszczadach. Przed Polańczykiem trzy upalne godziny spędzili w autach, bo droga była zamkniętaWszystko przez to, że w tym czasie odbywał się tu Wyścig Kolarski Szlakiem Uzdrowisk Karpackich i akurat w niedzielne popołudnie przyjeżdżał do Polańczyka.
- To był koszmar. Jechałam do Polańczyka od strony Berezki. O 13.30 dojechałam do korka. Tam stało już mnóstwo samochodów. Ludzie w przegrzanych samochodach, płaczące dzieci, przegrzane psy. To wszystko trwało trzy godziny. O 16.30 zaczęliśmy powoli ruszać. Dojechałam na miejsce i już mi się odechciało wypoczynku i Bieszczadów - opowiada jedna z czytelniczek.
- Pytałam policjantów, którzy wstrzymali ruch, o co tu chodzi. Byli bezradni i sami prosili, by dzwonić do mediów, bo mieli już dość ludzkich pretensji i wyzwisk - dodaje czytelniczka.
- Po co w ogóle organizować takie imprezy? Na trasie nie było ani jednego kibica. Poza tymi, którzy cierpieli w korkach, ale oni nie pałali sympatią do kolarzy - mówi pani Anna, inna czytelniczka. Dodaje, że mieszka na Podkarpaciu i jest z niego dumna, ale w kolejce samochodów spotkała np. turystów z Warszawy czy Poznania, którzy kpili sobie. - Pocieszali, ironizując: "Nie martwcie się, Podkarpacie to przecież i biednie, i głupio". Było mi wstyd, a na koniec dyrektor wyścigu powiedział, że na zakopiance ludzie stoją po sześć godzin i nic się nie dzieje. To skandal i arogancja - mówi pani Anna.
- Trzeba krzewić sport, ale trzeba mieć wyobraźnię, a tej organizatorom wyścigu na pewno zabrakło - komentuje inny czytelnik.
Wójt gminy Solina Zbigniew Sawiński: - Wiemy, że ten wyścig paraliżuje ruch. Dostaliśmy mnóstwo telefonów od oburzonych turystów. Już wysłaliśmy sygnał do organizatorów, by termin został zmieniony na koniec lipca lub koniec sierpnia. W październiku mamy się spotkać i rozmawiać. Na razie tłumaczą, że termin narzuca im Międzynarodowa Federacja Kolarska. Wójt zaznacza jednak, że nie chciałby całkowicie rezygnować z wyścigu, bo to jest promocja gminy.
Wyścig Kolarski Szlakiem Uzdrowisk Podkarpackich jest organizowany co roku od dwunastu lat. W tym roku koordynował go burmistrz Rymanowa Wojciech Farbaniec.
- Nie wiem, o co to zamieszanie. Przecież wyścig przebiegał drogą wojewódzką, nie krajową. Ja od lat sprawuję pieczę nad tym wyścigiem i zapewniam, że wybraliśmy taką trasę, by zminimalizować ograniczenia dla turystów. Inna sprawa, że w tych dniach na Bieszczady był najazd turystów. Przed Rymanowem i Iwoniczem też były korki - mówi Farbaniec.
Zaznacza, że terminu wyścigu nie da się zmienić, bo jest wpisany w międzynarodowy kalendarz imprez kolarskich. Według niego to duża impreza międzynarodowa. - Było 139 uczestników z wielu krajów Europy - od Serbii, Chorwacji, przez Czechy, Słowację, Niemcy, Białoruś, Ukrainę, aż po Łotwę i Estonię - dodaje Farbaniec.
Denerwuje go stanowisko wójta Soliny. - Jak się nie podoba, to w przyszłym roku pojedziemy na Słowację i będzie szkoda, bo to przecież promocja - ostrzega.
- To raczej antypromocja. Wyścig byłby być może promocją, gdyby był poprowadzony rzeczywiście tak, by nie utrudniać życia i wcześniej był rozreklamowany. A tymczasem goście spoza regionu, którzy wystali się w korku, na pewno się dwa razy zastanowią, zanim wybiorą się do Polańczyka po raz drugi - komentuje pani Anna.
Policjanci nie chcą komentować zasadności organizowania wyścigu w tak niefortunnym terminie. A zabezpieczyć go musieli. - Bo organizator przedstawił wszystkie niezbędne zezwolenia. Sam wyścig nie trwał tak długo, ale trzeba było zamknąć drogę na czas przygotowania trasy, samego wyścigu i usunięcie wszystkich przeszkód. Korek, który zrobił się na tej trasie w pół godziny, trzeba potem rozładowywać nawet przez godzinę - mówi Jacek Pączek, naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Lesku.
Kolarskie ściganie w Bieszczadach organizuje firma Duo Circuli z Warszawy. Jej prezes Paweł Romański także bagatelizuje problem korków. - Taki jest urok wyścigów - mówi. I przyznaje się, że to on jest autorem porównania z zakopianką. - My do Zakopanego jechaliśmy sześć godzin i nikt nie narzekał, a tu jakiś problem. Ale zapewniam, że w naszych działaniach nie ma żadnej złośliwości. Takie są po prostu realia - mówi Pączek.
Nie przekonuje go argument, że wyścig zablokował wjazd do Polańczyka setkom turystów. - Jak się chce mieć imprezy sportowe, to trzeba ponieść koszty. Tak jest na całym świecie. Wyścigi kolarskie oznaczają określone konsekwencje i trzeba się z nimi liczyć - mówi Pączek. Według niego wyścig był poprzedzony szeroką akcja reklamową w mediach.
- Czytam gazety, słucham radia i oglądam telewizję i nigdzie nie spotkałam informacji o wyścigu. A co do promocyjnego znaczenia tej imprezy - też mam spore wątpliwości i myślę, że organizatorzy, a szczególnie władze gminy w Solinie, powinni dobrze przemyśleć tę kwestię - kończy pani Anna.
Prezes Duo Circuli jest zdziwiony stanowiskiem wójta Soliny i już dziś zapowiada, że w przyszłym roku wyścig nie pojedzie przez Polańczyk. Zapewnia, że już trwają rozmowy ze Słowakami.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10124194,Kolarze_jechali_do_Polanczyka__turysci_stali_w_korku.htmlDodano: 17-08-2011 12:00Odsłon: 136
Dodano: 17-08-2011 12:00
Odsłon: 136