Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Wrocław »

Po remisie Zagłębia z Podbeskidziem: piłkarzy wina bez kary

Po remisie Zagłębia z Podbeskidziem: piłkarzy wina bez kary

KGHM Zagłębie po trzech meczach ma w lidze tylko dwa punkty, a z beniaminkiem z Bielska-Białej zremisowało w fatalnym stylu. Trener Jan Urban tłumaczył, że jego zawodnicy rywala zlekceważyli, ale szkoleniowiec broni ich i nie zamierza karać.
Zagłębie z Podbeskidziem zagrało żenująco słabo, ale i tak miało ogromną przewagę. Bramki strzelić nie zdołało, a stracić nie mogło, bo goście nie pokazali nic poza rozbijaniem anemicznych ataków gospodarzy.

- Te nasze mecze będą na razie tak wyglądać, bo walczymy o każdy punkcik w tej krwawej batalii o utrzymanie - usprawiedliwiał postawę swych zawodników trener gości Robert Kasperczyk. - Uczymy się dopiero tej ekstraklasowej piłki. Na akcje ofensywne i grę do przodu przyjdzie jeszcze czas - dodawał.  Postawa bielszczan irytowała, ale akurat im trudno się dziwić. Są beniaminkiem ligi, skład mają przeciętny, a z ostatniego wyjazdu do Bełchatowa przywieźli bagaż sześciu bramek. W Lubinie nie stracili ani jednej, bo to, co zaprezentowali gracze Zagłębia, zakrawało na kpinę.

"Miedziowi" mieli zadziwiająco częste problemy nawet ze wznowieniem gry z autu, bo zamiast wyjść partnerowi na pozycję i uciec pilnującemu ich rywalowi, stali w miejscu, patrząc na kolegów. W zasadzie nie istniała druga linia Zagłębia. David Abwo po podpisaniu umowy w Lubinie jest cieniem zawodnika robiącego furorę wiosną. Z drugiej strony boiska pozyskany latem Maciej Małkowski miał tak nieprawdopodobną liczbę strat, że częściej oglądaliśmy go wracającego pod własną bramkę niż atakującego bramkę przeciwnika. Niebywale nieprecyzyjny był też Szymon Pawłowski, ale jemu nie chciało się nawet wracać za akcją. Wolał w samotności i bezczynności swe błędy przeżywać. W końcu Darvydas Sernas, zamiast uciekać na wolne pole i pokazywać się tam partnerom, wdawał się w bezsensowne dryblingi lub przegrywał pojedynki z obrońcami gości.

W efekcie mecz w Lubinie był swego rodzaju karą dla tych nielicznych kibiców, którzy się na niego wybrali. Po końcowym gwizdku pożegnali oni piłkarzy gwizdami, a Małkowski starał się robić dobrą minę do złej gry. - Mecz był trudny, bo goście koncentrowali się wyłącznie na obronie. Ale mieliśmy swoje sytuacje i tylko szkoda, że nie padł gol - mówił Małkowski.

Trener Zagłębia Jan Urban po meczu nie owijał w bawełnę. - Zagraliśmy bardzo źle. Nie poznawałem swojego zespołu - mówił. - Dopadła nas dzisiaj jedna z chorób, które trawią polską piłkę - brak szacunku do rywala. Przestrzegałem piłkarzy, by nie liczyli przed meczem bramek, które strzelą bielszczanom, ale chyba nieskutecznie. W piłce nożnej nie ma frajerów - dodawał.

Jego Zagłębie po czterech kolejkach ma dwa punkty, jedno zaległe spotkanie z Legią Warszawa, dwa mecze przyzwoite i jeden beznadziejny. Jeśli w piątek z Cracovią lubinianie zagrają jak z Lechem i Wisłą, trener Urban będzie mógł odetchnąć i traktować mecz z Podbeskidziem jako wypadek przy pracy. W przeciwnym razie trener "Miedziowych" stanie przed naprawdę poważnym problemem. Szkoleniowiec zachowuje jednak spokój i jest pewny swej diagnozy fatalnego pojedynku z Podbeskidziem. Na pytanie, czy zamierza ukarać swych piłkarzy za brak profesjonalizmu w tym meczu, zdecydowanie zaprzeczył. - A co to ma być, jakaś dyktatura? - odpowiadał pytaniem szkoleniowiec. - Wiem, że mogą być takie głosy, nawet wewnątrz klubu, ale wtedy będzie trzeba bronić chłopaków - zakończył szkoleniowiec Zagłębia.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35760,10149413,Po_remisie_Zaglebia_z_Podbeskidziem__pilkarzy_wina.html
Dodano: 22-08-2011 12:01
Odsłon: 171

Skomentuj: