Wiadomości » Rzeszów »
Rock w Cieszanowie, czyli Podkarpacki Woodstock [FOTO]
Rock w Cieszanowie, czyli Podkarpacki Woodstock [FOTO]
W niedzielę w nocy, zakończył się trzydniowy Cieszanów Rock Festival. Małe miasteczko po raz kolejny pokazało, że potrafi zorganizować imprezę na bardzo dobrym poziomie- Co roku Cieszanów w ten jeden weekend jest niemalże stolicą rozrywki na Podkarpaciu - mówi Tomek, który mieszka kilka domów od miejsca festiwalu. - Wydaje mi się, że mieszkańcy oswoili się już z tą imprezą, a co najważniejsze, jakoś specjalnie nie narzekają, że znowu do Cieszanowa zjadą festiwalowicze.
Rzeczywiście, wjeżdżając do Cieszanowa, widać na małym ryneczku grupki młodych ludzi, którzy zjechali tutaj na festiwal. Cała impreza odbywa się na terenie miejscowego kąpieliska Wędrowiec. Naprzeciwko, przy tamtejszej szkole, uczestnicy festiwalu mieli zapewnione pole namiotowe, obok którego działała tzw. strefa aktywności, a były to po prostu różne dodatkowe atrakcje. Wśród nich m.in. mała scena, czyli muzyczna rozgrzewka przed tym, co później czekało uczestników na dużej scenie, szachy, tyle że każda figura miała prawie pół metra, akcja "Uwolnić książkę", czyli promocja czytania, w czasie której każdy mógł się wzbogacić o książkę do swojej domowej kolekcji.
Klimat festiwalu dało się wyczuć już kilka minut po wejściu na pole namiotowe, na którym (oprócz oczywiście małej sceny) królowała muzyka. Kto przywiózł ze sobą jakiś instrument, dawał śmiało pokaz swojego talentu. Czy był bardziej utalentowany, czy mniej, to już mniej ważne. - Ten gość daje chyba najdłuższy koncert na świecie - mówią zgodnie Monika i Natalia, uczestniczki festiwalu, które przyjechały z Rzeszowa. - Gdzieś koło 11 wyszłyśmy z namiotu, bo usłyszałyśmy, że ktoś brzdęka na gitarze i coś tam się wydziera. Minęły chyba ze cztery godziny, a on bez chwili wytchnienia dalej gra, a kiedy jeszcze nas zobaczył, to już w ogóle nie ma zamiaru przestać - śmieją się.
Gdzieś z oddali dochodzą też dosyć głośne dźwięki rockowej muzyki, tym razem mechanicznej. Ale jej źródło było niezwykłe. Okazał się nim trabant z nagłośnieniem, które zajmowało dużą część jego powierzchni. Zaraz obok stał inny kultowy zabytek polskiej motoryzacji - żuk. Plandeka wskazywała, że podróżują nim fani muzyki i dobrej zabawy. Cały wymalowany sprayem, a w środku załoga, która sama siebie określa jako Żuk Team. Swoim pojazdem jeżdżą na większość dużych imprez w Polsce.
- W strefie aktywności naprawdę bardzo dużo się dzieje - mówi Rafał, który przyjechał na festiwal aż z Gdańska. - Właściwie powiedziałbym, że cały klimat festiwalu tworzy się właśnie tutaj. Zdecydowałem się przyjechać sam i wcale nie żałuję. Poznałem tu wielu ludzi, w każdym kącie mam już jakiegoś znajomego - dodaje.
W sobotę od 16 na dużej scenie zrobiło się głośno, bo rozpoczął się przegląd młodych kapel, który był rozgrzewką przed tym, co miało nadejść później. Zagrało sześć młodych zespołów, które zaprezentowały prawie 15-minutowy program. - Młodzi też muszą mieć swój czas na scenie - mówi Marta z Sokołowa. - Nieważne, że na razie obserwuje ich tylko garstka ludzi. Dla nich przecież najważniejsze jest się tutaj pokazać, a może kiedyś będzie o nich głośno. W konkursie przyznano trzy nagrody: najlepszy okazał się zespół Kuki Pau, a kolejne miejsca zajęły Black Jack i Biopsy.
Życie na terenie kąpieliska Wędrowiec, czyli w okolicach dużej sceny, rozpoczynało się na dobre około godziny 20. Głównymi gwiazdami w Cieszanowie z pewnością były zespoły Hey, Happysad, Strachy na Lachy czy Dezerter. Większość zaproszonych kapel spełniła oczekiwania publiczności, bo można było po prostu świetnie się bawić.
- Moim zdaniem nie wszystkie kapele by się sprawdziły na takim festiwalu - mówi Marcin z Lubaczowa. - Te, które są tutaj, grają z niesamowitą energią i przytupem, więc to się ludziom podoba - dodaje jego kolega Krzysiek. - Wszyscy tu chcą się wyszaleć, poskakać. Można lubić te kapele lub nie, ale chyba nikt nie może powiedzieć, że nie było zabawy przy ich muzyce - mówią zgodnie.
Bardzo spodobał się pomysł tzw. łamania barier między artystami a publiką. Po lewej stronie sceny festiwalowicze mogli się spotkać z artystami. W spotkaniach uczestniczyły zespoły Happysad, Strachy na Lachy, Perkałaba i Hurt.
Cieszanowski festiwal dobrze będą wspominać również artyści. - Nie spotkaliśmy się z żadną negatywną opinią - mówi Artur Tylmanowski, rzecznik prasowy festiwalu. - Bardzo podobał im się klimat festiwalu. Chwalili także okolicę Cieszanowa. W czasie festiwalu obchodzono trzy nieoficjalne jubileusze. Torty z okazji dziesięciolecia otrzymały zespoły Strachy na Lachy, Cremaster i Happysad.
Organizatorzy szacują, że w ciągu trzech dni przez festiwal przewinęło się ok. 15 tys. ludzi. - To naprawdę dobry wynik - mówi Tylmanowski. - Ważne, że wielu uczestników już teraz zapowiada, że na pewno pojawią się tutaj za rok - dodaje.
- Śmiało można powiedzieć, że był to taki podkarpacki Przystanek Woodstock - mówi Tylmanowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10148363,Rock_w_Cieszanowie__czyli_Podkarpacki_Woodstock__FOTO_.htmlDodano: 22-08-2011 12:00Odsłon: 225
Dodano: 22-08-2011 12:00
Odsłon: 225