Wiadomości » Łódź »
Estończyk zagra w Widzewie? Czekają na kogoś lepszego
Estończyk zagra w Widzewie? Czekają na kogoś lepszego
Królowie remisów z Widzewa walczącej o mistrzostwo Polonii Warszawa się nie boją i w końcu zamierzają wygrać. - Mamy sposób na rywali - zapewnia Radosław Mroczkowski, trener Widzewa. Początek meczu przy al. Piłsudskiego w sobotę o godz. 15.45Przeciwko Polonii w Widzewie zadebiutować mógłby Andrej Sidorenkow, 27-letni Estończyk, który od wtorku trenuje przy al. Piłsudskiego. To wolny zawodnik i działacze pewnie zdążyliby podpisać z nim kontrakt i zatwierdzić do gry. - Jest po wszystkich badaniach, testach i wiemy o nim i jego formie wszystko - przyznaje trener Radosław Mroczkowski. Ale... Szkoleniowiec Widzewa nie jest reprezentantem Estonii zachwycony, nie o takim zawodniku marzył, ale gdyby nie miał nadziei, że do Łodzi przyjedzie jeszcze inny lewy obrońca, to Sidorenkowa do drużyny by przyjął, bo - jak twierdzi - to solidny i ograny piłkarz. W Widzewie się jednak nie spieszą. - Okienko transferowe otwarte będzie jeszcze przez ponad tydzień. Liczę na to, że jeszcze będziemy mieli w kim wybierać. W przyszłym tygodniu mają się jeszcze u nas pojawić piłkarze, których sprawdzimy - mówi Mroczkowski.
Debiutu Sidorenkowa więc nie będzie. Po lewej stronie obrony nie zagra też jeszcze w sobotę Dudu, bo nie jest jeszcze w pełni na to gotowy. Łukasz Broź, który zastępuje Brazylijczyka, woli co prawda grać gdzie indziej, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzi nigdy, gdziekolwiek by grał, i trenerzy Widzewa mogą spać spokojnie.
Mroczkowski i jego asystenci mają za to w kim wybierać w środku obrony, bo gotowy do gry jest już Sebastian Madera. Piłkarz, który w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu był stoperem nr 1, może jednak przeciwko Polonii jeszcze nie zagrać. - Jeszcze nie podjąłem decyzji - mówił przed piątkowym treningiem Mroczkowski i dodał: - Wiadomo jednak, że piłkarz, który leczył kontuzję, ma dłuższą drogę do pierwszego składu.
Wszystko wskazuje więc na to, że defensywą znów kierować będą Ugo Ukah i Jarosław Bieniuk. Trochę chyba szkoda, bo ludzie Franciszka Smudy mieliby dobre porównanie Tomasza Jodłowca z Polonii z Maderą. - Z Maderą po kontuzji - poprawia Mroczkowski.
Najwięcej kłopotów trener Widzewa ma w drugiej linii na skrzydłach i w ataku. W ostatnim meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała zawiódł Krzysztof Ostrowski, który już w przerwie poprosił o zmianę. Tłumaczył później, że go zatkało, że było dla niego za gorąco. W sobotę ma być trochę chłodniej niż w ostatnią niedzielę w Bielsku, ale to chyba nie ma znaczenia. Ostrowski po prostu na miejsce w pierwszym składzie nie zasłużył, nawet gdyby słupki rtęci wskazywały co najwyżej kilkanaście stopni, a słońce schowało się za chmurami.
Niewykluczone, że po lewej stronie boiska zagra Princewill Okachi, a do pierwszego składu wróci Nika Dzalamidze. Obaj w piłkę grać z pewnością potrafią, obaj są młodzi i nie boją się żadnego rywala. Na pogodę też nie marudzą i można na nich liczyć. Gruzin w Bielsku wszedł na boisko dopiero po przerwie i jakość gry Widzewa od razu się podniosła. Mroczkowski kilka razy wspominał, że posadził Dzalamidze wśród rezerwowych, bo ten w tygodniu grał w meczu swojej reprezentacji. Dał też jednak jasno do zrozumienia, że pozostawienie Gruzina na ławce dobrze piłkarzowi zrobiło. - Mógł spojrzeć na grę zespołu z boku - tłumaczy Mroczkowski, który wcześniej zwracał Dzalamidze uwagę, że ten gra zbyt samolubnie. W Bielsku Gruzin wszedł po przerwie, tańczył z rywalami i wykładał piłkę kolegom. Inna sprawa, że nie miał kto tych akcji wykańczać, bo Przemysław Oziębała i Piotr Grzelczak, chociaż dobre momenty od święta mają, nie są piłkarzami z najwyższej ekstraklasowej półki. O nowym silnym i skutecznym napastniku Mroczkowski nie przestaje zresztą marzyć. - Szukamy takiego piłkarza, ale to nie jest proste go znaleźć - mówi.
Napastnika szuka też Polonia Warszawa, ale ma tę przewagę nad Widzewem, że może zapłacić grube pieniądze. W sobotę drużyna ze stolicy zagra jednak jeszcze w starym składzie. Zdobywanie goli spoczywa na razie na pomocniku Bruno.
Polonia to jeden z kandydatów do mistrzostwa Polski, ale chyba wielkiego wrażenia na trenerze Widzewa dotychczas nie zrobiła. - Rozegrała trzy mecze u siebie i miała dużo szczęścia - uważa Mroczkowski. - Z Lechią Gdańsk wynik mógł być odwrotny, z Wisłą Kraków także. Oczywiście Polonia to groźny zespół, ma indywidualności, ale my gramy z nią o zwycięstwo. Po trzech remisach chcemy się przełamać i wygrać, a przecież gramy u siebie.
I dodaje: - Mam sposób na Polonię.
Jeśli plan się powiedzie, to w sobotę będziemy oglądać Widzew, który od początku przejmie inicjatywę na boisku i będzie stawiał warunki. No i wygra.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35137,10141982,Estonczyk_zagra_w_Widzewie__Czekaja_na_kogos_lepszego.htmlDodano: 20-08-2011 14:00Odsłon: 269
Dodano: 20-08-2011 14:00
Odsłon: 269