Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Hyży ostro o reaktywowanym Śląsku i Adamie Wójciku

Hyży ostro o reaktywowanym Śląsku i Adamie Wójciku

- Prawdziwy Śląsk to ten, który obecnie gra w II lidze. Ten drugi to ja nazywam roboczo zespołem pana Koelnera, bo to on kupił dziką kartę i to na niego spadnie fala krytyki lub gloria chwały - mówi koszykarz WKS Śląsk Radosław Hyży.
"Gazecie" Hyży udzielił pierwszego wywiadu po prawie dwóch latach milczenia w mediach. Zawodnik, który kiedyś ze Śląskiem zdobywał dwa brązowe medale mistrzostw Polski, teraz znów powrócił do Wrocławia. Będzie grał jednak w II-ligowym WKS, a nie w reaktywowanym przez Przemysława Koelnera ekstraklasowym Śląsku.

Szczepan Radzki: Dlaczego kochany przez kibiców i media Radosław Hyży milczał przez blisko dwa lata?

Radosław Hyży: Nie ma w tym nic szczególnego. Wyjechałem do Czech i nie chciałem rozmawiać z prasą, bo o polskiej koszykówce nie miałem po co. Przecież krajowych rozgrywek nie widziałem. Pewne rzeczy mnie bolały, pewne bym zmienił, ale nie miałem na to żadnego wpływu. Chciałem też trochę odpocząć i naprawdę było fajnie. A bolało mnie wiele spraw. Począwszy od tego, jak dwa lata temu zorganizowaliśmy Eurobasket 2009, aż po sytuację w lidze, gdzie przykładowo jest zbyt mało polskich trenerów.

Wybrał pan grę w II lidze, choć miał pan też oferty z ekstraklasy. Śląsk jest tak ważny?

- WKS Śląsk rozmawiał ze mną już jakiś czas temu i powiedziałem wtedy, że jeśli będzie tak, jak teraz mówią, to zdecyduję się podpisać kontrakt. Ze mną nie ma problemu ze znalezieniem wspólnego języka, bo jestem bardzo prostym człowiekiem.

To dlaczego nie ekstraklasa?

- Chodzi o zespół pana Koelnera? Powiem szczerze, nie podobało mi się, w jaki sposób ten klub został stworzony. Nie chcę w lokalnego rywala uderzać, ale skoro pan Koelner twierdzi, że nie zna się na koszykówce, to niech się za to nie bierze. Mówi, że zatrudnia odpowiednie osoby, a ja widzę, że niektóre osoby bardziej żerują na nim, niż robią coś dla dobra koszykówki. I mam wrażenie, że on też powoli przekonuje się, że chyba ktoś go wykorzystuje.

Mówi pan o lokalnym rywalu, więc jest rywalizacja pomiędzy dwoma koszykarskimi zespołami Śląsk? Przecież to kuriozalne, że nagle największymi rywalami we Wrocławiu są Śląsk i Śląsk. I to w jednej dyscyplinie.

- Wiedziałem, że w końcu padnie to pytanie. Prawda jest taka, że Śląsk, który obecnie gra w II lidze, to był zawsze "ten Śląsk". Ten drugi Śląsk to ja nazywam roboczo zespołem pana Koelnera. Bo to on kupił dziką kartę, on zatrudnił osoby w klubie i na niego spadnie fala krytyki lub gloria chwały. Ale to się okaże za rok, dwa lata. Inna sprawa, że wszyscy razem nie możemy dopuścić do sytuacji, w której podzielimy kibiców, bo to by było najgorsze, co można zrobić. Jeśli zaś chodzi o rywalizację, naszym rywalem będzie WKK Wrocław, który gra w tej lidze co my.

Na razie sytuacja wygląda tak, że po dwóch stronach barykady znaleźli się byli dobrzy zawodnicy "starego Śląska". Maciej Zieliński i pan w WKS, a w reaktywowanym klubie Adam Wójcik i Dominik Tomczyk.

- Słowo "barykada" sugeruje, że ktoś stoi po złej lub dobrej stronie, więc to chyba nieodpowiednie stwierdzenie. Ja nigdy nie mówiłem, że jest mi po drodze z Adamem lub Dominikiem. Szanuję ich jako zawodników, Dominik był świetnym graczem, Adam mógł osiągnąć nieco więcej, ale to, że grał do 40. roku życia, zakrawa lekko na kpinę. Nie wiem, czy jego rywalom nie było wstyd, kiedy mając 38 lat, rzucał im punkty. Mi zawsze było wstyd i jak graliśmy przeciwko sobie, to Adam miał ze mną ciężko. Nie zmienia to jednak faktu, że podziwiam go za to, czego dokonał, i że w takim wieku utrzymywał się w formie. My jednak nie byliśmy nigdy kolegami. Dominika poznałem po zakończeniu przez niego kariery, okazało się, że jest człowiekiem wielkiego humoru i jest też bardzo otwarty. Jak graliśmy, to ja byłem innym człowiekiem, "Domino" był zamknięty i się nie kolegowaliśmy. Teraz też zresztą nie mamy numerów telefonów do siebie. Co do Maćka Zielińskiego, to muszę przyznać, że miałem taki okres, w którym myślałem, że mogę wejść w jego buty i być dla Śląska oraz kibiców kimś takim jak on. I dziś wstyd mi za tę myśl, bo to było bluźnierstwo. Otrzeźwiałem dopiero w wieku 29 czy 30 lat, bo przecież Maciek był jedyny w swoim rodzaju. To legenda, gracz, który jest i będzie zawsze utożsamiany ze Śląskiem. Nie ujmując nic Dominikowi i Adamowi, to pierwszy zaczynał w Gwardii, a drugi jeździł to tu, to tam. A Maciek nie.Wymienianie mojego nazwiska w tym gronie to zresztą lekkie nadużycie. Lepiej już powiedzieć o grającym w WKS Mirku Łopatce, bo on ma cztery mistrzostwa, a ja żadnego. Przy sukcesach tych ludzi ja powinienem być umiejscowiony gdzieś w Siechnicach albo jeszcze bardziej w stronę Tarnowa. Czyli bardzo daleko.

Kiedyś mówili, że jest pan brutalem i to niezbyt zrównoważonym.

- I chyba ci, co tak mówili, mieli trochę racji. Jak ostatnio grałem w Polsce, byłem bardzo pewny siebie, chciałem za wszelką cenę wygrać i być najlepszym. Szukałem specjalnie kontaktu z przeciwnikiem, chciałem, żeby on też był agresywny, czasem nawet chciałem, żeby mi coś zrobił. Teraz jest inaczej, jestem starszy i mądrzejszy, zrozumiałem pewne rzeczy. Mam też więcej kolegów, a kiedyś nie miałem żadnego.

I ma pan, jak widzę, w końcu telefon, bo tego też podobno brakowało.

- Tak, a w nim jest nawet chyba z sześć kontaktów. A jak na mnie, to i tak jest dużo (śmiech ).


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35760,10142882,Hyzy_ostro_o_reaktywowanym_Slasku_i_Adamie_Wojciku.html
Dodano: 21-08-2011 12:00
Odsłon: 204

Skomentuj: