Wiadomości » Kraków »
Zwolnieni z Tesco za zjadanie bułek. A gdzie dowody?
Zwolnieni z Tesco za zjadanie bułek. A gdzie dowody?
Co zjedli, jak dużo i na jakie koszty narazili pracodawcę? Nie wiedzą. 14 pracowników krakowskiego Tesco straciło pracę, bo szefowie zarzucili im niedozwoloną konsumpcję wypieków. Zwolnieni twierdzą, że są niewinni, i zapowiadają walkę w sądzie.Nie wiedzą, kiedy pojawiła się kamera w sklepowej chłodni. - Jeszcze zimą na pewno jej nie było. Musieli ją zamontować w Boże Ciało - to jedyny dzień, kiedy w sklepie nie było pracowników. Zauważylibyśmy przecież montaż kamery, a tak nie wiedzieliśmy o jej istnieniu do samego końca - mówi pani Zuzanna, jedna z 14 zwolnionych pracowników Tesco przy ul. Kapelanka.
Niezauważona przez nikogo kamera miała być okiem pracodawcy na to, co na zapleczu robią pracownicy. I dać kierownictwu sklepu odpowiedź, dlaczego znikają bułki, drożdżówki i ciastka. - Prowadzona regularnie inwentaryzacja wykazała bowiem niepokojący ubytek towaru. Wtedy zdecydowaliśmy się na dokładne sprawdzenie przyczyn, w tym zamontowanie dodatkowej kamery - wyjaśnia Michał Sikora, rzecznik sieci Tesco.
Wszystko wyjaśniło się w poniedziałek 25 lipca. - Było tuż po 12.30. Kończyłam właśnie dniówkę, kiedy zadzwonił do mnie kierownik sklepu. Poprosił, żebym się do niego zgłosiła, a tam czekali na mnie już kierownik działu i kierownik personalny. To była szybka rozmowa, nie trwała dłużej niż trzy minuty. Po 11 latach pracy dowiedziałam się, że jestem złodziejką. Zaniemówiłam - wyznaje pani Zuzanna.
Chwilę później kierownik sklepu był już przy ladzie, za którą klientów obsługiwała pani Elżbieta. - Usłyszałam tylko, jak prosi koleżankę, żeby mnie na chwilę zastąpiła. A mnie poprosił do swojego biura - mówi pani Elżbieta.
Tam kobieta zobaczyła swoje zdjęcie zrobione jej w chłodni. - Kierownik zapytał mnie, czy to ja jestem na fotografii. Odpowiedziałam, że tak. Potem usłyszałam, że wynoszenie ciastek ze sklepu to kradzież, a ja jestem złodziejką. Chociaż ze zdjęcia nie wynikało, że cokolwiek wynoszę. Widać na nim, jak stoję z rękami wzdłuż ciała. Potem padło jeszcze pytanie o to, co robiłam 2 lipca o godz. 00.56 w chłodni. Wchodzę tam kilka razy dziennie, bo to należy do moich obowiązków. Odpowiedziałam więc, że nie pamiętam. Bez wyjaśnień podsunęli mi do podpisania rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia - relacjonuje pani Elżbieta. - Odmówiłam, bo jestem niewinna. Nic nie ukradłam. Wtedy kierownik postraszył mnie policją, która rzekomo może udowodnić mi kradzież - dodaje.
- To, co jest w sklepie, jest własnością pracodawcy. Zabranie czegokolwiek jest równoznaczne z przywłaszczeniem. A tego dopuściła się grupa byłych pracowników krakowskiego Tesco - wyjaśnia Sikorski.
W takich samych okolicznościach pracę straciło jeszcze 12 osób. Wszyscy mieli podpisaną umowę na czas nieokreślony. Wszyscy pracowali od co najmniej kilku lat w sklepowej piekarni. Żadne z nich nie zobaczyło zapisów taśm z kamery. - Kiedy o to poprosiłem, kierownictwo odmówiło. I powiedzieli, że nagrania możemy zobaczyć wspólnie tylko w sądzie - twierdzi pan Piotr.
- Nie ma obowiązku pokazywania tych dowodów byłym pracownikom. Materiał z monitoringu, jako potencjalny dowód w sprawie, zawsze udostępniamy jedynie uprawnionym organom, jak np. policja czy prokuratura - ucina Sikorski.
Zwolnienia nie poprzedziły żadne upomnienia ani nagany. Wręcz przeciwnie, pracownicy i ich stoisko byli wcześniej nagradzani i doceniani. Twierdzą też, że niejednokrotnie zgłaszali kierownictwu, że klienci podjadają bułki w sklepie i nie płacą za nie. - Usłyszeliśmy, że to czyny o niskiej szkodliwości. Czasami wzywaliśmy policję, ale rzadko - wyznaje pani Zuzanna. - Tymczasem my straciliśmy pracę za coś, czego nie zrobiliśmy.
Podobny scenariusz spotkał pracowników gdyńskiego Tesco. Zamontowana w chłodni kamera wykryła, jak pracownicy podjadają parówkę, dwa plasterki kiełbasy, dwa pierogi z serem i sałatkę warzywną. Oni także zostali zwolnieni dyscyplinarnie na podstawie artykułu 52 Kodeksu pracy.
- Niestety, przypadek grupy zwolnionych z Tesco pracowników nie jest odosobniony. Obecnie znaczna część pracodawców decyduje się na ten niezwykle drastyczny dla pracowników sposób zakończenia współpracy, często w sposób rażący naruszając przepisy prawa pracy. Pracodawcy liczą na to, że pracownicy nie będą odwoływać się do sądu - twierdzi adwokat Marcin Banasik z Kancelarii Banasik i Wspólnicy Sp. k.
Byli pracownicy krakowskiego Tesco już zapowiedzieli walkę w sądzie.
Imiona na prośbę osób wypowiadających się zostały zmienione.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,89111,10131222,Zwolnieni_z_Tesco_za_zjadanie_bulek__A_gdzie_dowody_.htmlDodano: 19-08-2011 13:00Odsłon: 331
Dodano: 19-08-2011 13:00
Odsłon: 331