Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Katowice »

Smakuje nam architektoniczna margaryna

Smakuje nam architektoniczna margaryna

Nowa górnośląska szkoła ochrony i konserwacji zabytków opiera się na przekonaniu, że przed rozjechaniem obiektu spychaczem należy się po nim przejść i wskazać rzekomo najcenniejsze elementy. Potem wystarczy je wymontować i "gdzieś"przewieźć - pisze Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków w Chorzowie
To gdzieś może się nazywać np. "Park Leśny", gdzie trafiły płaskorzeźby z katowickiego Pałacu Ślubów, wybitnego dzieła architektury modernistycznej barbarzyńsko zniszczonego w majestacie prawa celem zorganizowania w tym miejscu parkingu. Wywiezienie kilku elementów kompletnego, spójnego dzieła "gdzieś" ma być swoistym alibi dla sprawców. Taką sugestią, że działali w wyższej, społecznie uzasadnionej potrzebie, mając jednakże na uwadze zabytkowy charakter budynku, który wyburzono. To tak jakby powiedzieć do obrońców zabytków: "Wiecie, rozumiecie, macie troszeczkę racji, tam jest kilka cennych rzeczy i my je uratujemy".

Widok wrzuconej na ciężarówkę płaskorzeźby raczej zasmuca, niż cieszy. Przewieziona do parku będzie już tylko destruktem, wyrwanym z kontekstu fragmentem dzieła. To raczej symbol bezczelności niż troski o zabytki. Czuję się tak, jakby ktoś spalił nuty i kazał mi rozkoszować się jedynym ocalałym taktem dzieła. Jakby kilka pozbawionych sensu tonów mogło zastąpić symfonię.

Mam wrażenie, że ta smutna praktyka stała się częścią naszej rzeczywistości. Oto przed centrami handlowymi Katowic czy Zabrza widzimy pstrokato pomalowane resztki hutniczych młotów czy tonące w pelargoniach koła linowe. Nawet odczytując miniaturowe tabliczki, nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, jak dane urządzenie funkcjonowało i do czego służyło.

W Rudzie Śląskiej poszli prekursorsko jeszcze dalej. Po wyburzonej cegielni pozostały pusty plac i pstrokaty billboard reklamujący wirtualną inwestycję pod nazwą "Stara Piecownia". Zamiast autentycznego zabytku mamy nawiązanie za pomocą nazwy. Nowy, wygenerowany na razie jedynie przez komputer obiekt ma kształt biurowca - klocka. Jeżeli kiedykolwiek powstanie, nie będzie ani "stary", ani tym bardziej nie stanie się jakąś "piecownią". Być może projektanci "Piecowni" szukali inspiracji w sąsiednim Zabrzu, gdzie "odbudowano" młyn, zabytek który wiele lat temu spłonął. Patrząc na to "arcydzieło", wydaje się, że jedynym nawiązaniem do dawnych czasów jest klinkier na elewacji. Niestety, krzywo ułożone cegły zdradzają "nowe czasy", w których zostały użyte. Czy nie lepiej było zbudować współczesne dzieło architektoniczne, bez trącących kiczem odniesień? Zapewne, ale wtedy alibi zawarte w słowie "odbudowa" znika. Zostaje przekonanie, że zniszczono zabytek.

Wiemy już, że po konstrukcji katowickiej hali targowej, zaprojektowanej przez prof. Bryłę w okresie międzywojennym, zostanie kilka przęseł zgrabnie wkomponowanych w strukturę nowej świątyni handlu. A przecież na ostatniej konferencji, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Historyków Sztuki, mogliśmy usłyszeć, jakie to wyjątkowe dzieło i jak wspaniale rozwiązano nie tylko przęsła, lecz również posadowienie na trudnym, górniczym terenie.

Żyjemy w czasach destruktów, erzacu i repliki. Cieszymy się, że jakiś łaskawca ocala dla nas smutne, wyrwane z kontekstu resztki zabytku lub zamierza go w swoisty sposób odbudować. Dewastacja górnośląskiej przestrzeni trwa. Aż dziw, że tak bardzo smakuje nam ta architektoniczna margaryna.


Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10144054,Smakuje_nam_architektoniczna_margaryna.html
Dodano: 20-08-2011 13:00
Odsłon: 132

Skomentuj: